Dwadzieścia jeden

38 6 0
                                    

Alessia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alessia

Pierwszym, co Alessia poczuła po przebudzeniu, była ulga. Wraz z powrotem świadomości, zstąpił na nią nieopisany wręcz spokój, który przyniósł jej ukojenie i świadomość tego, że wszystko jest dokładnie takie, jakie powinno być... A przynajmniej większość.

Lekko westchnęła i mocniej wtuliła twarz w poduszkę. Nie pamiętała, czy coś jej się śniło, co było dość interesującą odmianą, bo do tej pory wykorzystywała każdą możliwą okazję, żeby manipulować swoimi snami. Fakt, że tym razem tego nie zrobiła, przypomniał jej o wydarzeniach minionego wieczoru i tym, dlaczego była tak bardzo zmęczona. Urywki wspomnień przez moment plątały się, żeby ostatecznie ułożyć się w sensowną całość, która przyprawiła ją o dreszcze. Wampir w lesie, rozmowa z bliskimi, pojawienie się w okolicy Marco...

I gwałt. Albo raczej nie gwałt, jeśli to, co mówiła Layla, było prawdą, ale to już zupełnie inna kwestia, której nie chciała roztrząsać. Nade wszystko pragnęła jakoś zapomnieć i zacząć normalnie funkcjonować, ale to wcale nie miało być takie łatwe.

Nie tyle usłyszała, co podświadomie wyczuła ruch gdzieś niedaleko siebie. Wyrwana z zamyślenia, spróbowała zamrugać, po czym nieco niechętnie otworzyła oczy. W pokoju panował przyjemny półmrok, ale i tak zawahała się, zanim ostatecznie otworzyła oczy.

– Jak leci? – zapytał Damien, uważnie ją obserwując. Z zaskoczeniem uświadomiła sobie, że chłopak siedzi na niewielkim krzesełku, które stało przy jej toaletce i właściwie nie spuszcza z niej wzroku. – W końcu się obudziłaś... Lepiej ci?

– Damien? – zapytała albo raczej wymamrotała. Zabrzmiało to bardziej jak „Dmn" niż „Damien", dlatego odchrząknęła i spróbowała wziąć się w garść. – Nie jestem pewna... Damien, proszę, powiedz mi, że wszystko to, co widziałam w lesie, wcale się nie wydarzyło – jęknęła, pod wpływem impulsu podrywając się na łóżku i to tak gwałtownie, że aż zawirowało jej w głowie i zaplątała się w pościel.

Rzucił jej krótkie, zmartwione spojrzenie. Jego rysy – łagodne, przejęte po matce – wykrzywiły się na moment, ale prawie natychmiast powstrzymał grymas. Wciąż przypatrywał jej się badawczo, w dłoniach szybko obracając niewielki pomarańczowy obiekt, w którym rozpoznała częściowo obraną pomarańczę, zapewne jedną z tych, które można było zerwać w sadzie przy domu.

– Jeżeli pytasz, czy ciocia Layla miała rację – odezwał się w końcu, ostrożnie dobierając słowa – to mogę cię zapewnić, że tak. Cokolwiek stało się w lesie, ciebie nie spotkało nic złego – dodał, ale równie dobrze mógł milczeć, bo Alessi i tak już było wszystko jedno, co jeszcze miała usłyszeć.

Już wcześniej wiedziała, że jest w porządku, ale potrzebowała potwierdzenia, żeby w pełni w to uwierzyć. Teraz odetchnęła i z cichym jękiem opadła na plecy, wbijając wzrok w sufit.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz