Trzydzieści cztery

26 6 0
                                    

Layla

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Layla

Od Marco bił chłód – dosłownie i w przenośni. Layla miała gęsią skórkę, ale sama nie była pewna czy to bardziej zasługa panującego w korytarzach zimna, czy może bliskości lodowatej skóry wampira. Co prawda ojciec zachowywał pomiędzy nimi względnie bezpieczną odległość, którą była w stanie znieść, ale wciąż znajdował się zdecydowanie zbyt blisko. Korytarz był ciasny, więc łatwiej byłoby im iść gęsiego, ale wampir najwyraźniej wolał mieć ją u swojego boku, być może na wypadek, gdyby zdecydowała się uciec. Nie zapytała go o to wprost, ale wszystko wskazywało na to, że nie do końca jej ufał, podobnie jak i ona nie ufała jemu.

Obecność Carlisle'a miała w sobie coś uspokajającego, chociaż i tak czuła się dziwnie ze świadomością tego, że doktor jest gotów o nią walczyć, gdyby tylko to okazało się konieczne. Dla pewności wolała iść pomiędzy nim a Marco, chociaż przez to czuła się otoczona. Spodziewała się wielu rzeczy, ale na pewno nie tego, że kiedykolwiek będzie musiała pilnować nie tylko bezpieczeństwa założyciela rodziny Cullenów, ale również tego, żeby ten przypadkiem nie zrobił niczego głupiego. Brawo, tato, przeszło jej przez myśl; o Marco nie potrafiła myśleć w inny sposób, a jedynie z nutką ironii. Isabeau niejednokrotnie próbowała sprawić, żeby Carlisle zachował się jak prawdziwy, nieprzewidywalny wampir. Postaraj się jeszcze trochę, a coś czuję, że tobie się to uda...

– Mówiłaś coś? – zapytał ni stąd, ni z owąd Marco, odwracając się w jej stronę.

Layla zesztywniała i zmarszczyła brwi. Czy to możliwe, żeby wypowiadała swoje myśli na głos? Nie sądziła, żeby była aż do tego stopnia zdezorientowana, wtedy na pewno wiedziałaby. Dla pewności sprawdziła mury, którymi starała się chronić swój umysł i myśli, ale słona wydawała się być nienaruszona. Co prawda zdawała sobie sprawę z tego, że wampir prawdopodobnie był w stanie ominąć wszystkie jej zabezpieczenia, ale na pewno nie zrobiłby tego tak, żeby się nie zorientowała.

– Nie. – Starała się zrobić wszystko, żeby brzmieć obojętnie, ale głos i tak jej zadrżał. – A dlaczego pytasz?

– Wydawało mi się, że coś... – Marco pokręcił głową. – Zresztą nieważne. Skoro nic nie mówiłaś... – mruknął, wzrok wbijając w jakiś punkt w przestrzeni.

– Ja niczego nie słyszałem – wtrącił Carlisle, odrobinę zaniepokojony. Po Marco widać było, że coś zdecydowanie jest na rzeczy.

– Możliwe – zgodził się tamten, przeczesując palcami ciemne włosy. To był jeden z gestów, który Layla niejednokrotnie widywała u Gabriela i który sprawił, że nagle poczuła się bardzo nieswojo. – A ty, Laylo?

Jedynie wzruszyła ramionami, chcąc w ten sposób podkreślić swoje wcześniejsze słowa. Co miała mu powiedzieć? Przyznać się do tego, że była zamyślona i złorzeczyła na niego w myślach? Nie, to zdecydowanie nie było najlepsze rozwiązanie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now