Dwanaście

29 6 0
                                    

Alessia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Alessia

Zamknęła oczy. Czuła, że chłodne podmuchy powietrza bawią się jej włosami, sprawiając, że ciemne loki latały na wszystkie strony. Tempesta biegła lekko, tak równym rytmem, że Alessia miała wrażenie, jakby unosiła się w powietrzu. Czuła charakterystyczny zapach konia, ale chociaż słodycz krwi drażniła jej gardło, wcale nie wywoływała pragnienia. Wręcz przeciwnie – ten zapach, w połączeniu ze znajomym uczuciem wywołanym przez pracujące mięśnie pędzącej klaczy, przynosił jej ukojenie.

Ali uniosła powieki i zamrugała, oślepiona blaskiem tańczących w czarnej grzywie świetlnych refleksów. Mocno zacisnęła palce na wodzach, po czym lekko stuknęła piętami w boki konia. Tempesta natychmiast zrozumiała i lekko przeszła z kłusa w galop, najwyraźniej zadowolona z życia.

Alessia odetchnęła i w końcu pozwoliła sobie na to, żeby w pełni się rozluźnić. Właśnie tego potrzebowała; chwili wytchnienia i czegoś tak cudownego, żeby nie dało się myśleć o niczym innym. Wszelakie problemy i wątpliwości odeszły, wyparte przez przyjemność płynącą z czegoś pozornie tak prymitywnego – obcowania z naturą. Las od zawsze był stałą częścią jej dzieciństwa, a to, że kilka razy przyprawił ją o dreszcze, niczego nie zmieniało. Tym bardziej nie zawahała się przed skierowaniem Tempesty w stronę ogrodzenia, które odgradzały niezalesiony teren wokół domu od tych mniej dostępnych, stopniowo wciąż przechodzących w las. W pełni skoncentrowana na utrzymywaniu równowagi, pośpieszyła klacz i aż westchnęła, kiedy ta wybiła się w powietrze i bez najmniejszego problemu przeskoczyła na drugą stronę.

Tempesta sama wyczuła, jaki rytm będzie najodpowiedniejszy, skoro w każdej chwili na ich drodze mogło staną drzewo albo inna przeszkoda. Pobiegła przed siebie, spokojnie pokonując kolejne metry i sprawiając, że siedząca na jej grzbiecie Alessia, poczuła się w pełni rozluźniona. Stukanie kopyt o porośniętą trawą, nierówną ziemię, przypominało melodię jakiejś starej kołysanki, której nigdy nie słyszała, ale w jakiś sposób wydawała jej się znajoma. Jasne, rodzice czasami jej śpiewali – zresztą nie tylko oni i nie tylko wtedy, kiedy była dzieckiem – ale to, co słyszała dzięki wyostrzonym zmysłom i jeździe na Tempeście, znacznie różniło się od tego, czego doświadczała zazwyczaj.

Łatwo było zapomnieć o wszystkim, co działo się dookoła – i nie tylko. Pęd zawsze wprawiał ją w stan na pograniczu letargu i przyjemności, więc tym łatwiej zdołała odciąć się od jakichkolwiek zbędnych bodźców i myśli. W pełni skoncentrowała się na Tempeście i przyjemności, która płynęła z konnej jazdy. To pomagało, tym bardziej, że w końcu mogła wyrzucić z pamięci myśli, które dręczyły ją najbardziej. W zamian otrzymała to, co najlepsze – rozluźnienie, rosnącą euforię i uczucie lekkości, które sprawiło, że ledwo powstrzymała się przed puszczeniem wodzów, wyrzuceniem rąk w górę i wybuchnięciem radosnym, właściwie nie mającym żadnej konkretnej przyczyny śmiechem. Dawno się tak nie czuła, nawet podczas tańca z Arielem, a to musiało o czymś świadczyć – a przynajmniej tak jej się wydawało.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now