Trzydzieści dziewięć

23 6 0
                                    

Layla

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Layla

Gdzieś w oddali rozległ się krzyk Alessi. Layla syknęła i zerwała się na równe nogi, błyskawicznie odskakując, żeby zejść z drogi potężnemu językowi ognia, który znikąd wystrzelił w jej stronę. Blask płomieni na moment ją oślepił, tym bardziej, że blask żywiołu nie pojawił się dlatego, że to ona go wezwała.

Odskoczyła, potknęła się o własne nogi i z trudem odzyskała równowagę. W korytarzu ponownie zapanowała cisza i ciemność, chociaż przed oczami wciąż tańczyły jej kolorowe plamy, bo jej oczy nie nadążały za zmianami oświetlenia. Dyszała ciężko, wciąż czując przyjemne ciepło, które towarzyszyło pojawieniu się ognia, chociaż równie dobrze mogło mieć związek z jej darem. Wieczna gorączka uniemożliwiała określenie rzeczywistej temperatury, Layla zresztą była tak oszołomiona i zadyszana, że nawet jak normalna pół-wampirzyca miałaby z tym problem.

Właściwie wyczuła niż usłyszała, że Marco poruszył się za jej plecami. Odwróciła się błyskawicznie i spojrzała na ojca, ale nie była na tyle głupia, żeby znów spróbować się posuwać w głąb korytarza, tym bardziej, że wampir nawet nie próbował się do niej zbliżać. Co więcej, nawet nie spoglądał w jej stronę, zapatrzony w przestrzeń. Rubinowe tęczówki miał rozszerzone do granic możliwości, a Layla z niedowierzaniem uprzytomniła sobie, że wampir naprawdę się wystraszył – i że najprawdopodobniej bał się o nią.

– O bogini, co to było? – zapytała Alessia, przerywając panującą ciszę. Wykorzystała fakt, że Carlisle również był oszołomiony, żeby uciec z zasięgu jego rąk i w ułamku sekundy zmaterializowała się u boku Layli.

Layla jedynie pokręciła głową. Nie potrafiła zebrać myśli, a tym bardziej sensownie odpowiedzieć na pytanie bratanicy, skoro sama miała wątpliwości co do tego, co widziała... Albo raczej czego nie widziała, bo naprawdę trudno było jej określić źródło płomieni. Co prawda mogłaby przysiąc, że ogień pojawił się znikąd, a płomienie strzelały ze ścian, ale to wydawało się brzmieć nieprawdopodobnie. Nie aż tak, jeśli wziąć pod uwagę miejsce w którym się znajdowali, ale jednak nie stanowiło czegoś, co widywało się na co dzień, nawet w Mieście Nocy.

Co tutaj się dzieje?, przeszło jej przez myśl. Z opóźnieniem uprzytomniła sobie, że przynajmniej przestała płakać, chociaż twarz nadal miała wilgotną od łez. Pospiesznie uniosła rękę i otarła oczy wierzchem dłoni, nawet jeśli w ciemności to i tak nie miało żadnego sensu. Gniew wciąż gdzieś w niej był, krążąc na granicy jej świadomości, ale na powrót była w stanie nad nim zapanować. Jakaś część jej pragnęła zemścić się za ból, który mentalnie zadał jej ojciec, ale jednocześnie była za to otrzeźwienie wdzięczna, chociaż sama nie była pewna dlaczego. Dziękowanie za ból byłoby czymś co najmniej dziwnym, zwłaszcza, kiedy jej katem po raz kolejny okazał się Marco.

– Nie wiem, Ali – odezwała się w końcu, wzdychając ciężko. – Nie wiem nawet, czy dobrze widziałam, że... Cholera, czy wam też się zdawało, że ten ogień wychodził ze...?

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now