- Sebastian, już ci to mówiłem, że nie możemy... Nadal jesteś dla nich zagrożeniem, jeśli nie zapanujesz nad jakąś mocą, a poza tym Dominic nadal cię szuka.

- Tak samo, jak Allie i Lucasa, a oni nadal siedzą w Anloss.... albo w Santa Monica... Nawet nie wiem co się z nimi dzieje - posumował, patrząc na ojca z wyrzutem.

- Ale ja wiem... Nic im nie jest, a teraz się pakuj...

- Tato... Nie chce znów się przenosić w inne miejsce... chce wracać.

- Nie dyskutuj... Dzisiaj jeszcze wprowadzimy się do mieszkania na przedmieściach Atlanty i koniec kropka.

- Nie — odparł krótko i teleportował się zdenerwowany.

Sebastian miał już serdecznie dość tego wszystkiego. Ciągłe przeprowadzki, zero kontaktu z osobami dla niego ważnymi i ciągłe treningi. Wiedział, że jest do dla jego i innych bezpieczeństwa, ale miał tego już po dziurki w nosie.

Nastolatek nawet nie wiedział, gdzie się przeniósł. Widział tylko ciemność. Zaczął przeklinać siebie w myślach za swoją głupotę. Gdy teleportował się bez określonego miejsca docelowego, często lądował w miejscach, których nie znał. Nie raz się już tak działo i po takiej teleportacji czasem nie wiedział jak wrócić.

Kurwa mać! Sebastian wracaj! - usłyszał głos ojca w głowie.

Bardzo chętnie, ale nie wiem, gdzie jestem... - odparł od razu i podrapał się po karku.

- Jest tu ktoś?

Sebastian otworzył szerzej oczy, gdy usłyszał znajomy mu głos. Od tego momentu nie słuchał już ojca, który telepatycznie prawił mu kazanie, wyciszył go.

- Julie? - chłopak odezwał się cicho, po czym zacisnął lewą pięść i ją otworzył chwilę później. Z jego dłoni zaczęło się wydostawać jasne, biało niebieskie światło.

Chłopak rozejrzał się w celu zlokalizowania przyjaciółki. Zauważył, że znajduje się w ciasnym pomieszczeniu, a dziewczyna leży skulona na niewielkim łóżku pod ścianą.

- S-sebastian? - spytała cicho i podniosła głowę. Gdy chłopak zobaczył, w jakim jest dziewczyna stanie, przeraził się. Włosy miała w kompletnym nieładzie. Policzki były zapadnięte, widać było, że jadła bardzo mało a może i wcale. Miała na sobie mundurek szkolny z Anloss. Jej spódnica była w kilku miejscach podarta, a biła koszula ubrudzona najprawdopodobniej krwią.

- Chryste panie — Sebastian podbiegł do dziewczyny i siadł na łóżku. - Co oni ci zrobili?

- Co tu robisz? - spytała, siadając i opierając się o ścianę. - Musisz znikać... już... oni tu pewnie zaraz przyjdą...

- Zabiorę cię...

- Nie... nie możesz.... zostaw mnie tutaj, a ratuj resztę... błagam — Julie spojrzała na niego z łzami w oczach. - Puki tu jestem, Dominic was nie zaatakuje... - powiedziała niemal niesłyszalnie. - Chce, żebyście to wy do niego przyszli...

- Julie, o czym ty mówisz? - Sebastian zmarszczył brwi.

- Jestem tylko przynętą... Ostrzeż ich, błagam... mnie zostaw...- dziewczyna mówiła coraz ciszej.

Sebastian nagle usłyszał zgrzyt klucza, a chwilę później do pomieszczania wpadło jasne światło. Nastolatek popatrzył w tamtą stronę i ujrzał dwóch mężczyzn. Obydwoje byli wysocy i najpierwszy rzut oka było widać, że są umięśnieni. Niższy z nich miał blond włosy i opierał się o framugę drzwi. Wyższy mężczyzna stał za nim i posiadał niemal białe włosy.

Chłopak niemal od razu ich rozpoznał. Blondynem był nie kto inny jak Dominic Swan, za to z drugim mężczyznom chłopak miał okazję już się spotkać. Był nim mężczyzna, który zaatakował Sebastiana, zanim w jego domu, zanim jeszcze trafił do Anloss Academy.

- I kogo my tu mamy? - odezwał się blondyn. - Miło cię poznać Sebastian.

- Niestety nie mogę powiedzieć tego samemu panu - Chłopak wstał, zasłaniając swoim ciałem Julie, a światło w jego dłoni zapłonęło jeszcze bardziej.

Dominic, widząc bojową postawę chłopaka, zaśmiał się tylko.

- Sebastian, nie warto... I tak mi nic nie zrobisz — powiadomił go z szyderczym uśmiechem na ustach.

- Chcesz się przekonać? - chłopak uniósł brwi w górę, a z jego drugiej dłoni zaczęło wydostawać się również światło.

- Seba... uciekaj....proszę — Julie pociągnęła przyjaciela za bluzę. - Nic mi nie będzie...idź...

- Ale Julie...

- Lepiej słuchaj przyjaciółki.. Dobrze ci radzi — Dominic zaśmiał się.

- Idź... błagam — Sebastian w oczach Julie dostrzegł łzy i bezradność.

- Wrócę po ciebie, obiecuje — mówiąc to, uśmiechnął się blado do dziewczyny, po czym spojrzał na mężczyzn. - Wiec do zobaczenia panowie — powiedział, po czym po prostu zniknął. Pojawił się ponownie w salonie w mieszkaniu w Las Vegas.

- Ciebie pojebało Sebastian! - Na wstępie usłyszał głos wkurzonego ojca. Spojrzał na niego, bez większych uczuć.

- Wracamy do Anloss Academy.... I koniec kropa — oznajmił pewny siebie. Nie miał zamiaru znów uciekać.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now