Czterdzieści

26 6 0
                                    

Aldero

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Aldero

Lilianne patrzyła się na zgromadzonych tak, jakby widziała ich po raz pierwszy. Co więcej, Aldero odniósł wrażenie, że dziewczyna miała poważne wątpliwości co do tego, czy cała piątka przypadkiem nie postradała zmysłów albo nie przybyła z innej planety. Sam przywykł do takich spojrzeń, bo bliscy niejednokrotnie z westchnieniem kręcili głowami nad niektórymi jego dziwnymi pomysłami, ale w wykonaniu jasnowłosej wampirzycy spojrzenie to miało w sobie coś szczególnego, czego nie potrafił opisać.

Lilly siedziała na ganku okazałego domu, który w przeszłości należał do jej rodziny. Obie bliźniaczki Glass (Aldero wiedział, że Lilianne kiedyś miała siostrę, ale nigdy nie chciała o niej mówić) wywodziły się z Miasta Nocy, chociaż opuściły to miejsce już dawno temu. Nie wiedział również wiele o przeszłości rodziny dziewczyny, może pomijając to, że ich matka nie przeżyła porodu. Nigdy nie zapytał o to matki, ale miał wrażenie, że po wszystkim ojciec bliźniaczek albo odszedł, albo targnął się na swoje życie; tak czy inaczej, teraz Lilianne była sama, jeśli oczywiście brać pod uwagę więzy krwi.

Jak przez mgłę pamiętał ten okres, kiedy w mieście panował istny chaos, a „nowe wampiry" były zaledwie abstrakcją i czymś, czego żadne z nich nie rozumiało. Lilianne była jednym z tych nieśmiertelnych o którym można było powiedzieć, że postradali zmysły, przynajmniej do momentu, w którym nie okazało się, że to śmierć jest rozwiązaniem. W pamięci również miał ten okropny moment, kiedy to Isabeau stanęła w jego obronie i na jego oczach zabiła kilka rozszalałych dzieciaków, nieświadomie dopełniając przemiany, która od dłuższego czasu w nich zachodziła. Od tamtego czasu Lilly była nie tyle ich przyjaciółką, co po prostu dobrą znajomą, po prostu wdzięczną Beau za ukojenie, którego dzięki niej zaznała. Aldero nie potrafił stwierdzić, czy dziewczyna go lubi; bez wątpienia można było mówić o jakimś pozytywnym uczuciu, ale musiało mieć to bezpośredni związek z tym, że był synem Isabeau.

Poza tym wiedział o Lilianne jedynie tyle, że lubiła towarzystwo sobie podobnych, a samotność doprowadzała ją do szaleństwa. Chyba właśnie dlatego zdecydowała się na to, żeby przyjąć pod swój dach inne przemienione wampiry, chociażby ciemnowłosą Eve, która teraz obserwowała ich gdzieś z okna. Również Kristin mogłaby należeć do tego grona, gdyby oczywiście zdecydowała się targnąć na swoje życie i swój stan ustabilizować, ale pół-wampirzyca jedynie parskała śmiechem i nie podejmowała tematu, jeśli takowy w ogóle przewijał się podczas rozmowy.

– Możecie powtórzyć? – zapytała Lilianne, w nerwowym geście nawijając kosmyk jasnych włosów na palec. Wsparła brodę na kolanach, z zaciekawieniem i niedowierzaniem obserwując stojącą przed nią grupkę. – Mam was zabrać do Egiptu?

– Otóż to – oznajmiła z entuzjazmem Kristin. – Zrobisz to dla mnie, Lilly? Dla swojej ulubionej, wciąż żywej przyjaciółki?

Wampirzyca zaśmiała się cicho; jej śmiech zabrzmiał trochę sztucznie, ale z jakiegoś powodu wydał się Aldero szczery.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now