82. Rozmowa z Rickiem.

7.6K 699 35
                                    

- Nazywam się Patrick Rate i przyszedłem wam pomóc.

Nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałam nadal wpatruję się w sufit. Nie ma tam żadnych ola mimo że muchy latają tutaj jak nigdy. Odór płynącej krwi drażni moje nozdrza, a lekki wiaterek sprawia, że robi mi się zimno. Jesteśmy w lokalu, więc skąd ten wiatr? Rozglądam się szybko dookoła i zauważam, że Nicklaus wchodzi do środka. Staje obok nas i patrzy tylko na człowieka w którego nadal celuje Izzy. Wiatr nie przestaje dmuchać, więc rozglądam się jeszcze raz. W jednej z szyb są trzy dziury. Dokładnie takie jakby przeleciała przez nie naboje. To tłumaczy krew na podłodze, ale nie tłumaczy braku ciał.

- Twojej dziewczynie się chyba coś dzieje. - Spoglądam na uśmiechającego się człowieka, który przedstawił się jako Patrick Rate. Jednak czy to na pewno on? - Zgaduje że jest w tym wszystkim nowa. Joker sprowadza kogoś spoza Hali. Bardzo podobne do Black'ów.

- Skąd znasz moje pochodzenie? - pyta Matt lekko zły.

- Znam cię kiedy jeszcze miałeś trzy lata, więc nie pytaj się o takie głupoty. - Patrick ściąga swoje okulary odsłaniając swoje już stare oczy. Może kiedyś był przystojny, ale w ogóle po nim tego nie widać. - Co mnie zdradziło, że zamontowaliście ukryte kamery? Przecież inaczej byście tak szybko się tutaj nie pojawili. - Przewraca oczami przyciągając do siebie krzesło, aby następnie na nim usiąść. - No słucham.

- Czytanie gazety w okularach przeciwsłonecznych w pomieszczeniu nie jest zbytnio normalne. - Przewraca oczami, a następnie siada po przeciwnej stronie stołu. - Zadzwonię do ojca, kiedy odpowiesz mi na kilka pytań.

- Myślałem, że jesteś takim samym diabłem jak za młodu, ale Black'ów zmienia tylko jedna dziewczyna. Wiele takich samych cech masz z ojcem. - Patrick zablokowuje swój pistolet, a następnie chowa go za paskiem od spodni. - Znam cię, bo jak twoi rodzice potrzebowali pomocy to przyszli właśnie do mnie. Mieszkałem z tobą pod jednym dachem przez kilka dni. Było nawet ciekawie, kiedy próbowałeś utrudnić życie Tobiasowi. W sumie na mnie twój gniew też spadł. - Wzruszył ramionami jakby to akurat było mniej ważne. Chociaż młodzieńcze życie Matta jest nawet ciekawe. - Mniejsza z tym. - Westchnął poprawiając się na krześle. - Pytaj o co tylko chcesz.

- Skąd mogę mieć pewność, że nie zrobisz krzywdy żadnej osobie. Ojciec mnie przed tobą ostrzegał, a teraz mam go niby wołać. Zwariowałeś?

- Jakbym chciał zrobić komuś krzywdę to Harley już by leżała martwa. Naprawdę wy mnie jakoś mało interesujecie. - Izzy odbezpieczyła broń ze słyszalnym i charakterystycznym dźwiękiem. - Spytaj się nawet Harley, że chciałem tylko z tobą porozmawiać.

- Tak w sumie to trzech facetów przerwało ci w połowie zdania. - Wzruszyłam ramionami odwracając równocześnie głowę. Gdyby Matta tu nie było to nie wiem jakby się to inaczej skończyło i nie chcę nawet wiedzieć. - Chciałeś tylko się dowiedzieć gdzie jest jakaś osoba. - Poczułam dłonie na moich bokach, a po chwili ktoś mnie pociągnął na swoje kolana. Teraz siedzę naprzeciwko Patricka, czyli na Mattcie.

- Mniejsza z tym. - Matt machnął dłonią jakby to było naprawdę mało ważne. - Skąd znasz imię i nazwisko Harley? Skąd wiedziałeś, że ona tu pracuje?

- Nie wiedziałem tego wczoraj, bo ty mi powiedziałeś dzisiaj. - Patrick wzruszył ramionami, a ja doznałam lekkiego szoku. Jak to mu powiedział o mnie? - W sumie to wina was obojga. - Wstrzymałam oddech nie wiedząc nawet co powiedzieć. Co tu się dzieje? - Wasza dzisiejsza rozmowa uświadomiła mi, że jesteście parą.

- Nie jesteśmy. - Usłyszałam lekko zawiedziony głos Matta przy uchu.

- Jeszcze - powiedzieli w tym samym czasie Nick i Izzy.

- Nie?

- Jeszcze nie. - Czynność się powtórzyła, a ja w tym samym czasie z Mattem spojrzałam na tę dwójkę.

- Ty musisz być Nick. Nie znam cię, ale wiem że jesteś synem Tomasa i Malii. Co tam u nich w ogóle słychać?

- Nie zmieniaj tematu, Patrick - syknął Nicklaus.

- Wasi rodzice mówili na mnie Rick, więc i wy możecie.

- Kurwa, zaraz go zastrzelę. - Izzy jak nigdy w życiu jest lekko zdenerwowana co nie wróży zbyt dobrze w tej sytuacji. - On gra z nami.

- Córka nimfomanki się odezwała. Co najciekawsze to znam nawet twoich rodziców.

Nim zdążyłam zauważyć co się dzieje Nick stanął przed Izzy i ją pocałował. Nie wiem dlaczego, ale chyba miał taki plan, bo dziewczyna po chwili opuściła lekko broń w dół. Gdyby teraz strzeliła to pewnie trafiła by w nogę Ricka, ale nie wiem czy ktoś by ją za to winił. Nikt z nas go nie lubi.

- Temat, którego lepiej nie poruszać? - spytał cicho Patrick, ale tak aby Matt go dobrze usłyszał, bo chłopak od razu mu to potwierdził skinieniem głowy. - Teraz przynajmniej wiem. - Uśmiechnął się blado. - Mniejsza z tym. - Machnął dłonią. - Harley po tym jak spławiła chłopaka to myślałem, że jest zajęta zwłaszcza że wcześniejsza kelnerka miała mokro, kiedy tylko go zobaczyła. Najwyraźniej ona jest tylko podobna do Nicole. Macie jakiś rodzinny fetysz na punkcie złych dziewczynek? Bądźmy szczerzy twoja matka do dobrych nie należy.

- Gówno mnie to obchodzi. - Matt warknął jakby chciał mu pokazać, że to jest temat którego nie lubi i żeby odpuścił. - Po co ci mój ojciec?

Patrick rozejrzał się dookoła spoglądając najpierw na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Nick z Isabel. Lekko posmutniał, ale szybko zmienił wyraz twarzy na obojętny. Spojrzał najpierw na mnie, a później na Matta. Następnie na drzwi, które jeszcze się kołyszą, bo przed chwilą pewnie wyszli. Spojrzał w górę, a ja od razu zobaczyłam wytatuowane Rosie na jego mostku.

- Chcę mu coś uświadomić.

- Co takiego?

- To nie ja jestem zagrożeniem.

- Taa a niby kto? - prychnął Matt.

- Tony Log. - Poczułam spinające się mięśnie obok mojego ciała. Matt cały się spiął, a jego oddech przyspieszył. Nie usłyszałam tego, ale poczułam na swoim karku. Chłopak szybko przyłożył czoło do moich pleców i unormował oddech. - Nie wierzysz mi.

- Trudno uwierzyć skoro on nie żyje. Został zabity jeszcze przed tym kiedy tu przyjechałem.

- Wiesz o tym, że kłamiesz kiedy ja mówię prawdę? Jego śmierć była zaplanowana. Kłamstwo idealne. Zwłaszcza, że w robił w to także Halę. Policję rozumiem, ale Halę? Tego już za wiele.

- Skąd mogę wiedzieć że teraz nie kłamiesz?

- Zadzwoń do ojca on mi uwierzy.

- Dobra.

Stanęłam obok, aby Matt mógł spokojnie porozmawiać na osobności. Chłopak odszedł kilka kroków, a ja usiadłam na krześle.
- Długo jeszcze będziecie udawać że nic do siebie nie czujecie? - spytał.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now