Nauka

24 2 0
                                    

         Hailey siedziała skonsternowana i w końcu nie wiedziała już czy ma płakać, czy się śmiać z niedowierzania. Jej zaufanie do Alistera spadło do poziomu dna. Zaczęła się go poważnie obawiać.

          Alister zapalił kolejnego papierosa i przysiadł w progu domu. Na zewnątrz stopniowo robiło się jaśniej i coraz cieplej. Lilian przemknęła obok niego bez słowa. Ominęła go łukiem na tyle ile mogła.

-Ej! - krzyknął do dziewczyny.

           Nastolatka z niechęcią się odwróciła do chłopaka. Nie miała ochoty w ogóle na niego patrzeć. Zanim zdążyła się odwrócić w stronę samochodu znów ją zawołał.

- Przynieś strzelbę, karabin i rewolwer. Ammo też – polecił z machnięciem ręki.

           Dziewczyna nie odpowiedziała nic. W milczeniu wyciągnęła broń z kufra samochodu. Szybkim krokiem podeszła do chłopaka i rzuciła ją pod jego nogi.

-Jeszcze raz rzucisz bronią to cię walnę – ostrzegł ostro.

- W dupę mnie pocałuj – prychnęła. - Jesteś pieprzonym kłamcą!

- Jak nie zaczniesz być milsza to...

- To co? - zapytała obojętnie. - Zastrzel mnie do diabła już! Teraz!

- Nie ma problemu – odparł biorąc do ręki strzelbę Mossberga. Alister załadował nabój i z charakterystycznym kliknięciem ją przeładował. - Ciekawe czy zmienisz zdanie jak twój łeb rozpryśnie się w drobny mak – rzekł podnosząc się z progu.

           Hailey wybałuszyła oczy kiedy chłopak bez wahania w nią wymierzył. Wyglądała tak, jakby ktoś wyrwał jej struny głosowe i cisnął w piach pod jej stopami. Nie była w stanie wycisnąć z siebie kompletnie nic.

- Ostatnie życzenie? - zapytał z szyderczym uśmiechem. Po dłuższej ciszy dodał: - Świetnie.

           Broń wypaliła z hukiem. Huk wystrzału zmieszał się z przerażonym krzykiem dziewczyny. Hailey padła jak długa w piach. Alister podszedł do niej. Na jej ciało padł długi cień wczesnej pory dnia.

- Następnym razem cię zabiję. Nie dam ci tak łatwo umrzeć – rzekł opuszczając Mossberga do swojego prawego boku. - To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie – pomachał jej lufą tuż przed twarzą. - Mam nadzieję, że się rozumiemy... w końcu – splunął.

         Dziewczyna się rozpłakała z przerażenia, które wyżarło w niej potężną dziurę jak najsilniejszy kwas na Ziemi.

- Wstawaj – polecił łagodnie. Nie zamierzał jednak podać ręki nastolatce.

- Zo-zostaw mnie w spokoju! - dziewczyna chwytała rozpaczliwie powietrze w płuca.

          Alister przez chwilę patrzył na Hailey martwym spojrzeniem, po czym wzruszył ramionami, przerzucił broń na ramię i odszedł. Dziewczyna przez chwilę jeszcze płakała równocześnie trzęsąc się ze strachu. Dziwiła się, że nie dostała zawału po tym jak pocisk świsnął tylko obok jej ucha. Po ochłonięciu podniosła się z ziemi i sięgnęła po AR-15, który miał już pełen magazynek. Zamierzała przeprowadzić egzekucję na Alisterze. Zamierzała opróżnić cały magazynek na tym podłym sukinsynie, który tak ją potraktował. Zastała go siedzącego pod zachodnią ścianą domu i palącego papierosa, jak gdyby nic się nie stało.

- Nie masz pojęcia jak przeładować – rzekł nawet nie odwracając głowy.

- Mylisz się – narzuciła ze złością.

          Alister zgniótł papierosa i spojrzał w końcu na Hailey wypuszczając dym z płuc. Jego twarz nie przejawiała żadnych uczuć.

- To se mnie zastrzel – prychnął. - W dupie cię mam i całe to gówno. Tylko ciekawe jak sobie sama poradzisz. Strzelisz sobie w łepetynę z Mossberga? Remingtona? A może AK-47? - chłopak się roześmiał kręcąc głową. - Niby ci do twarzy z karabinem i może ci nie wybije barku – wzruszył ramionami. - A może weźmiesz Colta? - poradził z uśmieszkiem.

- Zamknij się – rzuciła.

          Alister ponownie się zaśmiał i szeroko uśmiechnął do Hailey.

- To, że zamkniesz mi ryj serią z AR-15, na nic ci nie pomoże, bo prędzej i tak stchórzysz – powiedział i splunął. - Gdybyś serio chciała mi władować cały magazynek, zrobiłabyś to bez wahania. Ale się kurewsko coś wahasz – ściągnął podejrzliwie brwi. - Litość? Miłość? Czy chciałaś po prostu mnie przestraszyć? - zgniótł papierosa w piachu. Nie zdjął swojego ciężkiego spojrzenia z nastolatki.

- Chyba nie można cię już bardziej znienawidzić – syknęła z goryczą.

- Tym razem to ty się mylisz. Można mnie bardziej znienawidzić. O to się nie bój – uśmiech ustąpił z jego ust i jego twarz przyzdobił chłodny cień - To jak? Zastrzelisz mnie w końcu?

          Dziewczyna położyła palec na spuście. Nie było widać po niej wahania. Nie było można poznać żadnych emocji, ani uczuć po jej twarzy, ale serce zaczęło jej łomotać jak wahadło w zegarze.

- Na przyszłość nie wahaj się tak długo – dodał lekko zniecierpliwiony.

- Nie zastrzelę cię – Hailey opuściła broń. - Wiesz dlaczego? Na pewno nie z braku odwagi, bo oboje wiemy jak łatwo można zabić.

- Mów dalej – rzekł z zainteresowaniem.

- Nie zastrzelę cię tylko dlatego, że sam nie masz jak się bronić– odparła obojętnie. - Nawet chociaż ty strzeliłeś z shotguna dwa cale od mojej głowy.

- Mimo, że strzeliłem mogłaś jednak mnie zabić. Dlaczego tego nie zrobiłaś? - podjął.

- Im mniej wiesz tym lepiej śpisz – odrzekła odchodząc w kierunku samochodu.

BIAŁY KRUK [✔️] Où les histoires vivent. Découvrez maintenant