66. "Dlaczego tak robisz? To jakiś odruch?"

10.3K 785 60
                                    

Wysiadłam z samochodu Nicka. Tym razem nie muszę się przebierać, bo przyjechaliśmy do Fils - domu w którym poznałam prawdziwość Matta. Teraz przychodzę tu w innym zamiarze. Chociaż obiecywałam sobie nawet dzisiaj, że już więcej nie zbliżę się do żadnego człowieka z Hali to teraz sama tu przychodzę, aby przekonać chłopaka, który tam "rządzi" aby został w Golden Fall na dłużej i nie wyjeżdżał. Chociaż miałam pragnąć jego wyjazdu.

Westchnęłam przeciągle, a następnie ruszyłam za Nickiem i Izzy do środka. Zdziwiło mnie jedno w tym wszystkim, że chłopcy mają otwarte drzwi. Nikt nawet nie przejął się tym, że weszliśmy do domu. Izzy natomiast uśmiechnęła się szeroko i weszła wgłąb budynku. Spojrzałam na Nicka, który tylko się uśmiechnął i machnął mi głową, abym poszła za dziewczyną. Wstrzymałam powietrze, bo ostatnio zaufałam nieodpowiedniej osobie, kiedy tu byłam. Mimo to poszłam w stronę Izzy.

Dziewczyna stoi na środku pomieszczenia i wpatruje się w punkt przed sobą. Dokładnie to w coś na zewnątrz domu, na ogrodzie. Próbuję dostrzec co to takiego, ale Nick łapie mnie za ramiona, abym stała w miejscu i była cicho. Przeniosłam swój wzrok na Izzy, która rozłożyła ręce i zaczęła się kręcić w kółko. Rodzice zawsze mówili, aby tak nie robić, bo zakręci się w głowie. Natomiast Izzy tego nie wie. Jej nie miał kto tego mówić. Po chwili jednak się zatrzymuje przodem do nas.

- Chris jest w piwnicy, a reszta zaraz przyjdzie - mówi, kiedy łapie spokojny oddech po czym dodaje - Mamy jakieś pięć minut zanim się zorientują, że już jesteśmy.

- Skąd to wiesz? - pytam spoglądając raz na dziewczynę a raz na chłopaka.

- Jestem dzieckiem cracku - wzruszyła ramionami - żyję, ale z czymś określanym przez niektórych darem. Chociaż dla mnie to przekleństwo. Inni nie muszą z tym żyć.

- Czyli, że przewidujesz przyszłość? - pytam, ale zanim odpowie zadaje jej kolejne pytanie. Nie moja wina, że przyszłość interesowała mnie zawsze bardziej niż jakikolwiek inny czas. - Możesz przewidzieć czy Matt zostanie?

- Po pierwsze. - Dziewczyna pokazuje mi palec wskazujący. - Daj odpowiedzieć zanim zadasz kolejne pytanie. Po drugie. - Dołożyła do jednego drugi palec. - Nie przewiduje przyszłości, ale widzę zbliżające się osoby. Nie tylko do mnie, ale też do śmierci. Widzę kto umrze, ale wszystko może się zmienić. Tak jak teraz. Przyjadą nie tylko chłopcy, ale również ojciec Nicka. - Chłopak jęknął, aby następnie wyjść z pomieszczenia. - Tom jest miły. Na pewno się polubicie.

Nie wiem czy po reakcji Nicka na pewno się polubimy. Widać, że on sam nie za bardzo go lubi. Izzy siada na kanapie, a ja w fotelu obrotowym. Żadna z nas się nie odzywa. Dlatego zaczęłam kręcić się dookoła własnej osi, aby zobaczyć to samo co dziewczyna. Jednak moją wadą w tym wszystkim jest to, że nie jestem dzieckiem cracku. Moja mama nie wciągała podczas ciąży. Wręcz przeciwnie nawet, bo odżywiała się bardzo dobrze sądząc po tym, że ważyłam cztery kilo po urodzeniu.

- Izzy? - Słyszę jakiś stary męski głos, kiedy jestem tyłem do wejścia. Pięć minut już minęło. - Znajdziesz dla mnie Nicka?

- Nie muszę być dzieckiem cracku, aby wiedzieć, że poszedł na ogród zapalić, Tom. - Usłyszałam jeszcze głośne westchnięcie dziewczyny. - Malia powinna ci powiedzieć, że on nie lubi, kiedy przebywasz w tej samej Hali co on.

- Izzy. - Rozpoznaje głos Matta przez co spinam się na krześle. On mnie nie widzi, a ja powinnam z nim porozmawiać. Natomiast wolę się ukrywać. Jestem tchórzem. - To jest ważna sprawa rodzinna. Nie wtrącaj się do tego.

Koło mnie przeszedł mężczyzna dość wysoki i szeroki, ale nie gruby tylko umięśniony. Szturchął krzesłem tak, że obkręciłam się i wylądowałam przodem do reszty osób. Oprócz Izzy i Matta w pomieszczeniu jest jeszcze Hektor. Jednak nie zrobiłam wrażenia na żadnym z nich. Zupełnie jakby się mnie spodziewali, a nawet przyszłam za późno.

Szybko wstałam z krzesła podchodząc do Matta, a uprzednio witając się z Hektorem. Muszę przekonać go do wyjazdu, więc przydałoby się porozmawiać na osobności, ale gdzie? Nie mogę go zabrać do siebie, bo w domu jest Mike. Tutaj też nie za bardzo chyba możemy rozmawiać.

- Gdzie jest Chris? - spytał Matt, ale Izzy, a nie mnie. Dlatego ja odsunęłam się kawałek dalej. Natomiast Matthew przerzucił swoją rękę przez moje ramiona i przyciągnął mnie do siebie bliżej.

- W piwnicy sprawdza sprzęt, bo chyba ostatnio się zepsuł.

Matt wzruszył ramionami, aby następnie zaciągnąć mnie za sobą. Już dobrze wiem, gdzie prowadzą schody. Nawet wiem które drzwi prowadzą do pokoju Matta. Dlatego dziwi mnie tylko to skąd chłopak wie, że chcę porozmawiać? Może on też to chce.

- Zacznij - mówi, kiedy dobrze zamknął drzwi.

Mam już otwierać buzię i przekonywać go, aby został, ale wtedy zdaje sobie sprawę, że Matt może nie chciał, abym wiedziała. Może tak naprawdę nie powinnam nic o tym wiedzieć, więc nie powinnam też przekonywać go do zmiany planów. W końcu nie wiem po co tam jedzie ani na ile. Chociaż w sumie też wątpię, aby mi powiedział skoro nie chciał mi nawet powiedzieć za co zbiera punkty z kolegami ze szkoły.

- Ty zacznij. - Odbijam pałeczkę, aby zacząć inny temat. Nie powinnam w ogóle tutaj dzisiaj przychodzić.

- To co wydarzyło się w nocy... - Zaczyna, ale jakoś marnie mu to idzie. Zupełnie jakby miał odpowiadać na forum klasy, ale nie zna odpowiedzi. - Nie powinnaś tego widzieć. Nie powinnaś tam w ogóle być. - Zagryzłam wargę przypominając sobie dzisiejszą noc. Może rzeczywiście była nie zbyt miła ale przynajmniej coś się dowiedziałam o Matthew. Teraz przynajmniej wiem, że Joker jest do ochrony ludzi na którym mu zależy. Gdyby nie to to pewnie już dawno Madeline by umarła. - Ci ludzie... - Znowu przerwał na parę chwil. - Oni nie powinni w ogóle istnieć.

- Matt, ja.. - Zrobiłam krok w jego stronę, aby być po prostu bliżej. Chcę po prostu poczuć, że jest blisko i że mnie nie opuści. - Nie przyszłam się tu kłócić. - Tym razem dzielą nas już tylko kilka kroków.

- W takim razie po co tu przyszłaś?

Zmniejszył odległość między nami z czego jestem cholernie zadowolona. Jednak wciąż jesteśmy za daleko. Dlatego stanęłam jak najbliżej niego, aby następnie złączyć nasze wargi razem. Smakuje jak truskawki. On zawsze smakuje jak truskawki. Od dzisiaj są to teraz moje najulubieńsze owoce. Mimo to odsunęłam się od chłopaka, aby zobaczyć jeszcze jego marszczący się nos.

- Dlaczego tak robisz? To jakiś odruch?

- Nie podoba ci się? - Zaczął pocierać swój nos o mój.

- Nie, podoba tylko się pytam.

- W takim razie słuchaj uważnie. - Złapał za moje biodra, aby przycisnąć do swoich. Czuję kolec przy moim kroczu - Mój marszczący się nos jest przez ciebie, bo to ty mnie doprowadzasz do takiego stanu. Najwyraźniej pociągasz nie tyko mnie, ale także mojego kolegę i mam nadzieję, że jedynego.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now