Koń mechaniczny

12 2 0
                                    


         W Alisterze się zagotowało, ale nie dał tego po sobie poznać. Wkurzył się, kiedy sobie przypomniał o daniu temu przygłupowi kilograma marihuany za dziesięć gallonów paliwa.

- Mogę jechać z tobą? - zapytał wprost.

- Nie ma mowy panie śliczny - odpowiedziała, kiedy przestała się śmiać.

- Kiedy czegoś chcę - zaczął - to robię wszystko, by to mieć -powiedział poważnie. - Nie poddam się, rozumiesz?- powiedział stanowczo.

         Dziewczyna przewróciła oczyma i się roześmiała.

- Alister... przestań pierdolić i pakuj się do wozu - powiedziała z uśmiechem. - Jechałam za tobą ponad dwie godziny i jeszcze czekałam, aż się łaskawie obudzisz.

- Imponujesz mi, co raz bardziej - powiedział wstając z podłogi. Był zdecydowanie wyższy od niej. Patrzenie na nią z góry sprawiało mu przyjemność.

- Nie patrz się tak na mnie, bo ci stanie... - prychnęła patrząc mu w oczy.

        Alister nic nie powiedział, chodź w jego głowie zaczynały się dziać różne dziwne rzeczy.

         Okazało się potem, że Alex mieszkała na totalnym zadupiu nieopodal Baker na granicy ze stanem Utah. Na jego środku było opuszczone złomowisko z niedużym domem.

- Mieszkasz na złomowisku? - zapytał zdumiony. - Naprawdę?

- Jeśli tylko otworzysz ryj komukolwiek na temat tego, co tu robię, to wsadzę ci karabin w dupę i puszczę całą salwę - ostrzegła. Powiedziała to w tak szybki sposób, że ledwo za nią nadążał.

- Dobra, dobra - odpowiedział z uniesionymi rękoma.

- Nie zamierzam tu zostać na wieki, nienawidzę upałów. W ogóle nienawidzę tych jebanych Stanów.

-O, to tak jak ja - zauważył. Rozglądał się z zaciekawieniem po złomowisku. - Ta twoja Impala ma niezłe przyjebanie - pochwalił. - Jestem w drodze od kilku dni i szczerze mówiąc te dwie godziny jady z tobą, to była przyjemność - przysiadł na masce jakiegoś zardzewiałego wraku.

- Wyjadę stąd, jak tylko będę mogła zabrać... swoje rzeczy.

- Wy kobiety - mruknął - potrzebujecie TIRa do wywiezienia swoich rzeczy...

           Poczuł się pierwszy raz zignorowany, kiedy nie opowiedziała kompletnie nic na temat jazdy, a naprawdę świetnie się bawił. W drodze powrotnej ścigali się i wymijali wozami jak totalni szaleńcy. Bardzo mu się podobało to wyzwolenie Alex. Przede wszystkim jak na laskę, miała jaja ze stali.

- To powiedz mi geniuszu, jak mam wywieźć konia? - zatrzymała się opierając się o poręcz schodów prowadzących do domu.

- Konia? Po co ci koń? Brakuje żarcia dla nas, a ty masz konia?

- Nie takiego... nie żywego w sensie.

- Po chuj ci martwy koń? - teraz się na poważnie zdziwił.

- Powiedz mi coś, czego nikt nie wie, to powiem ci coś w zamian.

- Zabiłem kogoś...

- Amator, ja też, no i? A coś innego?

- Dlaczego mam ci ufać? - zapytał podejrzliwie.

-Jak chcesz mnie przelecieć, to chyba powinniśmy sobie ufać, co? - przysiadła na stopniu schodów. Pytała poważnie.

         Alister nic nie powiedział. Alex w tym czasie wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni kurtki papierośnicę.

-Skręta? - zapytała wyciągając ją do Alistera. Zamiast papierosów była wypełniona spliffami. - Odzyskałam twój towar i dlatego tak długo mnie nie było. Owszem pojechałam za tobą, by wiedzieć, gdzie jesteś, ale wróciłam się po to - potrząsnęła metalowym pudełkiem.

-Dobra, teraz ci ufam - opowiedział przysiadając obok niej i biorąc jednego skręta. Przelotnie się tylko uśmiechnął. - Co ty robisz na takim pustkowiu? - zapytał odpalając skręta swoją starą zapalniczką Zippo.

-Mechaniczne konie - odrzekła poważnie.

         Alister wybuchnął ochrypłym śmiechem, a potem zakrztusił się dymem.

- Mechaniczne konie? - zapytał nadal się krztusząc. - To kim ty jesteś?

- Mechanikiem i elektrykiem samochodowym.

- Wierzę - przytaknął - tylko po co ci mechaniczne konie?

-Potrzebuję transportu, który nie potrzebuje paliwa - wyjaśniła. - Chodź, pokażę ci - wzięła Alistera za rękę.

          Dotyk Alex sprawił, że poczuł się dziwnie, ale dość przyjemnie. Jego mózg przy niej zdecydowanie nie nadążał za pragnieniem jego ciała, a był już dość wygłodniałym wilkiem. Dziewczyna zaprowadziła go za dom, gdzie była zagroda. Przy płocie stało pod płachtą coś, co przypominało kształtem konia. Gdy tylko Alex ściągnęła płachtę, jego oczom ukazał się dosłownie mechaniczny koń.

BIAŁY KRUK [✔️] Where stories live. Discover now