Dziewięćdziesiąt dziewięć

33 6 0
                                    

Alessia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Alessia

Zaczęło się od wrażenia bycia obserwowaną.

Alessia zmarszczyła brwi, po czym przystanęła. Znajdowała się w jednej z ciasnych, łudząco podobnych do wszystkich innych w tej dzielnicy uliczek, stanowiących idealne miejsce dla ludzkiej społeczności. Stała w bezruchu, wdychając nieco zatęchłe powietrze, przesycone słodyczą krwi istot, które w najgorszym wypadku mogłyby posłużyć jej jako posiłek, gdyby akurat miała zły humor i dała upust swoim najmroczniejszym rządzą. Chociaż był środek dnia, na ulicach panowały pustki, co bez wątpienia miało związek z wciąż utrzymującymi się upałami, które sprawiały, że spacer Miastem Nocy przypominał poruszanie się po powierzchni patelni – niezbyt sprzyjające porównanie, zwłaszcza jeśli było się człowiekiem.

Machinalnie zapięła mięśnie, po czym raz jeszcze rozejrzała się dookoła. Być może zaczynała być przewrażliwiona, ale kiedy ostatnim razem została zaatakowana przez Iana i jego ludzi, również nie spodziewała się pojawienia kogokolwiek. Co więcej, chyba nikt nie lubił tego nieprzyjemnego, przyprawiającego o dreszcze uczucia bycia obserwowanym, które objawiało się w postaci przejmującego chłodu oraz mrowienia skóry, co z kolei wprost prowadziło do tego, żeby poczuć się... No cóż, nieswojo.

Ali zawahała się, po czym przeprowadziła szybkie kalkulacje, które mogły mieć mniej albo więcej sensu. Znajdowała się jakieś dwie przecznice od mieszkania Ariela, ale nie była pewna, czy w takim wypadku dobrym pomysłem było to, żeby tam pobiec. Po pierwsze, utrzymanie ich związku w tajemnicy było ważne, a po drugie – jeśli miała do czynienia z nieśmiertelnym, nie mogła mieć pewności, czy w ogóle uda jej się tam w porę otrzeć. Inną sprawą było to, że narażanie Ariela nie stanowiło najlepszego pomysłu, zwłaszcza, że już i tak mieli więcej problemów niż chłopak raczył przyznać. Co prawda nie wspominał o Riddley'u albo innych swoich pobratymcach, więc teoretycznie mogła uznać, że sprawy z nimi jak na razie się unormowały, ale lepiej było nie ryzykować. Poza tym – chociaż to było płytkie i Ariel jak nic by ją wyśmiał, gdyby oczywiście zamierzała mu o tym powiedzieć – chciała udowodnić samej sobie, że potrafi radzić sobie sama. Była Licavoli, a to niestety wiązało się z istnieniem nadmiernej wręcz dumy i tym, że miała skłonności do tego, żeby na każdym kroku okazywać niezależność.

Tak, tata zdecydowanie byłby dumny.

Ruszyła przed siebie spokojnym, ludzkim krokiem. Przez kilka sekund nic się nie działo, a później wyraźnie wyczuła za sobą ostrożny ruch. Tym razem była na to przygotowana, poza tym nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego, że nie jest sama. Naprawdę sądzisz, że dam się nabrać?, zadrwiła, chociaż musiała przyznać, że ktokolwiek za nią podążał, był dobry w tym, co robił. Gdyby nie była przewrażliwiona i nie miała zbyt wiele na sumieniu, pewnie nawet dałaby się nabrać, nie dostrzegając niczego dziwnego.

Przeszła jeszcze kilka kroków, udając, że niczego nie dostrzega. Ktokolwiek ją śledził, nie rozluźnił się i nie rozproszył, ale to nie było potrzebne, skoro zdawała sobie sprawę z tego, że jest tuż za nią. Co prawa gdyby się obejrzała, nie zobaczyłaby niczego poza pustą ulicą, wypełnioną śmieciami i gorącymi promieniami popołudniowego słońca, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Miasto Nocy zostało zbudowane niczym jeden, wielki i zupełnie nielogiczny dla ludzi labirynt, gwarantujący liczne kryjówki dla wampirów i innych istot nadnaturalnych. Chociaż polowań zaniechano już jakiś czas temu – przynajmniej oficjalnie, zgodnie z poleceniem Dimitra – nie od dzisiaj wiadomo było, że nie wszyscy mogli albo też chcieli zapanować nad swoimi instynktami, w wyniku czego doliczyło do licznych „nieszczęśliwych" wypadków. Albo tajemniczych zniknięć. Tak czy inaczej, zawsze lepiej było zachować czujność i ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now