Love is War #30 [Soukoku]

389 23 18
                                    

MILI PAŃSTWO. OTO JEDNAK ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA ROZPOCZĘCIE TEGO "PIĘKNEGO DNIA" (CHOĆ DLA WIĘKSZOŚCI NOCY) MAŁYM SHOTEM Z TĄ PARĄ JEŁOPÓW, A TAK NAPRAWDĘ TO JEDNEGO O CZYM SIĘ ZARAZ PRZEKONACIE. 

PÓŹNIEJ JAK BĘDĘ MIAŁA CZAS, TO PALNĘ COŚ Z: SOUKOKU, FYOYĘ LUB FYOZAI . ZALEŻY OD KAPRYSU I PROSZĘ MNIE NIE BIĆ. 
SZCZEGÓLNIE, GDY ZASTANAWIAM SIĘ CZY NIE RZUCIĆ TEGO ROZPOCZĘTEGO SCHOOL AU Z PIZDU, LUB ZROBIĆ Z TEGO KRWAWĄ MASAKRĘ ^^

-W świetle dziennym, jestem twoim kochaniem. Twoja wirtuozja, aparycja, dotyk jest sztuką. Ulegam im codziennie, jednak Osamu wciąż nie znasz mnie. Wkrótce nie zapomnisz, jak zły mogę być. Nawet maska niewinności pęknie, ukazując me prawdziwe oblicze-powiedział z dziecinnym, lekko złowrogim uśmieszkiem.

Teraz zastanawiam się, kiedy ostatnio rozkoszowałem się Jego słodkim głosem?

~*~

Coraz częściej wspominam wszystkie nasze spory i sądzę, iż zachowywałem się nad wyraz nieodpowiedzialnie. Cóż... można to zwalić na Nasz młody wiek. Potrzebę bliskości, miłości. Hormony i czynniki społeczne warunkujące Naszą seksualność.
Lecz może to nie tak? Może od zawsze to we mnie leżał problem ?

Żałuję kochanie każdego swego słowa ociekającego jadem. Odkąd Cię ujrzałem-straciłem dla Ciebie głowę, a mój świat zawirował. Serce na twój widok zawsze biło szybciej, jakby chcą wyskoczyć z klatki piersiowej na Twoje delikatne, odziane w aksamitne, czarne rękawiczki dłonie.

Tak często nie byłem w stanie powstrzymać się od szczerego, dźwięcznego śmiechu, gdy łapałem Cię ramiona. Niezależnie czy byłeś na mnie obrażony, czy też nie.
Za każdym razem na Twej twarzy wykwitał słodki, nieśmiały rumieniem, gdy Cię komplementowałem, wypowiadając na głos tak oczywiste fakty
Prychałeś cicho pod nosem, próbując ukryć twarz w zagłębieniu mej szyi.
Wszystkie te słowa, myśli-pieczętowałem składając na Twych wargach namiętny pocałunek.

Byłeś taki niepodobny do innych ludzi, których poznałem.
Ta tęsknota wypala dziurę w moim wnętrzu, która z roku na rok rośnie.
Czy po tych czterech latach, kiedy stałem się martwy środku, istnieje jeszcze jakaś możliwość ratunku?
Tak... jest jedna, dlatego tak bardzo za Tobą tęsknię mój drogi...

Chuu~

~Ze wspomnień Nakahary~

Siedzieliśmy w ciszy. Dla jednych wydałaby się niekomfortowa, ale nie dla nas. My potrafiliśmy usiedzieć w spokoju nic nie mówiąc-wystarczyła nam nasza obecność.
Dobrze powiedziane-BYŁO.

-Wytłumacz, czemu nigdy nie byłeś skory do poświęceń? Czemu to ja, zawsze musiałem nadstawiać życie? Poświęcać zdrowie, aby szanownemu Dazaiowi przypadkiem nie spadła korona z głowy?-prychnąłem wściekle. W końcu po tak długim oczekiwaniu na jakąś zmianę jego nastawienia-zdecydowałem się sam podjąć temat.
Natomiast On milczał.

Zerkałem na niego z nadzieją. Chciałem spojrzeć mu w oczy-lecz ten odwrócił wzrok, nie chcąc aby nasze spojrzenia się skrzyżowały się. Unikał prawdy, tak jak i unikał mnie.

-Czekam-ponagliłam zniecierpliwione. Nie mogę już znieść tej ciszy. Chcę znać odpowiedź!
Chcę choć raz, wiedzieć na czym stoję!

To wojna~ Nierozważna wojna, którą za wszelką cenę muszę wygrać. Od tego zależy przyszłość. NASZA WSPÓLNA PRZYSZŁOŚĆ. Nie odpuszczę, nie tym razem.

-Znowu masz jakieś urojenia, wieszaku na brzydkie kapelusze- stwierdza po chwili namysłu. No tak... czego innego mogłem się po nim spodziewać spodziewać ? Jakiejś sensownej odpowiedzi? Chwili refleksji, przemyśleń i odpokutowania?
Momentu przyznania się do błędu?

Dobrze skoro tak chcesz grać, to możemy zacząć tę niechcianą WOJNĘ.
Na reszcie wywalczę sobie odpowiedź, Twą dojrzałość i miłość.

-Nie, to ty zachowujesz się jak nieodpowiedzialny smarkacz! Mam już Ciebie najzwyczajniej w świecie dosyć! Rozumiesz, co do Ciebie mówię Dazai?! Daję Ci ostatnią szansę~!

*kilka dni później*

Czekałem z nadzieją, że w końcu coś mi udowodni. Zawalczy o mnie.
Jednakże los nie jest dla Nas łaskawy-po raz kolejny doszło między Nami do kłótni... Padły słowa, które nigdy nie powinny być wypowiedziane na głos.

Coś we mnie pękło, ale nie mam już siły.
A On?
Nawet nie zabiega-nic nie chce zmienić, by żyło Nam się lepiej. Byśmy obaj byli szczęśliwi. Wzruszył tylko ramionami, trzasnął drzwiami i z czerwonym śladem po mej dłoni na policzku wyszedł. Czułem, jak jego serce przepełnia żal i nienawiść. Zostawił mnie samego ze swoimi łzami.

Moje serce jest wypełnione bólem.

Jeśli potykam się podczas biegania,

nigdy nie wrócę.

~*~

Czas zacząć od nowa, po 4 latach. W końcu trzeba zamknąć ten stary rozdział w życiu-nawet, jeżeli jest to niezwykle bolesne.
Czasem sam zastanawiam się, po co wstąpiłem w szeregi Zbrojeniówki. Po prostu chciałem wypełnić swój obowiązek.
Obietnicę, którą złożyłem Odasaku. Chcia abym obrał inną drogę. Pragnął sprawiedliwości i dobrego świata. Te marzenia były niesamowite-lecz nie były MOJE.
Czasem zastanawiam się, że czy gdybym został w Mafii, moje losy potoczyłyby się inaczej?
Być może utraciłbym bezpowrotnie swego ukochanego przyjaciela, ale trwałbym przy NIM.
Teraz zaś wszystkie ciepłe uczucia, które do mnie niegdyś żywił, zmieniły się bezpowrotnie w ból, nienawiść i żal.

Z lekkim ociąganiem opuszczam budynek. Nareszcie sam, bez tej białowłosej ciamajdy i skrzeczącego perfekcjonisty w okularach.
Nie pożegnałem się nawet z nimi, tym samym odpowiadając na te wyuczone przez Naszą kulturę formułki.
Nie obchodzą mnie oni~ Nie interesuje mnie ich zdanie. Niech znają tylko me maski-nie zasługują na prawdę.

Po dziesięciu minutach już jestem na peronie i czekam, aż kolejka przyjedzie, abym mógł szybciej dotrzeć do Portu, gdzie czeka mnie kolejna, nudna misja.

Chcę tylko jakoś zająć czas. Już mam wejść do przedziału, ale przed oczami miga mi ten obrzydliwy kapelusz i piękne, płomienne loki. Zastygam w bezruchu. bo przypomina mi GO.
Czy tak wyglądają początki choroby psychicznej?

-Wsiadaj gnido. Mamy do pogadania przed Naszą kolejną misją, partnerze-przy ostatnim słowie ścisza zmysłowo głos, przyprawiając mnie o dreszcze ?
Czy to na pewno ON, a nie kolejny wymysł mojego chorego umysłu?
Wszelkie wątpliwości znikają, gdy splata delikatnie Nasze ręce, ciągnąc mnie w swoją stronę.

~Z Tobą mogę wykonać każdą "misję". Udowodnię Ci, że możesz na nowo mnie pokochać, Chuuya~



BSD One-ShotsWhere stories live. Discover now