Kryzys na horyzoncie

7 1 0
                                    

          Około północy Todd wybudził z głębokiego snu swoją dziewczynę. Półprzytomnej na szybko wytłumaczył, że dom się pali. Zszokowana nie wierzyła z początku w to, co do niej mówił, ale po chwili wyczuła duszący dym w powietrzu. Korytarz prowadzący do drzwi wyjściowych był pochłonięty w dymie, przez który ledwo było cokolwiek widać. Alex odwróciła na szybko głowę, by spojrzeć w głąb domu. Jej oczom ukazały się żywe jęzory ognia, które niemal sięgały ich pokoju. 

- Todd, a reszta?! - zapytała kaszląc i krztusząc się dymem.

          Zignorował kompletnie jej zapytanie. Skupił się na dwóch celach - wyprowadzeniu dziewczyny z płonącego domu i ucieczka. Skonsternowana Alex nie rozumiała, co się właściwie stało. Todd ciągnął ją za prawą rękę za sobą, a potem dosłownie wypchnął z domu.

- Todd, co z innymi?! - ponowiła pytanie, gdy tylko zaczerpnęła do płuc świeże powietrze.

- Nie żyją, a co ma być?! - krzyknął jej prosto w twarz. - Wsiadaj do samochodu i po prostu milcz - rozkazał.

           Alexandra otuliła się lawendowym swetrem, który w pośpiechu zgarnęła z krzesła. Patrzyła dość długo w zdziwieniu na Todda, po czym zrozumiała, że pożar to jego sprawka.

- Jak mogłeś?! - ruszyła ku niemu i uderzyła go pięściami w klatkę piersiową. - Co ci zawinili?! - dziewczyna wpadła w istny szał. Obkładała rękoma Todda ile się tylko dało. 

           Mężczyzna obrzucił ją groteskowym spojrzeniem.

- Nie ufam nikomu i nie wierzę, że nie przyczynili się do jego śmierci - rzucił podziwiając płomienie górujące już nad domem. 

          Chłodne nocne powietrze nagrzało się od ognia, który szybko pochłonął drewniany dom. Kiedy tylko Todd uniósł głowę ku gwiazdom, zauważył fruwające w powietrzu kawałki popiołu. Nigdy wcześniej nie sycił się zapachem palonego drewna, bo nie uważał się za piromana. nie było mu wcale żal wszystkich tych osób, które spalił żywcem. Brakowało mu od miesięcy tego uczucia władzy i zemsty. Jęzory płomieni odbijały się w jego oczach. Był wręcz zafascynowany.

           Swoją chorą fascynację stłumił, bo musiał powstrzymać Alex, która zaczęła histerycznie płakać. W pewnym momencie ruszyła ku palącemu się, żywym ogniem, domu, ale Teodor gwałtownie ją powstrzymał dociskając do jej twarzy bandanę przesiąkniętą chloroformem.

BIAŁY KRUK [✔️] Where stories live. Discover now