Amnezja #11 [Soukoku]

512 33 0
                                    

Za każdym razem, kiedy nic nie widzimy i nie czujemy-świat na okrągło się zmienia. Dochodzi do zbrodni, gwałtów, przemian natury, spotkań, ale też i przemian w człowieku.

Nikt by się nie spodziewał, że to właśnie w NIM nastąpi tak gwałtowna zmiana.

Po chwilowej amnezji wszystko się zmieniło... Poznał go od innej strony. Od tej, której nikt prócz niego nie poznał i nie pozna~

-Już wróciłeś ?-spytał, patrząc na szatyna. Myślał, że ten jesienny wieczór znów przeleci mu w samotności.

-Próbowałeś gotować?-bardziej stwierdził niż spytał, odstawiając siatkę z zakupami na blacie. W kuchni jak i w salonie rozprzestrzenił się obrzydliwy zapach spalenizny.

Niebieskooki kiwnął tylko głową, lekko odsuwając się od kuchenki, aby Osamu mógł dostrzec jego "wyczyny kulinarne".

-Znowu to spieprzyłeś-westchnął, kręcąc głową z politowaniem. Nakahara od razu nadymał  policzki ze złości. Starał się i co ? Zawsze był, jest i będzie gorszy... Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, iż myśli na głos, niestety.

-Nie zawsze-czuł jego ciepły oddech na swoim karku, wraz z językiem lekko przejeżdżającym po jego skórze. Zamarł. Chodź pieszczota była nad wymiar przyjemna, jakoś nie miał na to najmniejszej ochoty.

-Zostaw mnie!-warknął odpychając od siebie mężczyznę i  w pierwszym odruchu chwytając broń nad broniami-patelnię. Patrzył przez chwilę na Dazaia z czystym przerażeniem, jakby pierwszy raz go widział go na oczy...

Taka właśnie była cena jego "wypadku", za który do dziś muszą płacić.

****

Biegł ile sił w nogach.

Nie był w stanie przeboleć tego, że ten jebany idiota, wraca na swoje stanowisko jak gdyby nigdy nic, wtrącając się do jego życia.. Ich życia. Wiedział, że wszyscy zawsze uważali Dazaia za inteligentniejszego, nieszablonowego i lepszego, ale czemu przez to, ma stracić swoją pozycję w mafii, na którą tak ciężko zapracował?! 

Dlaczego decyzje tego maniakalnego samobójcy mają jak zwykle przesądzać o jego losie?!

Z każdym krokiem tracił siły. Każdy oddech sprawiał mu trudność, ale nie podda się. Nie tym razem...

Czuł, że dla NIEGO jest to tylko zwykła zabawa w kotka i myszkę, ale... w jego oczach było to na wagę złota. Już nigdy nie będzie niedoceniany, przez NIKOGO.

-Jesteś pewny swojej decyzji, Chuu?-zamarł. Nie miał szans...-Naprawdę jesteś taki głupi? Myślałeś, że mi uciekniesz? Że od tak sobie odejdziesz, a ja Cię po prostu zostawię ?-spytał wyzywająco, obdarzając go pobłażliwym uśmiechem. 

Kapelusznik zacisnął dłonie w pięści, aż pobielały mu knykcie.

Nie panował nad sobą i wystarczyła chwila, aby zrzucić z dłoni czarne rękawiczki i zacząć inkantacje

-Wy którzy zezwalacie na spaczenie mrokiem...-przerwał mu odgłos wystrzału i silny ból w ramieniu.

-I po co Ci to ?-jeden krok w przód, a za nim dwa w tył.

-Nie podchodź do mnie!

-Czyżbyś się bał?-kolejne kroki, a wraz z nim uderzenie.

Trzask.

Nocną ciszę rozdarł krzyk... A wraz z nim łzy.

~

-I jak to widzisz Yosano?-spytał, przyglądając się uważnie czarnowłosej. Zaczerwienione policzki, podpuchnięte oczy i drobne rany widniały na twarzy Nakahary plus zszyta już rana po kuli. Wraz z każdym dotykiem lekarki, po twarzy egzekutora pojawiał się grymas bólu.

-Żyje, ale ma uszkodzoną pamięć, co wiąże się z pewnymi komplikacjami-wyszeptała kobieta, nie chcąc denerwować  bardziej szatyna, którego spojrzenie wywoływało u niej nieprzyjemne dreszcze.

~

Płakał niczym małe dziecko, jednak czuł się bezpiecznie w jego ramionach.

-Kim jesteś i dlaczego się mną zajmujesz? Przecież nie musisz tego robić-dopytywał, mocniej wtulając się w herszta, przez co  na twarz Dazaia wpełzł delikatny uśmiech, a wraz z nim czuły pocałunek w czoło.

-Kiedyś Ci powiem Chuu, ale na razie odpocznij. To był ciężki  dzień dla Nas obojga-wymruczał pod nosem, mocniej przygarniając drobne ciało do siebie i zaczął delikatnie głaskać go po plecach, aby ten mógł się uspokoić. Wystarczyła chwila, jednak to nie koniec...

~KILKA GODZIN PÓŹNIEJ~

-Już pamiętam-wychrypiał, przypominając sobie wszystko. Patrzył z żalem na Osamu. Żalem, że to wszystko musiało się tak potoczyć, aby w końcu dopuścili swoje uczucia do głosu.

-Ciesze się Chuu i tak bardzo Cię przepraszam-szepnął, przejeżdżając dłonią po liczku chłopaka. Ten stał nieruchowo, nie do końca znając zamiary swojego partnera. W tym wypadku mógł się tylko domyślać, ale jego mniemania poszły na nic, gdyż naprawdę nie chciał, aby zakończyło się to teraz tylko na jednym, acz bardzo czułym pocałunku.

-Zawsze mi na Tobie zależało, Chuu i mam nadzieję, że w końcu to widzisz i mi wybaczysz~

BSD One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz