Dziewięćdziesiąt jeden

34 6 0
                                    

Alessia

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Alessia

Kolejne sekundy mijały, nieznośnie wydłużone przez przeciągające się milczenie. Alessia czekała w napięciu, raz po raz spoglądając na bladą twarz Ariela. Chłopak oddychał ciężko, pozornie uspokojony, ale Ali zdawała sobie sprawę z tego, że to wyłącznie pozory. Napięte mięśnie i to, jak kurczowo zaciskał powieki, walcząc o wyrównanie oddechu, zdradzały ból, chociaż trudno było jej określić jego natężenie. Wiedziała jedynie, że cierpiał, ale nie komentowała tego w taki sposób, bo to i tak nie miało pomóc. Jeśli czuł się przynajmniej odrobinę lepiej dzięki temu, że mógł ukryć przed nią słabości, zamierzała mu na to pozwolić.

Uczucie niepokoju nasilało się i w pewnym momencie sama już nie wiedziała czy to aura tego miejsca, czy świadomość czasu, który pozostał do chwili przemiany. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że powinna odejść, bo raczej nie miała pomóc Arielowi, gdyby pozwoliła mu się zabić. Niewiele wiedziała o wilkołakach, ale o nowonarodzonych wampirach i owszem, i podejrzewała, że jest w tym pewna analogia. Kiedy pełnia czyniła z niego bestię, już nie miały znaczenia wspomnienia i jego ewentualne uczucia do niej. Nie mogła liczyć na jego zdrowy rozsądek albo na jakiekolwiek ludzkie zachowanie; nie zapytała o to, ale podświadomie czuła, że wtedy nie zostanie z niego nic, co mogłaby przyrównać do człowieka. Przed nią miało pojawić się zwierze, nie mające żadnego związku z Arielem i właśnie to było najbardziej przerażające.

Obejmując go, czuła jego napięte do granic możliwości mięśnie. Czasami miała wrażenie, że coś pod jego skóra faluje, jakby znajdowało się tam coś, co chciało wydostać się na zewnątrz. Coś przewróciło jej się w żołądku na samą myśl, więc natychmiast odsunęła ją od siebie, ale to przyniosło jedynie chwilową ulgę. Próbowała być silna i podobnie jak on nie okazywać strachu, jednak obawiała się, że idzie jej to dość marnie.

Ariel nagle jęknął i w popłochu odsunął się od niej. Poleciała do tyłu, w ostatniej chwili wspierając się na rękach i odzyskując równowagę. Kiedy spojrzała przed siebie, dostrzegła, że Ariel w popłochu zerwał się na równe nogi, po czym – w miarę możliwości – przeszedł kilka kroków, nim jego ciało po raz kolejny odmówiło mu posłuszeństwa. Opadł na kolana i nachyliwszy się nad ziemią, po prostu zwymiotował. Siedział teraz plecami do niej, targany mdłościami i dziwnymi spazmami, których nie był w stanie opanować. Krztusząc się powietrzem, mocno wbił palce w miękką ziemię, jakby szukając oparcia albo czegoś, co mogłoby mu dać poczucie stabilizacji. Alessia siedziała na ziemi, walcząc z pokusą, żeby do niego podejść, zwłaszcza kiedy był w takim stanie, ale coś podpowiadało jej, że to nie jest najlepszy pomysł. Przecież jasno dał jej do zrozumienia, że nie chcę nawet tego, żeby oglądała go w takim stania – i to nie tylko dlatego, że czuł się wtedy zażenowany i bezradny. Chciał jej bezpieczeństwa, a przecież nie należał do strachliwych, dlatego powinna była go usłuchać.

– Ali...

Zamrugała i skoncentrowała na nim wzrok, porażona słabością jego głosu. Odczołgał się w stronę stołu, po czym odwrócił w jej stronę, plecami opierając o kamień. Znów zamknął oczy, zaledwie na kilka sekund, a jego twarz wykrzywił grymas. Wyglądał na obolałego, wymęczonego i bliskiego omdlenia, chociaż nic nie wskazywało na to, żeby miał stracić przytomność. Swoją drogą, w jego sytuacji brak kontaktu z rzeczywistością byłby swego rodzaju wybawieniem na które najwyraźniej nie mógł liczyć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora