Benzyna i Krew

19 2 0
                                    

         Alister zauważył zmierzający w ich kierunku samochód. Jego przygnębienie szybko zmieniło się w czujność i podniecenie.

- Już wiem, kogo opierdolimy na paliwie – rzekł, jakby doznał olśnienia. - I może nie tylko – uśmiechnął się szeroko przy tym obnażając śnieżnobiałe zęby. Szybko sięgnął pod siedzenie po Glocka i resztkę wody, która została w butelce ciśniętej pod fotel.

- Co chcesz zrobić? - zapytała zaskoczona dziewczyna.

- A jak myślisz? - chłopak pociągnął za dźwignię otwierania maski i wysiadł z samochodu. Musiał szybko otworzyć maskę i polać rozgrzany silnik wodą. Para natychmiast buchnęła z silnika. Butelkę odrzucił na bok tak, aby przejeżdżający jej nie widzieli. Alister na pięcie odwrócił się do zwalniającego samochodu. Znał naiwność i ludzką głupotę aż za dobrze.

- Mogę jakoś pomóc? - zapytał facet w średnim wieku zatrzymując starego podrdzewiałego Cadillaca.

- Nie wiem, może tak – Alister podszedł do drzwi samochodu obcego,obok którego siedziała jakaś względnie młoda panienka. Chłopak bez zawahania wyciągnął zza spodni rewolwer i strzelił dwa razy.

          Dwa krótkie krzyki i po sprawie. Wnętrze samochodu, przedtem pożółkłe ze starości, teraz wypełniło się krwią rozbryzganą dosłownie wszędzie. Czerwona maź spływała po przednich szybach.

- Coś ty zrobił?! - wrzasnęła Hailey, kiedy Alister przeszedł obok niej.

- Rozwaliłem im tępe łby? - zawołał. - To była lekcja pierwsza –nachylił się ku dziewczynie, kiedy podszedł do Plymoutha. - Nie bądź tępa jak te wieśniaki i dwa, myśl z wyprzedzeniem albo chociaż szybciej niż zwykle. A teraz wysiądź, bo musimy spuścić paliwo z tego grata – wskazał kciukiem prawej ręki za siebie.

          Alister nie zwracając uwagi na zaszokowanie nastolatki przeszedł do bagażnika wypchanego głównie bronią i amunicją i sięgnął po gumowy wąż, który miał "tak na wszelki wypadek" schowany pod stertą gratów.

- Weź kanistry od benzyny – rzekł mijając dziewczynę, która właśnie wysiadała z samochodu.

          Hailey przeniosła, ciężkie jak cholera, kanistry i podstawiła pod wlewem paliwa sedana.

- Mam nadzieję, że to gówno zostawiło trochę benzyny. Wiesz jaki to rocznik?

- Nie – odpowiedziała obojętnie.

- Sześćdziesiąty trzeci, druga generacja. Sześć i cztery dziesiąte litra, widlasta ósemka, trzysta dwadzieścia pięć kuców pod maską.

- A twój samochód? - zapytała od niechcenia. Widok krwi ją obrzydzał.

- Co śmieszne... to gówno – Alister kopnął w chromowaną (podniszczoną) szprychową felgę Cadillaca i zaśmiał się. -  to gówno ma więcej kuców niż mój Plymouth, ale za to żre więcej benzyny.

- Wolałbyś coś mocniejszego?

- Hm – chłopak się uśmiechnął szeroko. - Jeśli tylko nadarzy się okazja, to czemu nie.

- Na przykład?

- Charger z silnikiem widlastym 440 Magnum. Trzysta siedemdziesiąt pięć koni, ale chleje trzydzieści litrów na stówę.

- A coś bardziej praktycznego?

- Chevy Impala. Rocznik sześćdziesiąty siódmy.

- Widzę, że nieźle znasz się na samochodach – uśmiechnęła się. - To twoja pasja?

- Nawet większa niż broń.

- Myślałam, że skoro jesteś mordercą, to zajmujesz się bardziej bronią i... 

- Nie – wtrącił. Alister podstawił drugi kanister do benzyny. - Zabijanie szmaciarzy i oczyszczanie Ameryki z sukinsynów to moje hobby. Może kiedyś będzie lepiej.

- Chciałbyś kiedyś wrócić do domu rodzinnego? - zapytała z zaciekawieniem.

- Nie wiem – wzruszył obojętnie ramionami, chociaż na jego twarzy, malowało się zupełnie co innego. - Z tym, co mam za paznokciami, to by było samobójstwo. Poza tym, byliby nieźle zdziwieni, że w progu domu stoi ich martwy syn. Nigdy więcej mnie nie pytaj o moją przeszłość. Nie chcę słyszeć słów "rodzina" i"dom" - spojrzał jej w oczy.

- W takim razie powiedz mi, co powiedział ci mój stary.

- Bo co? - narzucił z obojętnością.

- Bo jest z FBI.

          Po usłyszeniu "FBI" Alister zamarł. Spojrzał na dziewczynę z taką zaciętością, że ta aż się skrzywiła po czym próbowała się wycofać.

- Co... - rzekł z niedowierzaniem. - Że co kurwa! - po skrócie wymienionym przez Hailey pod Warrenem dosłownie ugięły się nogi. - Jakie kurwa FBI!? - ryknął wściekle.

- Po tym, jak powiedziałeś, że jesteś poszukiwanym wszystko mi się ułożyło w całość i tu nie o mnie chodzi. Nigdy o mnie nie myślał i dlaczego miałoby być inaczej? Tu chodzi o ciebie! - Hailey wybuchnęła.

- Przez tyle jebanych lat... - Alister niemal zaniemówił. - To jest nie możliwe! - ryknął. Chłopak skończył zlewać paliwo i zajął się nastolatką. Nie był w stanie utrzymać węża w rękach i cisnął go w dal. - Od kiedy się tego domyśliłaś ty mała suko? MÓW! -wrzasnął przyciskając dziewczynę do Cadillaca. Prawą ręką ściskał jej gardło, a lewą trzymał w miażdżącym uścisku jej prawe ramię.

- Mówiłam, od początku, że to podejrzane, ale mnie nie słuchałeś! - ledwo, co mogła wykrztusić.

- Może jesteś z nim w spisku! - Alister puścił jej ramię i przyłożył rewolwer do głowy nastolatki.

- Nie jestem! - ledwo wypowiedziała. Ścisk Alistera działał jak mordercze imadło.

- Jeśli masz podsłuch to pożyjesz dziesięć JEBANYCH SEKUND! - wydarł się jeszcze bardziej, aż zabolało go w gardle.

- Nie mam! Nie był u nas w domu odkąd się wyprowadził. Przyrzekam!

- Paczka... – rzekł puszczając miażdżący szyję dziewczyny uścisk.

BIAŁY KRUK [✔️] Where stories live. Discover now