Płonąc

5 1 0
                                    

         Todd chciał jeszcze posiedzieć sam przy grobie brata. Nie chciał od niego odejść, ponieważ czuł się winnym tego, że za późno przyjechał, a teraz musiał go opuścić na zawsze. Do domu wrócił bardzo późno pod wieczór. 

           Idąc do pokoju nie rozmawiał z nikim. Zastał Alex płaczącą. Leżała skulona na łóżku.

- Przepraszam, że tyle mnie nie było, ale... chciałem z nim spędzić trochę czasu... - wyjaśnił.

- Nie masz za co przepraszać. Przykro mi, że musiałam ci to powiedzieć... i przykro mi, że cię zraniłam - dziewczyna usiadła twarzą do Todda. 

- Nic z tych rzeczy - westchnął. Teodor miał również spuchnięte od płaczu oczy i zmęczoną twarz. - Naprawdę będę ojcem?

          Alexandra skinęła głową na "tak".

- Chciałbym dorwać i rozerwać Hoffmanna..., ale nic mi to nie da. Dominic nie żyje i życia mu zemsta nie przywróci, zrozumiałem to - położył dłoń na ręce dziewczyny. Uśmiechnął się bardzo smutno.

- Cieszę się, że to rozumiesz - odrzekła. - Co my dalej zrobimy? Dziecko w tych czasach to nie jest dobry pomysł...

- Dla mnie to znak. W dniu, w którym dowiedziałem się, że mój brat nie żyje, dowiedziałem się też, że będziemy mieli dziecko. Nie będzie łatwo, ale musimy dać sobie radę.

           Pokój Todda niepokoił Alex. Czuła, że coś jest na rzeczy, więc podjęła temat samochodu.

- Musimy się pozbyć Impali - przypomniała mu. 

- Wiem, dlatego ją wysadzimy - wzruszył obojętnie ramionami. - To tylko samochód, prawda? - uśmiechnął się, lecz ten uśmiech był przerażająco fałszywy.


BIAŁY KRUK [✔️] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz