15 "Punkty będą moje"

14.6K 937 31
                                    

Matthew Pov:

Minęły dwa dni odkąd jej powiedziałem, że się puszcza. Jakoś dziwnie na to zareagowała. Przecież nie powinna zaprzeczać skoro się już wydało. Jednak to zrobiła, a ja nie wiem dlaczego. Każdy w szkole już to chyba wie, a ona nadal się tego nie przyznaje. Westchnąłem głęboko i wszedłem do swojego osobistego pokoju. To dziwne, że wystarczy mieć trochę gotówki, a każdy jest na twoje zawołanie. Nawet dyrektor, który udostępnił mi jeden z pomieszczeń w szkole. Od tamtej pory nie muszę bzykać napalone laski w łazience. Z każdą przychodzę do pokoju. Oczywiście nie tego. Ten jest nikomu nieznany oprócz mi, Eda i Roba. Nikt więcej tu nie przychodzi.

Pokój nie jest duży, ale wystarcza nam miejsca. W rogu są piłkarzyki. Pośrodku ściany wisi wielki telewizor, a przed nim czteroosobowa kanapa. Gdzieś na uboczu jest mała lodówka. Pomieszczenie ma jeszcze kilka przedmiotów, ale już mniej ważnych. Najważniejsze w tym pokoju jest to, że nie trzeba spędzać z innymi ludźmi czas na przerwach. Dlatego wziąłem cole z lodówki i opadłem na kanapę. Nie mam pojęcia co będę przez cały czas robił, ale mój mózg chyba wie, bo znowu mam w głowie Harley. Życzyła sobie, abyśmy tylko mijali się na korytarzu i nic więcej. Tak więc nawet na mnie nie patrzy, kiedy idzie obok. Nie spędza już czas ze mną i z Paulą. Nawet moja stara przyjaciółka mówiła, że się między nimi psuje. Może mogłem poczekać aż będzie mi bardziej ufała i wtedy by mi mogła powiedzieć prawdę.

- Co się dzieje? - usłyszałem głos Eda i podniosłem się do pozycji siedzącej. On po prostu usiadł koło mnie, a Rob z drugiej strony - Opowiadaj - uderzył mnie w kolano - Co ci mąci w głowie? Mecz?

- Nie gram.

- Dziewczyna - odezwał się Rob na którego popatrzyłem jak na ducha. Skąd on wie takie rzeczy? - Nie udawaj. Widziałem ciebie i Harley wczoraj razem.

- Powiedziałem jej, że się puszcza, a ona mi nie ufa i zaprzeczyła.

- Jesteś debilem - powiedział Robert, który strzelił sobie mocno w czoło - I to chyba największym. Krąży plotka, że się puszcza. O tobie krąży to samo.

- Właśnie moja jest prawdziwa. Gdyby ona się spytała to bym jej powiedział, więc czemu ona zaprzeczyła?

- Bo jest dziewicą - podsumował Rob.

- Czekaj - przerwał naszą wymianę zdań Edward - Czyli, że to jest jedyna dziewica w szkole, którą można zaliczyć bez ingerencji Matta, bo ich nic nie łączy? - Rob pokiwał głową, a Ed szybko wstał z kanapy - Spieprzyłeś Matt, ale ja tego nie zrobię. Punkty będą moje - z tymi słowami wybiegł z pokoju, a ja za nim. Byłbym debilem gdybym mu pozwolił się do niej zbliżyć.

Biegnę za nim jak debil. Nic dziwnego skoro nawet tak się czuję. Jestem jak chłopak, który zdradził swoich kumpli. Nie wyobrażam sobie gorszego uczucia od tego. Jednak nie, jest gorsze. Właśnie sobie uświadomiłem, że mogę go znaleźć szybciej. Szła przecież do biblioteki, kiedy szedłem do pokoju. Westchnąłem głęboko i udałem się w stronę pomieszczenia z książkami. Chyba pamiętam drogę.

- Widziała gdzieś pani Harley Vince? - spytałem bibliotekarki, która ma około trzydzieści lat. Spoglądnęła na mnie znad swoich okularów i zatrzymała wzrok na moich oczach - Śpieszy mi się, bo muszę powiedzieć jej coś ważnego - ponagliłem kobietę.

- Poszła do swojej szafki - przewróciła oczami, a ja szybko wybiegłem z pomieszczenia.

Szafka Harley jest naprzeciw mojej i nie będzie mi trudno ją znaleźć. Zawsze żałowałem, że kiedy stoję obok swojej szafki to każdy z moich znajomych patrzy na dupę mojej siostry. Może jej nie lubię, ale nie pozwolę, aby ktoś ją skrzywdził. To w końcu moja rodzina, a o nią się dba. Może nie jestem przykładnym bratem dla niej, ale ona nie musi o wszystkim wiedzieć. Owszem pozbyłem się jej kawy, ale nie wypiłem. Ta kawa nie była dla niej dobra i nie powinna jej pić.

Westchnąłem głęboko i oparłem się o swoją szafkę spoglądając na Eda i Harley. Pierwsza zasada zbierania punktów. Nie przeszkadzaj w wyrywaniu laski przeciwnikowi. Jeśli ona się zgodzi to nie będę mógł już nic z tym zrobić. Jeśli on z nią rozmawia, aby ona się z nim umówiła to nie mogę jej nawet powiedzieć o naliczaniu punktów i przez co je dostajemy. Nic nie mogę już zrobić. Ona się zaśmiała i w dodatku dotknęła go. Już jest naznaczona i nie mogę jej nic powiedzieć, ale mogę ją poderwać tak, żeby nie zgodziła się na jego warunki. Nie wiem po co to będę robił skoro ona już nie chce mnie znać, ale gdybym się słuchał młodszych to nie byłbym tu gdzie jestem. Nie odziedziczyłbym oddziałów swojego ojca.

Patrzę na nich i nie dowierzam. Oni się uśmiechają, a później ona kiwa głową. Zgodziła się, ale na co? Na randkę? Nie ma czasu, a przynajmniej mogę zrobić tak, żeby go nie miała. Chciałbym odetchnąć z ulgą, kiedy odchodził od niej Ed, ale pokazał mi on kciuki do góry. Nigdy nie miałem tak wielkiej ochoty kogoś zabić tak samo jak jego. Muszę się dowiedzieć o co chodziło.

- Harley! - ale nie tak. Ona mnie przecież nie lubi. Dlaczego ją zawołałem? Trudno - Poczekaj chwilę - dopowiedziałem, kiedy ona nadal szła w swoją stronę i jakoś nie miałam zamiaru stanąć. Musiałem ją złapać za rękę, aby ją zatrzymać - Wysłuchaj mnie.

- Po co? Powiedziałeś już co o mnie myślisz. Nie mam zamiaru temu zaprzeczać, bo w dupie mam twoje zdanie, ale też nie mam zamiaru tego słuchać. Dlatego zostaw mnie w spokoju - wyrwała mi się z uścisku. Jednak nie pozwoliłem jej odejść. Nie złapałem jej znowu za nadgarstek, ale za brzuch i podniosłem lekko do góry - POMOCY! RATUNKU! - zaczęła się wydzierać.

- Wysłuchaj mnie w końcu to cię puszczę - nagle zamilkła, a ja postawiłem ją na nogach i odwróciłem w swoją stronę - Przepraszam - spuściłem głowę w dół geście skruchy. Nie wiem czy przepraszam ją, bo naprawdę jest mi przykro czy dlatego, że nie chcę, aby została skrzywdzona - Nie powinienem cię tak nazywać, ale takie są plotki. Chciałem tylko, abyś wiedziała co ludzie o tobie myślą - podniosłem na nią wzrok, ale ona próbowała patrzeć wszędzie tylko nie na mnie - Zrobię wszystko, abyś mi wybaczyła. Powiedz tylko co - złapałem ją za policzki i popatrzyłem w jej piwne oczy. Jakoś przypominają mi tylko o alkoholu i mógłbym się nimi upić, ale nie ma na to teraz czasu - Cokolwiek.

- Zastanowię się - złapała za moje nadgarstki i odsunęła od siebie - Na razie muszę iść do pracy. Do nigdy.

Wiedziałem, że mnie nie lubi, ale jednak myślałem, że zmieni choć trochę o mnie zdanie po wczorajszym. Owszem tak się stało, ale na gorsze. Wczoraj miałem zamiar ją zawieźć na imprezę, ale jednak pojechałem na tą głupią polanę. Po co? Sam nie wiem. Patrzenie w gwiazdy to kicha tak samo jak nasze rozmowy. Za każdym razem ktoś odchodzi niezadowolony. Zmieni się to, bo w końcu będzie musiała ze mną normalnie porozmawiać. Już ja o to zadbam.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now