62. "Miło poznać... "

10.1K 795 125
                                    

Nim pojechaliśmy do Hali musiałam przejść przez kilka prób. Najpierw musiałam przekonać Matta, że mogę tam jechać. Oczywiście odmawiał za każdym razem. Miałam wspaniałe pomysły na przekonanie go, a on za każdym razem mówił trzy litery - "nie". W końcu zaszantażowałam go, że już nigdy więcej się do niego nie odezwę. Zadziałało. Na początku oczywiście mówił, że po wycieczce do Hali już i tak się do niego nie odezwę.

Następnie czekała mnie charakteryzacja. Na początku musiałam mieć założony makijaż. Zdziwienie okazało się wtedy kiedy zobaczyłam, że robi to chłopak. Dokładnie to szatyn, który krzyknął że Joker przyszedł. Miły chłopak o imieniu Gansey. On mówił, a ja słuchałam, bo nie mogłam nawet ruszać ustami. Szkoda mi było tylko tego, że po skończonej pracy Gansey'a nie mogłam spojrzeć w lustro. W dodatku założył mi perukę.

Następnie ubiór. Nim zajął się Matthew mówiąc, że mnie najlepiej dostusuje do charakteru, którym mam być. Wybrał dla mnie strój zimowy. Czapka z nakrycie uszu, Kombinezon, szalik obwiązany dwa razy dookoła szyi, kurtka zimowa i kozaki. Od razu zrobiło mi się gorąco, a chłopcy po zobaczeniu mnie spojrzeli tylko na siebie. Widziałam strach w ich zachowaniu. Nie wiedziałam czy to dobrze czy źle że tak mnie ubrał. Na szczęście z ratunkiem przyszedł blondyn, który był dla mnie od początku miły. Hektor wybrał dla mnie coś mniej zimowego. Matt od razu mówił, że to nie może być, bo za dużo odsłania. Zaczynał mnie denerwować, więc wzięłam coś co leżało blisko mnie i podeszłam do niego z tym. Hektor od razu się uśmiechnął, a Matthew nie pokazywał już swojego niezadowolenia, ale tylko pokiwał głową. Tą rzeczą okazał się kij bejsbolówkę, który mogłam zatrzymać do samoobrony.

Na samym końcu miałam się nauczyć charakteru swojej postaci. Matt od razu wyznaczył bruneta, który mi groził. Miał mnie nauczyć jak być nieobliczalną i zwariowaną. Jednak Chris od razu odmówił mówiąc, że to nie jest dobry pomysł, bo jeszcze mnie zabije. Zauważyłam wtedy, że Matthew zaciska szczękę, ale nic się nie odezwałam. Swojego charakteru musiałam nauczyć się sama. Jakoś nie wydaje mi się to trudne.

Tak więc to było wszystko przez co musiałam przejść, aby teraz siedzieć w samochodzie Matta jadący w stronę Hali, gdzie jest już na pewno po północy, więc dookoła jest ciemność i cisza. Kiedy tylko moja ręka zbliża się do radia to Matthew od razu ją łapie. Nie rozumiem czasami jego zachowania. Jednak nie pozostało mi nic innego jak mu ulec.

- Nazywaj mnie od teraz Joker. Nazywanie mnie moim imieniem nie sprowadzi niczego dobrego. Dlatego musiałaś przejść charakteryzacja.

Nic nie odpowiedziałam, ale tylko pokiwałam głową. Co mogłabym mu poza tym powiedzieć? I tak kiedyś umrzemy? Skończy się to wszystko dla wszystkich źle? Jeśli mnie zdenerwują to ich zabiję? To ostatnie wydaje mi się najodpowiedniesze.

- I tak ich zabiję. - Nie to miałam na myśli, ale sądząc po uśmiechu Matta to chyba dobrze wyszło.

- Akurat to możesz zrobić tylko w obronie własnej. Inaczej skończy się to gorzej.

Przewróciłam oczami, a chłopak nagle zatrzymał auto na środku pustkowie, a przynajmniej mi się tak wydaje. Po chwili włączył i wyłączył światła. Mrugnął tak nimi jeszcze kilka razy. Następnie ruszyliśmy do przodu. Nie widzę nic, ale słyszę i czuję. Jedziemy bez świateł, a po chwili nagle stoimy. Ktoś chodzi dookoła samochodu, a ja zaciskam mocniej dłoń na kiju bejsbolowym. Szyba leci w dół, a jakieś metalowe narzędzie ląduje przy mojej głowie.

- Wyjdź powoli z auta - mówi szeptem jakiś męski głos do mojego ucha.

Szybko podnoszę dłoń do góry, aby otworzyć drzwi. Drugą ręką natomiast ściskam mocniej kij bejsbolowy. Wychodzę z auta. Po chwili stoję nie ruszając się. Broń jest teraz z tyłu mojej głowy, a ktoś dotyka z przodu moich ramion. Mija dokładnie sekunda, kiedy czyjeś dłonie są blisko mojego nadgarstka. Nie ma mowy, abym oddała się pod czyjąś władzę bez działania. Dlatego zaciskam mocniej dłoń na kiju bejsbolowym i odchylam go trochę w tył, aby uderzyć osobę za mną. Udaje mi się to za pierwszym razem, ale nie ma czasu do stracenia na cieszenie się z tego powodu. Szybko biorę znów kij w przód i uderzam w osobę przede mną. Natrafiam na jakiejś ciało, ale nie jestem pewna czy aby na pewno trafiłam dobrze. Jednak nim zdążam cokolwiek innego zrobić to światło nagle się zapala. Jakiś chłopak przede mną klęczy trzymając się za krocze. Obracam się do tyłu, aby znowu zaatakować tam chłopaka, ale na wysokość swoich oczu nic nie spotykam. Dlatego spuszczam wzrok w dół. Dziewczyna wymierza pistoletem w moją żuchwę. Jest niziutka, ale zadziorna.

- Zrób coś jeszcze, a z wielką przyjemnością nacisne za spust. Kula w środku przebije cię na wylot pokazując...

- Dość! - Przerywa jej krzyk Matthew. Stoi kilka centrymetrów przede mną. - Zablokuj broń, Rosalie. - Jakoś mnie wcale nie dziwi, że dziewczyna go nie słucha. - Rosalie!

- Słyszysz Rosie co mówi? Zablokuj broń. Bądź dobrym psem. - Nie powiedziałam tego, aby ją zdenerwować. Zrobiłam to, bo miałam udawać taką osobę.

- Nie nazywaj mnie Rosie. - Mała się chyba zdenerwowała.

- Czemu, Rosie? Boisz się tego imienia? Powinnaś bardziej bać się mnie, droga Rosie.

- Harley. - Dlaczego on próbuje mnie nieudolnie uspokoić. W dodatku widzę jego drgające kąciki ust. - Rosie opuść broń.

- Chciałabym jej rozwalić łeb.

- Rosalie! - Teraz nie krzyknął tego tylko Matt. Tym razem zrobił to także inny chłopak. Dokładnie rzecz ujmując to ten sam co "napadł" na klub.

Chłopak szybko podszedł do dziewczyny i szepnął jej coś do ucha. Rosalie od razu przeskanowała mnie od stóp do głowy. Szybko odsunęła broń ode mnie i ją zablokowała. Podniosła jeszcze wysoko głowę i fukneła odchodząc do chłopaka, którego uderzyłam w krocze. Mimo wszystko uśmiechnęłam się. Poznałam dziewczynę, która jest zadziorna równocześnie na taką nie wygląda. Jednak nie chciałam tam zostać. Podeszłam do Matta uśmiechając się szeroko. Powinnam wyglądać jak osoba z zaburzeniami psychicznymi i mam nadzieję, że właśnie tak wyglądam.

- Miałaś nikogo dzisiaj nie zabić - mówi jakby był zły. Dobrze wiem, że to co widział na pewno mu się spodobało.

- Mogłam jeśli działam w obronie własnej. - Złapałam Matthew za rękę, bo aktualnie tylko przy nim czuję się bezpiecznie. - Sama sobie nie przyłożyłam broni do skroni.

- Powiedzmy, że ci ufam. Chciałbym ci przedstawić Nicklausa. - Wskazał dłonią na chłopaka, który szepnął coś do Rosalie. - To właśnie jest Harley.

- Miło poznać Harley Quinn - powiedział kłaniając się nisko.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now