16. "Hej, wiem"

15.6K 927 27
                                    

Minęły dwa dni. Dwie jebane doby, a jemu dopiero teraz się przypomniało jak mnie nazwał. Dowiedział się dopiero teraz, że jest to nieprawda. Refleks to on ma, ale trochę opóźniony. Trudno. Rozmawiałam dzisiaj z Edwardem i zaproponował mi pójście na imprezę. Nie powiedziałam nie, ale też się nie zgodziłam. Muszę naprawdę wszystko przemyśleć zanim się odezwę. Ostatnim razem już powiedziałam nie, a później musiałam powiedzieć tak, bo Mattowi zachciało się jechać o północy na jakąś polanę. Może gdybym wtedy powiedziała nie to tego by nie było? O czym ja myślę? Wiadomo, że by to było. On by o mnie tak myślał i nic by to nie zmieniło.

Westchnęłam głęboko i weszłam do budynki o nazwie Nicole. Razem z Madeline słuchałyśmy jak jej matka opowiada historię o tym jak zdobył tą nazwę. Tobias go dostał, bo reszta jego wspólników zrezygnowała. Po narodzinach Mad Tobias dał w prezencie kawiarnie Nicole. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie nazwał jej Nicole. To miejsce specjalnie dostało taką nazwę. Podobno przypomina o historii ich życia. Tak samo jak posklejana szklanka na półce, ale tej historii już nam nie opowiedziała. Jedynie możemy się domyślać. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy stałam już w środku. Szybko poszłam do szatni się przebrać w firmowe ubrania. Zdziwiło mnie to, że jest tu jakiś plecak. Nie przypominam sobie, żeby Jordan wspominała coś o osobie, która się uczy. Wymieniła mi wszystkich pracowników wczoraj nawet o chłopaku, który jest ode mnie pięć lat starszy i dzisiaj powinnam go poznać. Podobno przystojny. Przynajmniej tak mówi większość, ale nie wiem jak on wygląda.

Westchnęłam głęboko i wyszłam z szatni kierując się do barku. Nie ma dzisiaj dużego ruchu, bo jest środek tygodnia, ale lubię podchodzić do barku. Stoi tam Fabian, który czasami potrafi rozbawić kogoś do łez. Przynajmniej ma tak z pracownikami. Nic dziwnego, że postawili go na barek.

- Cześć kochanie - jego sławne powiedzonko na przywitanie. Mówi tak do każdej osoby, którą zna. To słodko brzmi w jego ustach, kiedy to wymawia z zagranicznym akcentem. Jest Polakiem - Co dzisiaj taka smutna minka? Dzisiaj jest dzień przed piątkiem. Powinnaś się uśmiechnąć - położył swoje palce na kącikach moich ust i podniósł je lekko do góry - Od razu lepiej.

- Dużo dzisiaj przyszło ludzi?

- Nie - mruknął pod nosem - Jednak przyjęli nowego pracownika i na weekend będziesz miała wolne. Należy ci się.

- Kogo?

- Imienia nie pamiętam, a nazwisko kojarzę, ale nie wiem skąd. W każdym bądź razie. Nie przejmuj się nim. Niestety szybko stąd nie wyleci. Dzisiaj ma jeszcze przyjechać Kent, więc wolne masz załatwione.

- Tylko nie wiem czy to dobre - mruknęłam pod nosem sama do siebie.

- Wszystko jest dobre, kiedy tylko spojrzysz na to z innej perspektywy - uśmiechnął się - Popatrz na to tak, że odpoczniesz i będziesz miała siłę na kolejne dni.

- Lub tak, że mogłabym robić te dwa dni i mieć więcej pieniędzy - uśmiechnęłam się sztucznie, a Fabian się zaśmiał lekko.

- Przeszkadzam? - proszę idź stąd sobie już. Niestety musiałam odwrócić się do niego przodem, a co za tym idzie to spojrzeć mu w te czarne oczy. Nienawidzę go, ale oczy ma piękne - Powinniście się zająć robotą, a nie plotkowaniem - zamknę teraz oczy i jak je otworzę to nie zobaczę go w firmowym uniformie. Proszę niech to będzie sen - Co ty wyprawiasz? - a jednak nie. To prawdziwe życie.

- Rozmawiam z miłymi ludźmi - uśmiechnęłam się do Matta i odwróciłam się z powrotem do Fabiana. Wolę patrzeć na niego niż na chłopaka. Jednak odwróciłam lekko głowę spoglądając czy już poszedł - To jest ten nowy? - Fabian pokiwał energicznie głową, a ja myślałam, że zaraz go zabiję - Nazwisko ci się kojarzyło, bo to jest syn twoich pracodawców. To jest Matt Black dupek, któremu brakuje kogoś do trzymania smyczy.

- Jesteś zła na mnie?

- Co? Nie. Jestem zła, bo nie wiem co on tu robi.

- Idź się go spytaj.

- I co mam mu powiedzieć? Hej, jesteś dupkiem, więc nie rozumiem dlaczego tu pracujesz? W końcu to niepodobne do ciebie, abyś robił coś takiego bezinteresownie.

- Hej, wiem - usłyszałam głos za moimi plecami i aż cała zesztywniałam. Mogłam najpierw się obejrzeć, czy nie ma go gdzieś w pobliżu - Jestem kimś więcej niż dupkiem, bo uwierzyłem w plotki. Nie pracuje tutaj bezinteresownie. Jestem tutaj, bo chciałem abyś mi wybaczyła. Tak jakby mnie trochę unikasz. Tutaj nie masz wyboru, bo musisz tu być - Fabian się zmył i go nie widać. Czy aż tak bardzo jestem zła, że wszystko musi być przeciwko mnie?

- Masz rację - obróciłam się do niego przodem, żeby spojrzeć mu w twarz kiedy będę mu to mówiła - Jesteś największym dupkiem jakiego widziałam. Co byś zrobił gdybym ja uwierzyła, że jesteś męską dziwką? Nie byłbyś zły? - oparłam się o blat za mną, a Matt nachylił się nad moim uchem

- Nie, bo miałabyś po części rację - zaczął szeptać - Może nie jestem męską dziwką, ale lubię się pieprzyć i teraz właśnie myślę o tym jak wziąć cię na tym blacie - uderzył rękami o barek i przycisnął swoje krocze do mojego. Tak, trochę kłuje - Przez ciebie muszę teraz iść do łazienki, ale ty mnie przecież zastąpisz - odsunął swoją głowę i posłał mi lekki uśmiech, a po chwili odszedł.

Powędrowałam za nim wzrokiem aż do łazienki. Później zdałam sobie sprawę, że to dziwnie musi wyglądać, kiedy się w niego tak wpatruje, więc szybko obrzuciłam wzrokiem całą kawiarnie. Młode małżeństwo z sześcioletnim dzieckiem o czymś rozmawiają i nie zwracają w ogóle na nic uwagi. Młoda para zakochanych całują się gdzieś w kącie i nie mają czasu dla reszty. Został tylko młody chłopak, który jest chyba w moim wieku i przygląda się mi z zaciekawieniem. Co on sobie o mnie pomyśli? Przecież cała szkoła myśli, że jestem dziwką, a teraz jakiś chłopak widział to co przed chwilą miało miejsce. Gorzej już by nie mogło być. Westchnęłam i udałam się w stronę szatni, żeby choć przez chwilę odpocząć. Nie minęła nawet minuta, a obok mnie usiadł Fabian.

- Chyba nie powinienem zostawiać was samych. Chociaż byłoby porno na żywo. Jednak chyba coś wam przeszkodziło - uderzyłam go w bok chcąc dać mu do zrozumienia, że to wcale nie jest zabawne, bo już zaczął się śmiać - Opowiadaj kochanie.

- Nie ma o czym. Po prostu chciał przeprosić.

- Syn twoich szefów zatrudnia się w tej samej kawiarni co ty. Gdybym był tobą to na pewno bym mu wybaczył. W końcu sama mówiłaś, że jest dupkiem - zaczął otwierać puszkę z jakimś napojem.

- Bo jest - warknęłam i zabrałam mu puszkę. Na złość wypiłam łyka - Nie dobre to - mruknęłam.

- Chyba powinnaś z nim poważnie porozmawiać.

- Chyba się nie da, bo on to on i nic tego nie zmieni. Wciąż tak samo będzie się zachowywał. On jest inny i nic tego nie zmieni.

- To dobrze czy źle? - wyrwał mi puszkę z rąk i upił łyka, ale nawet się nie skrzywił.

- Sama nie wiem. Chciałabym czytać mu w myślach i znać prawdziwe intencje.

- Bierz kochanie co Bóg daje - uśmiechnął się i podniósł puszkę lekko do góry, a następnie wypił ją do dna - A teraz chodź.

- Co tam było?

- Piwo - odpowiedział normalnie - Jedno, smakowe piwo nikomu nie zaszkodziło, a mi pomaga przyjąć pracę. Na trzeźwo jej nie wezmę. Tobie też to radzę.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now