Dwadzieścia osiem

26 6 0
                                    

Layla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Layla

Layla krzyknęła i chwiejnie cofnęła się o krok. Poczuła się trochę tak, jakby ktoś z całej siły kopnął ją w brzuch, sprawiając, że omal nie osunęła się na kolana. Serce natychmiast jej przyśpieszyło, trzepocąc się tak gwałtownie, jakby chciało jakimś cudem wyrwać się jej z piersi i uciec; doświadczenie było niemal bolesne, chociaż czyste przerażenie przysłaniało wszystkie emocje, również ten dziwny, wyimaginowany ból, który zupełnie nie miał związku z jej fizycznym stanem. Od dawna nie czuła czegoś podobnego i teraz intensywność własnych emocji przytłoczyła ją do tego stopnia, że nie była w stanie na nic innego prócz krzyku.

Uciekaj, nakazał jej instynkt. Cofnęła się o jeszcze jeden krok, ale nogi miała jak z waty i ledwo trzymała się na nogach. Od własnego krzyku, zwielokrotnionego przez echo w korytarzach, zaczynała ją boleć głowa, a wrażenie było takie, jakby dziesiątki szpilek wwiercało jej się w mózg. Pragnęła chwycić się za skronie albo w dziecinnym odruchu zasłonić uszy i zamknąć oczy, ale nawet gdyby to zrobiła, to i tak nie zmieniłoby prawdziwości tego, co właśnie się działo. Przeszłość po nią wróciła, ale tym razem nie miało to żadnego związku z przywołanymi wspomnieniami; tym razem wszystko działo się naprawdę, a ona nie była w stanie zrobić niczego, żeby jakoś się uwolnić albo uciec.

Pod plecami poczuła ścianę i to na moment ją zdezorientowało. W pierwszym odruchu zapragnęła odskoczyć od przeszkody, podświadomie wyczuwając zawarte w ścianach srebro, ale kiedy tylko się poruszyła, przypadkiem potknęła się o własne nogi. Niewiele brakowało, żeby wylądowała na ziemi, ale niemal w ostatniej chwili czyjeś silne dłonie chwyciły ją za ramiona, podrywając do pionu. Layla zesztywniała, natychmiast rozpoznając chłodny dotyk wampirzej skóry, zupełnie jakby ostatni raz doświadczyła go zaledwie wczoraj, a nie przeszło pięćset lat temu. W jednej chwili nerwy ostatecznie jej puściły, a z gardła wyrwał jeszcze bardziej przeszywający, mrożący krew w żyłach wrzask, który powinien był w stanie obudzić umarłego. Natychmiast spróbowała się szarpnąć, ale w odpowiedzi na jej gwałtowny, wręcz szaleńczy ruch, uścisk na ramionach jedynie się wzmocnił, kiedy trzymające ją dłonie spróbowały jakoś ją unieruchomić.

– Przestań krzyczeć. – Znajomy baryton był prawie niesłyszalny, ale i tak doskonale zrozumiała słowa. Nie zareagowała na nie, w odpowiedzi zaczynając jeszcze bardziej szarpać się, walczyć i drzeć w niebogłosy. Och, na litość bogini, dlaczego nikogo przy niej nie było?! – Laylo, w tej chwili...

– Rufus?! Gabriel?! Gabrielu, pomóż mi! – wrzasnęła, w jednej chwili wpadając w stan na pograniczu paniki i histerii. Czuła, że do oczu napływają jej łzy, ale prawie nie zwracała na nie uwagi, skupiona przede wszystkim na tym, jak bardzo chciała, żeby wszystko okazało się kolejnym okropnym koszmarem. Innym od wszystkich, ale wciąż po prostu snem... – Gabrielu! – zawołała raz jeszcze, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nikt nie przyjdzie; najbardziej potrzebowała brata, swojego bliźniaka, ale istniejąca między nimi więź już dawno została wyparta przez uczucie, którym chłopak obdarzył Renesmee.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz