Dziewięćdziesiąt siedem

36 5 0
                                    

Layla

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

Layla

Layla zesztywniała i w pospiechu cofnęła się o krok. Rufus puścił ją, o dziwo, chociaż jednocześnie nie spuszczał z niej oczu. Nie była pewna, czy to dlatego, że go zaskoczyła, czy może po prostu chciał się z nią pobawić, ale to w tym momencie nie miało większego znaczenia.

– Rufus...

Wciąż na nią patrzył, a jego oczy zdawały się delikatnie jarzyć, choć ostre światło jarzeniówek było mylące. Przez ułamek sekundy była przekonana, że jego tęczówki się zmienią, nagle przybierając kolor świeżej bądź zaschniętej krwi, ale sekundy mijały, a one wciąż pozostawały po prostu czekoladowe.

– Tak? – Zrobił krok do przodu. Machinalnie cofnęła się o krok, coraz bardziej zdenerwowana.

Nienawidziła momentów, kiedy zachowywał się w taki sposób. Czuła się jak zwierzę, on z kolei był drapieżcą i to w pełni skoncentrowanym na możliwości polowaniu.

Kolejny krok i znów odległość między nimi nie zmalała. Rufus obserwował ją uważnie, nienaturalnie spokojny i tak... nieszkodliwy. Layla odwykła już od konieczności trzymania wampira na dystans, chociaż mimo upływu czasu podświadomie wiedziała, że wampir nie należy do osób, którym można bezpiecznie zaufać. Teraz bez trudu przypomniała sobie te momenty, kiedy musiała uciekać albo przynajmniej starać się zachować względny sposób, świadoma tego, że każdy gwałtowny ruch może skończyć się tragedią.

Rufus poruszał się powoli, sprawiając wrażenie tego, że właściwie nie rusza się z miejsca. Poraziła ją gracja jego ruchów, kiedy w płynny, pozbawiony jakiegokolwiek wysiłku sposób zaczął przesuwać się w jej stronę. Przypominał polującą panterę, czarujący i zwinny, bez słów będący w stanie rozproszyć jej uwagę. Pragnęła instynktownie odwrócić się na pięcie i rzucić w stronę schodów, ale nogi miała jak z waty, poza tym doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej dogoniłby ją, zanim w ogóle zdążyłaby się odwrócić. Doskonale pamiętała ten stan i to, że wtedy był najbardziej niebezpieczny, nie tylko dla niej, ale i dla samego siebie.

Serce zabiło jej szybciej, chociaż za wszelką cenę starała się utrzymać puls i oddech na równym poziomie. Rufus uśmiechnął się łagodnie, niemal w niewinny sposób, ale w wyrazie jego twarzy było coś, co przyprawiło ją o dreszcze. Dobrze znała ten język ciała – tę mroczną aurę, która stanowiła ostrzeżenie lepsze niż jakiegokolwiek słowa albo warknięcie, gdyby w mniej subtelny sposób zdecydował się dać jej do zrozumienia, że nie jest w tym miejscu mile widziana.

Nie może się do mnie zbliżyć, przeszło jej przez myśl. Starała się myśleć praktycznie, jak przed laty, kiedy miała do czynienia z tym niestabilnym, groźnym Rufusem. Czasami zdarzało się, że zachowywał się dziwnie, ale od dawna nie próbował jej atakować, nie wspominając o utracie pamięci. Sądziła, że to już dawno mają za sobą, że znaleźli rozwiązanie, a przemiana w wampira zmieniała wszystko, a jednak...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt