Dwadzieścia sześć

25 7 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Droga miała w sobie coś nużącego. Chociaż podążające tuż przed nami światełko przynajmniej trochę okazywało to, co znajdowało się bezpośrednio przed nami, zasięg niecałego metra był tak marny, że właściwie niewiele nam pomagał. Właściwie wszystko to, co widzieliśmy, sprowadzało się do fragmentu kamiennej posadzki i ścian. Nawet kiedy tunel zaczynał skręcać albo się obniżać, wiedzieliśmy o tym dopiero po tym, jak niemal zderzyliśmy się ze ścianą – albo któreś na nią wpadło. Nie wiedziałam dlaczego, ale za każdym razem tą poszkodowaną byłam ja i to nawet mimo tego, że szłam u boku Isabeau, podążając za Rufusem.

Wampir prowadził nas szybkim krokiem, dziwnie spięty. Nerwy w obecnej sytuacji nie powinny być niczym dziwnym, ale w przypadku naukowca nie mogłam się pozbyć wrażenia, że jemu wcale nie chodzi i obecność srebra, ciemność albo to, że nie byliśmy pewni gdzie jesteśmy i tak powinniśmy stąd wyjść. Co więcej, widząc jak zdecydowanie Rufus wybiera kolejne korytarze, kiedy dochodziliśmy do rozwidleń, byłam gotowa wysnuć dość odważną teorię, że wampir doskonale wie, gdzie się znajdujemy.

– Poznajesz to miejsce? – zapytałam, nie mogą dłużej wytrzymać.

Rufus, który akurat skręcał w lewo, zatrzymał się i obejrzał na mnie. Lekko zmarszczył brwi, wyraźnie moim pytaniem zaskoczony.

– Nie. A dlaczego?

Wzruszyłam ramionami.

– Czy ja wiem? Wyglądasz tak, jakbyś wiedział dokąd idziesz – przyznałam, siląc się na obojętny ton głosu, ale i tak nie powstrzymałam nieco oskarżycielskiej nuty, która wkradła się do mojego głosu.

– Idę, bo nie lubię tracić czasu. Jeśli po drodze zorientuję się, gdzie jesteśmy, świetnie, ale jak na razie wszystkie korytarze wyglądają tak samo beznadziejnie.

– Więc dlaczego w lewo? – wtrąciła się Isabeau. Nie miałam pojęcia, co musiała sobie myśleć, ale podejrzewałam, że odezwała się dla samego przerwania ciszy.

– Z powodów czysto logicznych – żachnął się Rufus. Spojrzałyśmy na niego pytająco, aż westchnął z irytacją. – Na litość Selene... – jęknął, wznosząc oczy ku górze w niemej prośbie o cierpliwość. – Ostatnio skręcaliśmy w prawo. Próbuje prowadzić nas na zachód, bo podejrzewam, że gdzieś tam jest Niebiańska Rezydencja... A przynajmniej mam nadzieję, że uda nam się trafić do jakiegokolwiek wyjścia. Jeśli chcecie, kręćcie się w kółko, ale ja nie zamierzam się tutaj błąkać – obruszył się; jeszcze kiedy mówił, ruszył w stronę wybranego korytarza, najwyraźniej faktycznie będą w stanie nas zostawić, gdybyśmy dały mu po temu powód.

Spojrzałam niespokojnie na Isabeau, ale ta jedynie wzruszyła ramionami. Kąciki jej ust uniosły się nieznacznie, zdradzając rozbawienie. Najwyraźniej wątpiła, żeby Rufus okazał się aż tak bezwzględny, nawet mimo irytacji, którą wywołało w nim moje pytanie. Brak zaufania nie był dla niego czymś nowym, więc tym dziwniejsze było dla mnie to, że nagle aż tak wziął to do siebie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz