55. "...Joker jest coraz lepszy w swoich zabójstwach"

10.9K 848 49
                                    

Matthew Pov:

Było idealnie. Było kurwa zajebiście. Już prawie była moja. Już prawie powiedziała mi co czuje. Jednak później wszystko się zjebało.

Powiedziałem jej w nocy co chcę, bo chcę ją. Nie powiedziałem jej że ją kocham lub że mi się podoba. Powiedziałem tylko że chcę ją nazywać swoją. Następnie od niej wyszedłem. Zrobiłem to na umyśle. Chciałem zobaczyć jak na to zareaguje. Chciałem usłyszeć od niej cokolwiek, aby potwierdzić tezę że ja również się jej podobam. Jednak wyszedłem, aby dać jej całą noc na przemyślenie tego. Nie chciałem na nią naciskać. Chciałem aby jej uczucia wypłynęły z jej wnętrza, a nie pod wpływem chwili. Jednak tym samym wszystko zjebałem.

Następnego dnia musiałem z ojcem jechać do Hali, bo dawno nas tam nie było. Przyszedłem do niej przed wyjazdem. Spała. Byłem nawet ciekaw o czym myśli. Jednak wszystko to uleciało, kiedy usłyszałem słowa swojego ojca. Pamiętam ten dzień jakby to było dziś. Chociaż tak naprawdę miało to miejsce wczoraj.

Wsiadłem do auta czekając na starszego Blacka. On tutaj nadal rządzi. Lecz się nie udziela. Wszystko nadzoruje Jeffrey. Mój ojciec wydaje tylko rozkazy. Dziś tak jak zawsze kiedy tu jesteśmy musimy odwiedzić Halę. Mama mówiła, że mamy być ostrożni, bo to nie jest to samo co kiedyś... Jakbym sam nie wiedział. Kiedyś było wspaniale. Prosty ubaw. Kilka zakładów, zwycięstwo i kasa leciała jak manna z nieba. Do tego wystarczyło jeszcze mieć jakiś klub jako stały dochód. Lub po prostu sprzedawać narkotyki.

- Jeff mówił, że Joker jest coraz lepszy w swoich zabójstwach. Podobno jest bezwzględny i zabija dla zabawy - mówił ojciec prowadząc auto na obrzeża. - Mówi, że musimy bardziej uważać. Nie możemy również się narażać. Joker ma wielu przyjaciół, ale więcej wrogów.

- O co ci chodzi? - spytałem przenosząc wzrok z widoków zza oknem na niego. - Co chcesz mi przez to powiedzieć? Mam zestopować? Nie zrobię tego. Wszystko co robię i mówię to robię to dla swoich bliskich. Nikt mi nie będzie mówił co tak naprawdę mogę. Nikt nie będzie mnie oszukiwał.

- Wiem - mruknął tylko pod nosem. - Jednak uważaj. Nie tylko na naszą rodzinę, bo Madeline i Nicole ja się zajmę. James zajmie się swoją. Paula zabije każdego kto jej się nie przypodoba. Jednak Harley...

- Jest silniejsza niż ci się wydaje. - Przerywam mu zanim powie coś nieodpowiedniego.

- Wiem, ale jeśli ktoś się dowie, że ona jest ci bliska to ją wykorzysta. Nie mówię tu jako przynęte, ale osłabienie cię. Mogą ją zabić.

Ostatnie wypowiedziane słowa przez mojego ojca nadal brzmią w moich uszach. Joker może dopuścić do tego, że ona zginie. Nie ważne jaki będzie powód. Nasze zbliżenie się może działać na nie korzyść dla nas obojga. Tato ma racje. Jeśli zbliże się do niej za bardzo to oboje ucierpimy. Jeśli tego nie zrobię to stanie się tak samo. Jednak druga opcja wydaje się bardziej rozsądniejsza. Dlatego wracałem do domu z Hali z takim nastawieniem. Jednak ojciec uprzedził mnie przed jakimkolwiek działaniem.

Zaparkował auto przed domem. Nigdy nie pozwalał mi prowadzić, kiedy on jedzie. Chyba że chce się napić, a to jest rzadkie zjawisko. Dlatego nigdy nie prowadziłem jego samochodu. Żadnego. Już miałem wysiadać z auta, ale dłoń na moim ramieniu i zablokowane drzwi mi to uniemożliwiły. Czeka mnie jeszcze jedna rozmowa z ojcem.

- Nie jesteś głupi. - Szkoda że dopiero teraz to odkrył, a nie wtedy kiedy powiedziałem mu, że nie zdaje do następnej klasy. - Jednak miej coś na uwadze. - Teraz będzie jedna ze sławnych lekcji, które ojciec daje swojemu synowi. - Harley cię lubi. - Przewracam oczami, bo niestety to jest prawda. Ona mnie tylko lubi. - Jeśli z dnia na dzień przestaniesz się do niej odzywać to nie będzie to nic dobrego. Dla was obojga. - Jakbym sam to nie wiedział. - Poza tym to nikt ci nie zabrania z nią być. Po prostu jeśli tak się stanie to będziesz musiał na nią bardziej uważał niż dotychczas. Hala da ci ludzi potrzebnych do ochrony, ale nie zapewni jej w stu procentach.

- Witamy w piekle, co? - spytałem wysiadając.

Ojciec miał rację. Hala nie daje bezpieczeństwa, ale ludzi do obrony. Jednak nic nie trwa wiecznie. Człowieka można zabić, a wtedy Harley by już nie była bezpieczna. To jednak nie było moim największym zmartwieniem. Zwłaszcza kiedy zobaczyłem Frankie rozmawiającą z Harley. Gorzej wpaść nie mogłem. Moja przyszła dziewczyna spotyka moją byłą dziewczynę do pieprzenia. Brawo Matt w tamtym momencie zaliczyłeś największy upadek. Dlatego moim jedynym celem okazała się Frankie. Chciałem pokazać Harley, że wszystko co między nami było już się skończyło. Jednak później znalazł się Elias, który wszystko zjebał. Cwel pierdolony przychodzi kiedy wszystko zaczyna się dobrze układać. Frankie nie lepsza. Jednak przydatna. Mogę zapomnieć o Harley patrząc i czując Frankie. Jednak to czasami jest najgorszy pomysł na jaki kiedykolwiek wpadłem. Mianowicie dlatego że od razu porównuję ją do Harley. Jej dłoń na moim ciele leży inaczej niż Frankie. Używają zupełnie innych perfum, a oczy nie mają nawet podobnego wyglądu. Nawet ich włosy niczym siebie nie przypominają. Nie wspominając już o ich charakterach. Harley jest jak diabeł w ciele anioła. Jednak Frankie jest zupełnym przeciwieństwem. Ona jest jak anioł w ciele diabła. Dlatego tak bardzo Paula jej nie lubi, a przynajmniej mi się tak wydaje.

Mimo tego, że próbowałem ją przelecieć to za każdym razem mi się to nie udaje. Nie dlatego że Frankie nie jest chętna. Ona nigdy nie ma dość. Powód jest zupełnie inny i w ogóle do mnie nie podobny. Mianowicie taki że nie mam już tego samego pociągu. Kiedy widzę Harley to mam wzwód taki że chwila fantazji i już zepsute spodnie. Jednak kiedy ona znika do toalety to moje jeansy robią się jak dresy. Po prostu staje mi tylko na jej widok. Moje głowa pełna pomysłów już nie działa tak dobrze jak kiedyś. Mianowicie dlatego że już wszystkie wyczarpałem. Już nawet nie trudzę się, aby ukrywać to przed nią, kiedy jesteśmy sami. Wiem, że nie powinienem jej mówić i pokazywać jak bardzo mi na niej zależy. To wszystko mogłoby zrujnować naszą przyjaźń, która i tak jest do dupy. Dlatego próbowałem z nią normalnie porozmawiać. Dzisiaj wyszedłem z jej pokoju, aby tylko się przygotować na dzień. Jednak kiedy wróciłem jej już tam nie było. Siedziała w kuchni obok Eliasa. Nawet mógłbym to przeżyć, ale wtedy położył rękę na jej oparcie. Musiałem odwrócić się w stronę Frankie. Ignorowałem ją, a dokładnie to co Elias robi w stosunku do niej. Nie chciałem robić afery przy rodzinie. Zwłaszcza, że Elias jest moim kuzynem. Dlatego zaproponowałem imprezę. Ostatnio wyszła najlepiej z wszystkich przygód od kiedy tutaj przyjechaliśmy. Jednak skończyło się tylko na tandentnym romansidle. Tak więc teraz znalazłem się w kuchni patrząc jedynie w drzwi przez które przed chwilą przeszła Harley, a teraz przez nie wszedł Cody.

- Wszystko słyszałem i nie musisz mi nic opowiadać. - Jeszcze jakbym miał taki zamiar. Lubię swojego wujka, ale nie aż tak, żebym zwierzał ze spraw sercowych. - Po prostu idź ją przeprosić.

- Za co? - Chciałem uzyskać tylko odpowiedź, ale dostałem w efekcie z otwartej ręki w tył głowy.

- Dobrze, że Kate nie widzi co tu się odwala, bo już byś nie żył. Lub jak ona to ujmuje: wyrwała by ci zardzewiałą armatę z dwoma piłeczkami golfowymi. - Prychnąłem śmiechem. - W najlepszym przypadku zagrała by w golfa, a jej celem by było twoje krocze.

- Do rzeczy, wujek.

- Chodzi mi o to, że Kate jest obrońcą kobiet, a ty jedną właśnie krzywdzisz.

- Harley? Niby jak?

- Niby tak kurwa, że najpierw zachowujecie się jak zakochani, a później jak najgorsi wrogowie. Jesteście jak Tobias i Nicole kiedy byli w twoim wieku.

Akurat historia miłosna moich rodziców mało mnie interesuje. Dlatego przewróciłem tylko oczami i wyszedłem z kuchni.

Co jeśli Cody ma rację?

Co jeśli naprawdę jesteśmy tak chwiejni?

Fucking mazeWhere stories live. Discover now