Pustka cz.1/2 #21 [Soukoku]

459 33 15
                                    

BŁAGAM NIE BIJCIE, ZA TAKIE WYDANIE DOSTOJEWSKIEGO, ALE POMYSŁ NA TO MIAŁAM JUŻ DAWNO, A FANART JAKI ZNALAZŁAM TYLKO PODSYCIŁ. 
OSOBIŚCIE BARDZO LUBIĘ TĘ POSTAĆ. JEST NIEOCZYWISTA I NIEPRZEWIDYWALNA, PRZEZ CO CHYBA U WIĘKSZOŚCI WZBUDZA SYMPATIĘ-DODATKOWO WYDAJE SIĘ TAK NIEPOZORNY, A PRZEZ SWOJĄ CHOROWITOŚĆ BYWA NAJCZĘŚCIEJ WYKLUCZONY Z LISTY PODEJRZANYCH. CÓŻ NAJCIEMNIEJ JEST POD LATARNIĄ, JAK TO SIĘ MÓWI, A DOSTOJEWSKI TO PO PROSTU NAJPRAWDZIWSZY DIABEŁ W SKÓRZE NIEPOZORNEGO ANIOŁA.

TEŻ PEWNIE NIEDŁUGO BĘDZIE DRUGA CZĘŚĆ. MOŻE MIEĆ INNY TYTUŁ, JEDNAK ABY WAS NIE ZMYLIĆ-DAM ZNAĆ NA SWOIM PROFILU. 
NO I DALEJ MAM TO SAMO PYTANIE CO WCZEŚNIEJ-MOŻE MACIE OCHOTĘ ABYM NAPISAŁA O INNYM SHIPIE, CZY JAKIEJŚ JAKIŚ CZYNNIKACH W KTÓRYCH BOHATEROWIE MAJĄ WYSTĄPIĆ LUB SIĘ DOSTOSOWAĆ DO SYTUACJI?

PS: JEŻELI ZAUWAŻYCIE JAKIŚ BŁĄD, TO ŚMIAŁO MNIE POPRAWIAJCIE~

Minął już rok, od kiedy Dazai powrócił do Portowej Mafii po swej zdradzie. Co prawda nie była to do końca jego dobrowolna decyzja, ale przez wgląd na sojusz Agencji z Portówką, przyjął rozkazy od przełożonego i powrócił na niegdyś zajmowane stanowisko. Niby nie musiał się zgadzać, jednak za coś trzeba żyć, a praca w Mafii na stanowisku herszta była dobrze płatna i opłacalna. Oczywiście nie wrócił z podkulonym ogonem. Wrócił wyłącznie na swoich warunkach, a i tak Mori przywitał go z szeroko otwartymi ramionami.

Powodów było jeszcze kilka. Jednym, jak nie najważniejszym był konflikt ze Szczurami i Dostojewskim. Będąc tu, gdzie jest, ma większe możliwości niż u Fukazawy.
Ważnym powodem z pewnością była też jego relacja z Nakaharą. Oczywistym jest, że nie pokochali się z dnia na dzień. Szatyn długo musiał walczyć o względy swojego przyjaciela, który dalej chował do niego urazę pod maską nienawiści. W końcu udało mu się i wszystko, co było pomiędzy nimi, wróciło do normy.
To nie tak, że przestali się kłócić. Dwie tak charakterne osoby, równie uparte i czasem też głupie-musiały drzeć ze sobą koty, niemniej jednak ta dwójka znowu tworzyła duet perfekcyjny, którym byli przed zdradą Dazaia. Podwójna czerń wróciła, by uprzykrzyć życie swoim wrogom.

Lecz nie o tym teraz. Teraz skupmy się na kilku istotnych faktach, gdzie Osamu delikatnie mówiąc, wchodzi do swojego Szefa mocno podkurwiony. Nie może uwierzyć, że Ougai zebrał zebranie kierowników mafii bez niego, a co więcej-że podjął tak irracjonalną decyzję bez konsultacji z nim. A może właśnie dlatego?
Cóż...Dazai nigdy by się nie zgodził na poświęcenie swojego przyjaciela i partnera. Nie mógłby tego zrobić, niezależnie od strat, jakie Portówka ponosiła w walce z Dostojewskim. Nigdy by nie przystał na takie warunki. Nigdy. Tym bardziej że już dawno sobie obiecał, iż Chuuya od teraz będzie zawsze mógł na niego liczyć tak jak szatyn na niebieskookiego konesera win.

Duże, masywne drzwi uderzyły z impetem o ściany, oznajmiając tym samym Moriemu przybycie swojej prawej ręki.
-Miło mi Cię widzieć, Dazai-kun. Możesz mi powiedzieć, czym zawdzięczam tę niezapowiedzianą wizytę?-zapytał z nikłym uśmiechem, zgrywając głupa, co jeszcze bardziej rozjuszyło dwudziestoparolatka.
-Nie mów, że się nie domyślasz... Jak mogłeś temu psychopacie oddać Nakaharę, jako kartę przetargową-wysyczał wściekle, uderzając pięścią w drewniane biurko i pochylając się nad nim.
-Po pierwsze proszę, abyś nie rozwalał mi mebli. Po drugie nie życzę sobie takiego tonu, a po trzecie i najważniejsze...Nakahara sam się na to zgodził-brązowooki mógł przysiąść na własne życie, że ten cholerny idiota w kwiecie wieku uśmiecha się do niego w najbardziej bezczelny sposób, w jaki mógł.
-Och, a jak miał się nie zgodzić? Przecież nie wykonanie rozkazu, wiążę się ze zdradą i tym samym śmiercią. Poza tym doskonale sobie to wszystko zaplanowałeś, wysyłając mnie w tym dniu na samotną misję, samemu zaś zwołując naradę. Chuuya pewnie nawet nie miał nic do gadania, a w ten sposób pozbyliśmy się naszego najsilniejszego i z pewnością najwierniejszego członka, tej pierdolonej organizacji!-jego ton był przepełniony wściekłością i nie zapowiadało się, aby miało to ulec zmianie-Mogliśmy inaczej to rozegrać, nie poświęcając go!
-Nie mogliśmy, bo Dostojewski jasno przedstawił swoje warunki. Zaprzestanie szukania księgi i dalszej walki, w zamian za oddanie mu wcielenia Arahabakiego, a sam wiesz, iż dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo tego miasta.
-Naprawdę myślisz, że Fiodor ot, tak się wycofa? Nie przewidziałeś tego, że będzie czekać na odpowiedni moment, działając z ukrycia? Że chce się pozbyć naszego najpotężniejszego obdarzonego lub wykorzystać go do swoich celów?
-Ależ oczywiście, że przewidziałem. Nie rób ze mnie ignoranta, Dazai. Chciałem kupić nam wszystkim czas na przygotowanie się do dalszej wojny ze szczurami. Z tego też powodu, daję Ci zezwolenie i nową misję. Wytrop przywódcę tych zapchlonych podziemi, ratując tym samym Nakaharę-westchnął, opierając podbródek na splecionych ze sobą dłoniach.
-(Nie)Dziękuję. Możesz sobie to swoje pozwolenie wsadzić w dupę, bo i tak bym to zrobił, z twoją zgodą czy też bez a teraz żegnam i lepiej, abyśmy nie wchodzili sobie przez jakiś czas w drogę-wydał z siebie syknięcie, przy wyjściu zgarniając wszystkie potrzebne mu papiery oraz dysk przenośny z pomocnymi mu informacjami.

BSD One-ShotsWhere stories live. Discover now