Jego świat #16 [Fyozai]

664 27 3
                                    

TO JEST CHOLERNIE STARE, LEKKO POPRAWIONE, ALE NAPRAWDĘ NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ-CHYBA LUBIĘ NISZCZYĆ PSYCHIKĘ SOBIE I INNYM. MOŻECIE MNIE O TO POZWAĆ, TRUDNO SIĘ MÓWI. OGÓŁEM, TO PRACUJĘ RÓWNIEŻ NAD NOWYM ONE-SHOTEM, TYLKO SAMA SIĘ ZGUBIŁAM CZY TO FYOZAI CZY FYOYA, PISZĄC GO.

Od rana do nocy po jednej dawce myślę, że świat jest przecudowny. Tak też szepczą me głosy.

-Świat jest przecudowny-po zawtórowaniu mojemu umysłowi, jak zwykle mnie pyta codziennie o tej porze.

-Mamy tylko jedną szansę, żeby tutaj być, więc powiedz mi, czemu robisz sobie krzywdę?-jego oczy są pełne kpiny, wykrzywiając usta w złośliwym, dziecinnym uśmiechu.

-Zgaduję, że po prostu nie rozumiem, jaki jest sens życia. Wierzyłem we wszystko, co mi powiedziano, jednak ludzie, których kochałem, tak po prostu odeszli-stwierdzam. Mam go na wyciągnięcie ręki, ale gdy próbuję pochwycić go w swe pokaleczone dłonie, zawsze ulatuje jak powietrze~

-Jeśli coś bardzo cię martwi? Powiedz. Myślę, że mam wystarczająco dużo doświadczenia, aby to zrozumieć, więc nie ma powodu, żebyś próbował ukrywać to przede mną-mówi, ale dalej chowa się w kącie. Próbuję go złapać i biegnę, skaczę, krzyczę, płaczę, po cichu krwawiąc, a on? Dalej ucieka...

No i prawie Cię mam... Prawie.

-Wiem, że zapewniłeś mnie co do swej prawdomówności, ale może oboje jesteśmy szaleni? Może wszystko, co mówię, jest prawdą...-odpowiadam ze smutkiem, odsuwając jednak wszystkie wątpliwości jakie miałem, spijając wręcz każde słowo z twych ust. Wierząc we wszystkie twe kłamstwa. Wierząc, iż tylko one dadzą mi spokój i zbawienie dla mej duszy. Skaczę coraz wyżej, biegnę coraz szybciej, wyciągam dłonie do Ciebie i...

...złapałem Cię! Trzymam Cię w mej słabej ręce, nie do wierząc, że wreszcie Cię mam. Nie uciekniesz mi już, prawda Fiodorze?

- Witaj w moim idealnym świecie.

-To moja kolej, by poprowadzić przedstawienie!

-Poczekaj obok niego! Ze mną i z nim-pokazuje na skąpany w mroku kąt.

Nigdy nie będę sam, więc możemy bawić się cały długi dzień, podczas gdy Ziemia się kręci.

Wokół, wokół, wokół, wokół, wokół nas...

Podczas gdy Ziemia się kręci.

-Zobacz, wszystko się kręci!-krzyczę, ale czy złapałem w końcu szczęście, czy pochwyciłem w swe dłonie, smutną, rychłą śmierć?

-Witaj w mojej krainie czarów-oznajmiam, kontynuując po chwili-Zawsze chciałeś to zobaczyć, prawda?

-Z nowymi przygodami? Bez nudów i kłamstw?-odpowiadasz pytaniem, zerkając na mnie swymi rozbawionymi, ciemnymi oczami.

-Tak długo jak zostaniesz ze mną, wszystko będzie w porządku-dodajesz uśmiechając się. Twoje oczka świecą, zaś twarz już stłukła się na milion kawałeczków, ale dalej tu jesteś.

-Po prostu musisz mnie słuchać. I robić to, co Ci powiem...-mówisz nienaturalnym głosem, obracając głowę, wykrzywiając usta w przebiegłym grymasie.

Dlaczego?

Dlaczego mam słuchać?

Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego mam słuchać?

-Wszyscy szepczą o mnie. O czym oni mówią? Myślisz, że znów zrobiłem coś złego?-pytam, zakrywając z przerażeniem uszy, błagając, aby te głosy zniknęły, lecz tobie uśmiech nie znika ze zbitej, porcelanowej twarzyczki.

Dlaczego wszyscy myślą, że jestem ślepy? Czemu wszyscy myślą, że ogłuchłem ? Z jakiego powodu posądzacie mnie o szaleństwo i utratę zmysłów?

-Widzę doskonale, lecz prawda jest taka, iż ignoruję swe złe występki, zgadując, że już jest za późno, by oczyścić mnie z win?-wylewam swe żale, a ty znów mi umykasz. Gdzie teraz jesteś? Gdzie podziało się me wybawienie? Czemu Cię nie widzę? Czyżbym naprawdę pogrążył się w odmętach szaleństwa?

Gdzie poszedłeś, gdy Cię potrzebuję?

Naprawdę potrzebuje Cię, aby dostać rozgrzeszenie!

A teraz?

Zostałem całkiem sam w swej agonii i teraz wiem, iż należy to zakończyć.

Zwijam się z bólu, płacząc i śmiejąc się naprzemiennie, z obłąkanym i obcym Ci już spojrzeniem.

Zapytam raz jeszcze-słyszysz mój zrozpaczony krzyk?

Nie mogę go zdusić. Z mych ust wydobywa się lament.

Kim jestem? Człowiekiem czy  obłędem?

BSD One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz