Czterdzieści trzy

27 6 0
                                    

Aldero

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Aldero

Kebi nie odezwała się ani słowem przez całą drogę. Jej milczenie doprowadzało Aldero do szału, ale doszedł do wniosku, że zmuszanie jej do rozmowy nie ma najmniejszego sensu. Gorsze było to, że nastrój wampirzycy z jakiegoś powodu udzielał się pozostałym, przez co podróż do kryjówki Egipcjan minęła im w absolutnej ciszy. Aldero sam nie był pewien dlaczego, ale z jakiegoś powodu czuł się trochę tak, jakby brał udział w marszu pogrzebowym. Sama myśl o tym sprawiła, że ledwo powstrzymał się od bladego uśmiechu, powstrzymując się jedynie dzięki świadomości tego, że w ten sposób może co najwyżej zirytować pozostałych.

– Mógłbyś przestać? – mruknęła cicho idąca u tuż za nim Eve. Z zaciekawieniem obejrzał się na nią, jednocześnie unosząc lekko obie brwi ku górze, żeby pokazać jej, że nie ma pojęcia o co chodzi. – Mruczeć. Ogólnie nie mam nic przeciwko temu, kiedy ktoś śpiewa, ale marsz pogrzebowy to lekko przygnębiający wybór – żachnęła się.

– Przepraszam – mruknął, chociaż nie przypominał sobie, żeby w ogóle otwierał usta. Swoją drogą, nie miał pojęcia dlaczego na myśl przyszedł mu właśnie przenikliwy, oklepany już utwór Chopina. – Ale przecież nie każę ci siedzieć w mojej głowie, prawda? – dodał z przekonaniem; teraz już wyraźnie czuł obecność telepatki, która raz po raz narzucała mu się swoją mentalną obecnością.

– Nudzę się – poskarżyła się dziewczyna, bezradnie rozkładając ręce, jakby to miało wszystko wytłumaczyć. Aldero ledwo powstrzymał się od poirytowanego prychnięcia. A podobno to on zachowywał się dziecinnie! – Co poradzę na to, że twoje myśli bywają najciekawsze, Al?

Świetnie! Po prostu marzył o tym, żeby nagle dowiedzieć się, iż jest dla kogokolwiek najlepszym źródłem rozrywki! Warknął cicho, chociaż to i tak nie zrobiło na Eve wrażenia, po czym skoncentrował się na próbach wytworzenia wokół swojego umysłu mentalnego muru, który zapewniłby mu przynajmniej minimum prywatności. Zauważył, że telepatka teatralnie wzniosła oczy ku górze, uśmiechając się pod nosem w konspiracyjny sposób, jakby chciała mu w ten sposób dać do zrozumienia, że i tak zorientował się zbyt późno, a ona jest w posiadaniu wielu ciekawych informacji. Postanowił powstrzymać się od dalszego okazywania złości, pocieszając się tym, że już nie czuł obecności dziewczyny w swojej głosie, ale i tak martwiło go to, jak wielu jego przemyśleniom zdążyła się już przysłuchać.

– Wiesz, nie patrz na mnie tak, jakbym robiła cokolwiek złego. Odbieram pobieżne informacje, więc nie wiem niczego ponad kilka złośliwych komentarzy. Swoją drogą, dobrze wiedzieć, że czasami potrafisz się powstrzymać – podjęła temat Eve, wymownie wpatrując się w atramentowe niebo. – To i tak lepsze od ciszy albo przemyśleń Theo na temat River Song i...

– Słucham? – Kristin dosłownie zmaterializowała się u boku dziewczyny. Aldero podchwycił zdezorientowane spojrzenie Theo do którego dopiero po dłuższej chwili dotarł pełen sens słów wampirzycy. Sądząc po minie, specjalnie dla Eve wahał się nad złamaniem przysięgi Hipokratesa, a zwłaszcza fragmentu „po pierwsze, nie szkodzić". – Co ty właśnie powiedziałaś, Eve? – zapytała niemal gniewnie Kristin, zaciskając palce na ramieniu telepatki z taką siłą, że brunetka aż się skrzywiła.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now