Szachy #17 [Fyozai/Soukoku/Fyoya/Odazai]

482 24 12
                                    

TO JEST CZĘŚCIOWO SPRAWDZONE, A CZĘŚCIOWO NIE-WIĘC JAK JAKIŚ BŁĄD ZŁAPIECIE, TO DAJCIE MI ZNAĆ. DO TEGO ONE-SHOTA NATCHNĄŁ MNIE SPIERDOLONY TRZECI SEZON BSD, KTÓRY MIAŁ CHYBA TYLKO DOBRE MOMENTY I TAK POWINNI GO DLA MNIE REKLAMOWAĆ, BO TO BYŁA NAPRAWDĘ OBRAZA AUTORÓW MANGI. NO I TAK JAK PRZED CHWILECZKĄ WSPOMNIAŁAM, DODATKOWYM CZYNNIKIEM, ŻE TO NAPISAŁAM BYŁO NATCHNIENIE PO 15 TOMIE.

OGÓŁEM MIAŁ TO BYĆ FYODAZAI, ALE KUŹWA WYSZŁO JAKIEŚ MULTIKULTI I MIAŁO BYĆ "COŚ",  A WYSZŁO NIC, JAK ZAWSZE-DZIĘKI CZEMU SĄ TU WSPOMINKI O MOŻLIWYM ROMANSIE ODASAKU I DAZAIA, SOUKOKU, FYOYI, NADCHODZĄCY W PRZYSZŁOŚCI FYOZAI I BÓG WIE JESZCZE CO.

ZAPRASZAM DO CZYTANIA, CHOĆ PEWNIE MNIE ZNIENAWIDZICIE. 

"-Mamy dużo czasu, więc może w coś zagramy ?

-Oczywiście, proponuję więc szachy na nietypowych warunkach"

Wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Co więcej, musiał przyznać, iż to była ekscytująca rozgrywka na iście diabelskich warunkach. Teraz mógł pławić się już swym nadchodzącym triumfiem.
Zbito i wyeliminowano prawie wszystkie pionki. Na planszy pozostały tylko dwie najważniejsze figury, po obu stronach. Król i królowa-jakże to dumnie brzmi, a jeszcze słodszy będzie smak zwycięstwa.
Po jego prawicy stał manipulator grawitacji, były partner i najsilniejszy z jego pionków-Nakahara Chuuya, zaś w identycznym ułożeniu, naprzeciwko niego znajdował się jego najsilniejszy i najniebezpieczniejszy rywal-Fiodor Dostojewski ze swą królową-Nikolaiem Gogolem.
Obydwaj zdeterminowani, butni i dumni-zadowoleni z emocjonującej i iście ciekawej gry, która zaraz miała dobiec końca.

-To była ekscytująca partia, Fiodorze-zaczął z pewnym siebie uśmieszkiem szatyn, zaś jego dłoń spoczęła na barku swej "królowej" gotowej zawsze do ataku w obronie "króla".

-Masz rację Dazaiu, ale i ona musi kiedyś dobiec końca-odparł Rosjanin, bawiąc się pięknym i długim warkoczem swego towarzysza, który cicho zachichotał, jakoby rozbawiony całą sytuacją. Jakby przeczuwał nadchodzące wydarzenia i doskonale znał przyszłość.

-Jaki smak ma porażka, Demonie?-zapytał, uśmiechając się szerzej, gdy Nakahara wystąpił na przód-Bierz go, Chuuya. Jest Twój, więc nie musisz się powstrzymywać, kiedy  jestem tu z Tobą-zamruczał wręcz uwodzicielsko do niskiego choleryka, zerkając przelotnie na herszta, który wykrzywił usta w charakterystycznym dla siebie uśmieszku, który zwiastował nadchodzącą tragedię.

-Może Ty mi powiesz, Osamu?-odwzajemnił kpiący uśmieszek szatyna, który sapnął zaskoczony, gdy kapelusznik, zamiast atakować, po prostu stanął koło Dostojewskiego.

-Dziękuję za pozwolenie, Ty zabandażowane ścierwo i dobrze wiedzieć, iż nie muszę się powstrzymywać, odpłacając Ci pięknym za nadobne-stanął obok bruneta, który szerzej poszerzył swój uśmiech na słowa Psa Mafii.

-Chuu, możesz mi powiedzieć, co Ty akutalnie wyrabiasz?!

-Cóż jak widzisz, nie tylko ja jestem zdrajcą. Jakie to uczucie, co Dazai?-zwrócił swe lazurowe, roześmiane oczy w stronę detektywa.

-Chyba żartujesz... Brawo Dostojewski, tego się nie spodziewałem, że przeciągniesz na swoją stronę mojego rudego pieska. Jestem naprawdę pełen podziwu, ale wiesz co Nakahara? Skoro zmieniłeś strony, to Ty również jesteś zdrajcą-ironia była nad wyraz wyczuwalna, zaś sam zainteresowany przywdział maskę obojętności i chłodu, próbując oszukać otoczenie, że obecna sytuacja nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia-cóż prawie by mu się to udało, lecz trójka mężczyzn stojących naprzeciwko niego, doskonale zdawała sobie sprawę z jego kiepskiego położenia.

BSD One-ShotsWhere stories live. Discover now