Klatka Naszych uczuć #36 [Fyozai]

515 17 3
                                    

NIESPRAWDZONY.

TAK JAK ZAPOWIEDZIAŁAM W INNEJ KSIĄŻCE-NAPISZĘ KOLEJNE FYOZAI. W PRZECIĄGU NAJBLIŻSZYCH DNI, RACZEJ NIC NOWEGO SIĘ NIE POJAWI.

OD RAZU MÓWIĘ, IŻ JEST TO SPRAWDZONE TYLKO POWIERZCHOWNIE. NIE OBRAŻĘ SIĘ, JEŚLI WYTKNIECIE MI BŁĘDY I CZASEM ZASTANAWIAM SIĘ, CZY ABY NA PEWNO POWINNAM PISAĆ O TYM SHIPIE?

Wiesz, że walczysz w przegranej bitwie?
Wiążesz pętlę z pustej korony
Trzymam zapałkę do Twojego "zamku"
I patrzę, jak wszystko płonie, płonie, płonie

Cóż za zabawny zbieg okoliczności. Gdy za dnia stoicie po dwóch różnych stronach barykady, by w nocy wpaść sobie w ramiona? Ale, nie. Od razu rozwieję Wasze wątpliwości-tu nie chodzi o miłość. To tylko zwierzęce instynkty. Czysty seks i sprawa hormonów-nic poza tym. Biochemia mózgu, mowa ciała i chęć zabawy.
Oboje pragniemy tego samego, czy to w momencie Naszych potyczek, czy w czasie nocnych igraszek....obie strony widzą w sobie tylko korzyści i naczynie do rozładowania swej frustracji.
Tak samo w świetle dnia, czy w mroku-oboje pragniemy czuć, iż żyjemy, wykorzystując się wzajemnie.
Tu nie ma miejsca na uczucia. Działają tylko neuroprzekaźniki:
-Adrenalina i noradrenalina wywołują pożądany stres. W tak niewielkiej dawce, iż jest on dla Nas znośny. Staje się pragnieniem. Jesteśmy złaknieni tej niepewności. Braku kontroli.
-Endorfiny wprawiają Nasze zmęczone ciała w stan rozluźnienia, zmniejszając nieco ból. Zarówno ten cielesny, jak i egzystencjalny.
-Serotonina, nazywana popularnie hormonem szczęścia wydziela się najczęściej wraz z orgazmem. Nie ważne czy to w sferze fizycznej, czy psychicznej.
Pewnie dostrzegliście też brak dopaminy? Cóż...odpowiedź jest prosta. Tak jak już ująłem na wstępie-żadne z Nas nie żywi do drugiej strony poważniejszych uczuć, zaś dopamina jest zwana neurohormonem zakochanych.
U Nas to po prostu pożądanie.
Czysta potrzeba przyjemności i namiastki bliskości drugiego ciała. Drugiej persony, gdyż już dawno odrzuciliśmy Nasze człowieczeństwo. Staliśmy się samotnymi władcami marionetek. I kto inny może zrozumieć ten geniusz jak nie równie piękny mu umysł przeciwnika?

Powiedz mi, co widzisz, mój drogi?
Czy jest tu wokół ktoś, komu ufasz?
Trzymaj lepiej nóż pod poduszką,
Bo nawet nie wiesz, kiedy uderzę

Jesteśmy tak podobni, a zarazem tak inni.Nasze taktyki się różnią. Analizy zmieniają, lecz efekt zazwyczaj pozostaje ten sam. Żaden z Nas długo nie pozostaje w tyle. Doganiamy się wzajemnie, za każdym razem podnosząc poprzeczkę coraz wyżej.
Mało osób Nas zna. Właściwie nikt. Chowamy się za idealnymi maskami, przywdziewając w razie potrzeby nowe. Nieskazitelne. Niemożliwe do przebicia.
Byłem pewien, iż nikt się nie domyśli. Ta tajemnica nie miała prawa nigdy wyjść na jaw. Pomyliłem się. Była jednak jedna żyjąca osoba, która znała mnie równie dobrze, co Ty Fyodorze.
-Dziś również do Ciebie przyjdzie, prawda?-nawet nie zauważyłem swojego, dawnego, rudego pieska. Taki niewielki był. Tak mało znaczący.
-Nie wiem, o co Ci chodzi, Chuuya-uśmiecham się lekko, mimo iż był to gest pełen fałszywości. Pragnę go rozwścieczyć. Niech gniew i nienawiść przysłonią zdrowy rozsądek.
-Nie zgrywaj idioty Dazai. Doskonale wiesz, co mam na myśli. To nie moja sprawa z kim się pieprzysz, ale nie pozwolę, by Twoja niedojrzałość zadziałała na szkodę tego miasta-westchnął kapelusznik, patrząc na mnie bez wyrazu. Nie powiem. Zaskoczył mnie.
-Rozumiem, że nadal nie możesz uleczyć tej pustki w sercu i w łóżku po Naszym rozstaniu?-nie byłem w stanie sobie odpuścić. Wiedziałem, iż moje zachowanie może tylko pogorszyć sprawę, ale nie mogłem oprzeć się chęci poniżenia go.
-Nie wszystko kręci się wokół Ciebie, gnoju. To była Moja decyzja, tym bardziej, iż mam kogoś na STAŁE-wyraźnie podkreślił ostatnie słowo, wymierzając we mnie mentalny cios. Nie powiem-zabolało, tylko czemu?-Zbyt dobrze Cię znam... nie musisz teraz udawać, że nie odczuwasz lęku przed ujawnieniem Twego sekretu, lecz tak jak przed chwilą wspomniałem. Gówno mnie interesuje z kim się, za przeproszeniem pierdolisz nawet jeśli to Nasz wróg. Niestety inaczej nie można tego nazwać. Zawsze myślałeś, że to Ty jesteś Panem sytuacji, gdy tak naprawdę pozostawałeś tylko dziwką, błagającą o chwilę atencji i spełnienia. Jednak nie po to Cię zaczepiłem, aby robić Ci wyrzuty. Już dawno przestało mnie interesować, co się z Tobą dzieje. Ważny jest dla mnie tylko przysłowiowy spokój w tym miejscu. Dopóki Yokohamie nic nie zagraża, możesz spać spokojnie-nawet na mnie nie spojrzał, tylko odszedł dalej bez słowa w swoją stronę.
Jeszcze moment zamarłem, osłupiały całą sytuacją. Doprawdy nigdy bym nie pomyślał, że pierwszym, który się zorientuje, będzie ten kurdupel. Cóż... chyba ma rację-zbyt dobrze się znamy.
W nieco dziwnym nastroju ruszyłem dalej wolnym krokiem w stronę swojego lokum zamieszkania, pogwizdując cicho. Zżerała mnie ciekawość, czy tym razem to Ja będę pierwszym, który tam zawita?

BSD One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz