Studenckie życie #39 cz.1/? [Soukoku]

338 23 8
                                    

DorotaNowicka6-MA PANIENKA W KOŃCU PIERWSZĄ CZĘŚĆ, TEGO CHOLERNEGO UNIWERSUM, KTÓRE PRZYPRAWIA MNIE O MDŁOŚCI. 
NIE TO, ŻE NIE LUBIĘ-ALE NAPRAWDĘ MAM OCHOTĘ POPEŁNIĆ WTEDY PODWÓJNE SAMOBÓJSTWO ZE SWOJĄ NARUSZONĄ NADMIERNĄ SŁODYCZĄ, PSYCHIKĄ. 

NIE PYTAJCIE, KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA CZĘŚĆ-BO TO ZALEŻY OD WENY. SORRY MOI KOCHANI, ALE LEŃ MORDERCA NIE MA SERCA. Z KACA SIĘ WYLECZYSZ, Z LENISTWA JUŻ NIE. 

BYE, BYE~


Czasy szkolne i studia-to podobno najlepszy okres w życiu człowieka. Ten, kto wymyślił tę maksymę-chyba nigdy nie miał do czynienia z prawdziwą szkołą, a jedynie z jakąś psia mać imitacją tejże instytucji.
Nawet nie chodzi o ilość materiału, jaki mamy przyswoić i traktowaniu Nas jak bandy debili przez grono pedagogiczne-ale o ludzi, a raczej umysłowo opóźnione małpy imitujące człowieka rozumnego.
I tu Was zadziwię-bo nie chodzi mi o grupę plastikowych dziewczynek, pseudo mężczyzn w drużynach sportowych, napakowanych jak kurczaki w fermach na sterydach o IQ poniżej zera absolutnego w skali Kelwina, a o pewnego irytującego osobnika, który od czasów pójścia do przedszkola, prześladuje mnie.
Tak moi mili, chodzi mi o tę durną, samobójczą makrelę owiniętą w bandaże, jak w papier toaletowy o aparycji klasowego klauna.
Nie ważne ile razy prosiłbym siostrzyczkę o przeniesienie mnie do innej szkoły, to i tak ojczym Dazaia Osamu i szef Ane-san, Ougai Mori wszystkiego się od niej dowie. Tym bardziej że tę dwójkę łączy niezwykle silna więź jeszcze z czasów szkolnych, gdzie Kouyou podkochiwała się w Morim, a teraz są dobrymi przyjaciółmi i wspólnikami.
To niezwykle irytujące, gdy nawet Twoja rodzina wie lepiej, z kim masz się przyjaźnić i chodzić do szkoły, zaś Osamu był niezwykle przebiegły.
W towarzystwie tej dwójki zawsze udawał aniołka i moją "psiapsiółę ", zaś gdy nikt nie patrzył-wychodził z niego diabeł.

Za czasów mojej edukacji, od Podstawówki, aż do Liceum-zawsze musiał pojawić się w moim życiu ten debil, przez co nie udało mi się nawiązać tylu znajomości, ile bym chciał.
Oczywiście przez swoją urodę i ciągłą rywalizacją w rankingach szkolnych z tą gnidą-byłem rozpoznawalny wśród rówieśników. No i też przez swój zespół muzyczny, który założyłem wraz z Akutagawą, Gin, Tachiharą i Atsushim no i przynależność do kółka teatralnego, do którego niestety również należał Dazai.

Od zawsze interesowałem się sztuką, zaś miłość do teatru wpoiła mi Ozaki, która zajęła się moim wychowaniem od śmierci Naszych rodziców.
Przynajmniej wtedy ten dupek zachowywał resztki przyzwoitości i pozwolił w spokoju przejść żałobę, bez ciągłego poniżania mnie na oczach innych.
Na szczęście teraz ma to się zmienić, bo oto Moi drodzy nareszcie zaczął się ten najpiękniejszy okres w życiu człowieka-studia.
Czas rozwijania swoich pasji, dalszej edukacji w kierunku późniejszego znalezienia zatrudnienia oraz imprez. To ostatnie zjawisko miało również miejsce w liceum, ale nie na taką skalę. Tym bardziej że wraz ze znajomymi dostaliśmy się na ten sam Uniwersytet, tylko na różne wydziały.
Ja wraz z Tachiharą i jego partnerką Gin zamierzaliśmy dalej rozwijać Nasz talent aktorski i pasję do teatru i kinematografii, zaś Nakajima wraz ze swoim chłopakiem i moim najlepszym przyjacielem-Ryunosuke, kontynuowali kształcenie w kierunku muzycznym, zasilając szeregi pierwszorocznego rocznika Akademii Muzycznej.
To jednak nie wszystko. Najlepsze w tym wszystkim jest brak pewnego irytującego szatyna o samobójczych skłonnościach, a teraz gdy jestem w świetle prawa dorosły-moja siostra nie może wymusić na mnie podkopujących moje szczęśliwe, studenckie życie, zaznań.
W końcu uwolniłem się od tej ameby umysłowej i nic nie zepsuje mi tych najbliższych pięciu lat!

~*~

Niedługo minie pierwszy semestr roku akademickiego i nie powiem-nie mogę narzekać. Zajęcia z historii sztuki i literatury prowadzi niezwykle opanowany, bystry i młody wykładowca-Fyodor Dostojewski, zaś zajęcia praktyczne jego ekstrawagancki przyjaciel-Nikolai Gogol. Na wydziale chodzą nawet słuchy, że tę dwójkę łączy coś więcej i są ku temu przesłanki, ale i tak uważam, iż to nie jest Nasza sprawa.
Zajęcia z kinematografii i obsługi technicznej sprzętu, są organizowane przez nieco zblazowanego okularnika, Ango.
-Wiecie, że dojdzie dziś do Waszej grupy nowy, bardzo utalentowany jak Wy wszyscy student?-wykład o twórczości barokowych komediopisarzy prowadzony przez Rosjanina, został nagle przerwany przez wtargnięcie na salę opiekuna Naszego rocznika-Odę Sakunosuke.
Rudowłosy profesor zaskarbił sobie przez to retoryczne pytanie Naszą uwagę, odrywając wszystkich swoich podopiecznych od tekstów Moilera i swoich notatek.
-Zapewne zaraz go powitamy, prawda Oda-san?-Dostojewski uśmiechnął się w ten typowy dla siebie sposób, a z jego wyrazu twarzy czy sposobu wypowiedzi, trudno było wywnioskować, czy rzeczywiście drugi nauczyciel wzbudził jego zainteresowanie nową personą, czy też jest wkurzony za nagłe przerwanie mu zajęć i wytrącenie z rytmu.
Sam jakoś niespecjalnie byłem zainteresowany tym komunikatem. Ot co-nowa osoba. Nic nadzwyczajnego, a ludzie ekscytowali się, jakby co najmniej wygrali los na loterii.
Ze znudzeniem spojrzałem na środek audytorium, jednak momentalnie przeszedł mi po plecach zimny dreszcz, a mimika mojej twarz z początkowego zaskoczenia, zmieniła się w grymas złości.
-Chcę Wam przedstawić Dazaia Osamu. Może powiedz dwa słowa, co Cię do Nas sprowadza i zajmij jakieś wolne miejsce, aby nie zabierać dłużej czasu Fyodorowi.
-Cóż...co by tu powiedzieć?-przyłożył palec wskazujący do ust, udając chwilowe zamyślenie-Moją pasją, tak jak Waszą jest teatr, a tak poza tym jest tu mój bliski przyjaciel, więc uznałem, że takie studia, będą niezapomnianym przeżyciem!-no chyba się kurwa, przesłyszałem.
-Masz nieco specyficzne podejście Dazai-kun, lecz przynajmniej się wyróżniasz-mruknął z pobłażaniem prowadzący zajęcia, Fyodor, wskazując ręką na ławy-A teraz proszę Cię o zajęcia miejsca. Nie przedłużając dłużej, Moi mili Państwo wracamy do zajęć!
Błagam, niech mnie nie zauważy. W końcu istnieje tylko niewielkie prawdopodobieństwo, że w wypełnionym po brzegi pomieszczeniu, akurat wyśledzi mnie wzrokiem.
Niestety mam życiowego pecha, a jedno z niewielu wolnych miejsc, jest między mną, a Naomi. Nosz kurwa jego mać. Los mnie nienawidzi. Co mam na uargumentowanie tych słów?
Jednym z nich jest na pewno fakt, że do mych uszu dobiegł ten niezwykle irytujący i znienawidzony przeze mnie głos.
-Oya, oya! Nie wiedziałem, że również wybierzesz ten kierunek. Tęskniłem za Tobą i tym obrzydliwym kapeluszem, Chuu-tak, na pewno nie wiedziałeś. I przypadkowo usiadłeś koło mnie, by uwiesić się na moim ramieniu i przeszkadzać mi w zajęciach. Czy może być jeszcze gorzej?

BSD One-ShotsWhere stories live. Discover now