~10~

492 32 13
                                    

KOLEJNY DZIEŃ

POV LILY

Budzik dzwoni mi za uchem. Ociężałom dłonią próbuję go wyłączyć. Patrzę na godzinę.
-6.00. Muszę wstać i ogarnąć siebie i śniadanie - mówię zaspana.
Dzisiejsza noc była ciężka. Nie mogłam spać przez ciągłe bóle głowy. Nawet najsilniejsze leki nie pomagały.
Schodząc ubrana do kuchni trafiam na Jina.
-Jin? Nie powinieneś jeszcze spać? Przecież dzisiaj nie macie próby.
J: Tak, ale nie chciałem żebyś musiała z wszystkim radzić sobie sama. Poza tym i tak nie mogłem już spać.
-Nieustanna rutyna związana z treningami i wczesnymi porami pobudki? - spytałam biorąc kubek i parząc sobie herbatę.
J:Taaak- odpowiedział przyglądając mi się. - Wszystko ok? Wyglądasz na zmęczoną.
-To nic takiego. Ciężka noc. Nie mogłam spać. Po mocnej ziołowej herbacie będzie lepiej - uśmiechnęłam się lekko.
J:Myślałem, że na pobudzenie napijesz się kawy jak my wszyscy.
-Nie piję kawy. Jest niezdrowa. Wypłukuje magnez z organizmu.
J: Kochana. Jakbyś była nami bez kawy byś zginęła.
-Uwierz. W moim fachu 99% osób to uzależnione od kawy. - zaczęłam się śmiać. - chcąc zmienić temat zapytałam - Nie macie dzisiaj treningu z powodu tej wizyty w radiu jutro?
-Taaak. I wcale nam to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - dało się słyszeć głos za nami. W drzwiach stał Jimin i Taehyung.
-Wszyscy macie problemy z bezsennością? - spytałam śmiejąc się.
V: Mój brzuch domagający się śniadania nie dał mi wyboru.
J:Siadajcie do stołu. Zaraz dostaniecie coś do jedzenia. Ty też Lily - rzekł pokazując na mnie palcem - Widziałem, że już chciałaś pomóc. Usiądź i zaczekaj.
Zanim Jin przyniósł śniadanie reszta zespołu pojawiła się przy stole, a na samym końcu przyszedł Chris.

Po skończonym posiłku i wstawieniu naczyń do zmywarki wróciłam do chłopaków.
-Więc jakie plany na dzisiaj?
RM: Menager kazał nam kupić ubrania na wyjście do radia.
JH:Zakupy?! Taaak. Kocham chodzić po sklepach.
JK: Pójdzie z nami jakaś stylistka? Bo znając nasze różne gusty to ubierzemy się jak grupa cyrkowa.
RM:Podobno ma jechać z nami jakaś młoda dziewczyna ze staffu.
S:Naprawdę wszyscy muszą jechać? Wolałbym pospać.
JM:Czyli żadna nowość.
S:Lepiej pójdę się ogarnąć. Pojedźmy tam i miejmy to z głowy - mówił bez przekonania.

Może wcale nie będzie musiał jechać.

Szybko pobiegłam do mojego pokoju. Zwinęłam ze stołu metr krawiecki i udałam się w kierunku pokoju Sugi. Zapukałam.
S:Wejść!
Kiedy znalazłam się w środku chłopak leżał na łóżku.
-A ty przypadkiem nie miałeś się zbierać?
S:Miałem, ale moja niechęć do sklepów i wysiłku wygrała.
- Jeśli będziesz mnie słuchał to całkiem możliwe, że nie będziesz musiał jechać.
On słysząc to momentalnie zerwał się z łóżka i stanął przede mną.
S:Serio?
-Jasne. Muszę tylko cię zmierzyć. Dzięki temu będę wiedzieć jakie wymiary podać stylistce. Na ich podstawie dobierze rozmiar ubrań.
Po 10 minutach miałam wszystkie potrzebne miary.
-To tyle. Teraz pójdę postarać się o twoją przepustkę na pozostanie w domu.
S:Jeśli to ci się uda to cię kocham.
-Wiesz co? Te słowa lepiej zostaw na jutro dla wybranki serca - zaczęłam cofać się do drzwi z uśmiechem.
S:Jak to jutro?
-Walentynki. Zapomniałeś? - po czym zeszłam na dół.

Po dłuższej dyskusji wynegocjowałam pozostanie Sugi i wszyscy udaliśmy się do centrum handlowego. Wchodząc do pierwszego sklepu podeszłam do młodej dziewczyny, która miała zająć się stylizacjami.
-Tutaj masz podane wymiary Sugi. Dzięki nim łatwiej będzie dobrać rozmiar.
-Dzięki..... - po czym udała się do zespołu.

Przez kolejne 2h dziewczynie nie udało się dopasować nic. Ewidentnie nie znała się na rzeczy. W końcu nie wytrzymałam.
-Koniec!- wszyscy spojrzeli w moim kierunku. - Dalej tak być nie może. Ty możesz już iść. Nie znasz się na rzeczy - po tych słowach stylistka wyszła ze spuszczoną głową.
J:Co się dzieje Lily?
-Chcecie wyglądać jak ludzie czy klauny?
V:Chyba nie szło jej tak źle?
-Ty tak na poważnie? Łączyła żółte spodnie z czerwoną koszulą.
JH:Ja tam lubię ciekawe połączenia.
-Tak wiem, ale ona nie chciała ubrać was ekstrawagancko tylko byle jak. Siadajcie. Ja wam coś wybiorę. - po czym udałam się między wieszaki. Z daleka słyszałam rozmowę chłopaków.
RM:Ona zawsze jest taka stanowcza?
CH:Tak. Ale wyjdziecie na tym dobrze. Wie co robi.
Po 20 minutach podałam każdemu zestaw ubrań.
-Wydaje mi się, że możemy wracać.
J:Nie mamy tego przymierzyć?
-Nie. Znam rozmiar każdego z was. A teraz idźcie z Chrisem do auta. Zaraz do was dołączę.

W DORMIE

Wszyscy usiedli w salonie.
-Dobra. Mam dla każdego zapakowany zestaw. Przebierzcie się i zobaczymy co z tego będzie.
Po 10 minutach wszyscy wrócili.
JK:Skąd znałaś nasz rozmiar.?
-Wiem wiele rzeczy. A tak na serio to po prostu widzę jak wyglądacie.
JH:To wszystko znalazłaś od tak na oko? Przecież nie możliwe by wszystko pasowało.
-Uznajmy, że troszkę się na tym znam. Ale mniejsza o to. Wszyscy jesteście ubrani podobnie. Jako, że nasza,, stylistka,, wprowadziła nas akurat do tego sklepu sprawiło, że musiałam coś wykombinować. Wiem, że nie ma czerwieni, ale do zdjęć coś wynajdziecie.
JM:Jakie zdjęcia i jaka czerwień?
RM:Jutro ma się odbyć sesja do zrobienia okolicznościowych kart dla ARMY.
-A czerwony, bo przecież jutro walentynki. Wiecie czas serduszek w koło itd. - mówiłam z niechęcią.
JK:Nie lubisz tego święta?
-Nie obchodzę go. Jestem singielką od zawsze. Nie dla mnie kwiaty i romantyczne kolację.
V:Wiem, że będę trochę wścibski, ale nie masz faceta? Jesteś śliczną dziewczyną.
-Dziękuję za miłe słowa, ale widocznie moja uroda się nie podoba.
Po minucie ciszy uznałam, że muszę to przerwać.
-Idźcie teraz odpocząć. Zbierajcie siły na jutro. Musicie wcześnie wstać na zdjęcia. Widzimy się na śniadaniu o 6.00. - po czym udałam się do swojego pokoju.





Witajcie kochani. Nie będę się rozpisywać. Napisałam dzisiaj rozdział, jutro pokażę część walentynkową. Ja tam będę świętować 15 lutego. Tak jak od 19 lat 😂😂😂😂. Za wszelkie błędy przepraszam. Do kolejnej części 💜💜

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz