68. Rozmowa z Matthew

11.1K 826 106
                                    

Dzień za dniem. Tydzień za tygodniem. Tak właśnie leci czas. Jest początek kwietnia za dwa miesiące koniec szkoły i wyjazd Matta, a on mi dalej o tym nie powiedział. Chociaż przekonywali go Chris i Nick, a nawet Hektor i Gansey. On dalej nie ulega. Próbowałam więc działać na jego sumienie, ale to też nie pomagało. Nic nie pomaga. Najwyraźniej nie lubi mi tak bardzo jak myślałam.

Przez ostatni miesiąc wiele się wydarzyło. Madeline dowiedziała się, że wiem o Hali. Nie wiedziała tego wcześniej, bo podobno Matt zapominał jej powiedzieć. Dlatego dowiedziała się tego przypadkiem od Izzy, kiedy się spotkałyśmy w trójkę. Niestety Paula nadal nic nie wie o tajemniczym życiu Matta.

W kawiarni przebywam coraz mniej. Mam więcej wolnego niż godzin pracy. Fabian jest tym oburzony, ale nie naprawdę. Podoba mu się to, że mniej tam przychodzę, bo to oznacza że ten czas spędzam z Mattem a nie z Kentem. On wierzy w istnienie Marley. Niestety ja też zaczynam wierzyć.

Mike wygrywa coraz częściej. Katherine przyjeżdża na każdy jego występ. Ja również bym chciała, ale ostatnimi czasy mam tylko wyjazd Matta w głowie. Na nieszczęście mój braciszek nie lubi kiedy spotykam się z Matthew. Chociaż robiliśmy to już wcześniej to od miesiąca zaczynało mu się coś nie podobać. Zaczął mnie kontrolować bardziej niż mama, bo ona mi ufa.

Teraz to co dzieje się dzisiaj. Chris i Nick dali już sobie spokój z przekonaniem Matta, a mi się już kończą pomysły, więc postanawiam nakrzyczeć na niego. Oberwie się Nicklausowi, ale Matt chociaż tu zostanie. W trójkę zdecydowaliśmy że to będzie najlepszy wybór. W razie jakiegoś wypadku to Chris ma stać pod drzwiami, aby nic mi się nie stało, a Nick ma być na drugim końcu miasta.

Wchodzę do pokoju Matthew i od razu zauważam, że jest on w całkowitym porządku, a przynajmniej przed. Matt chodzi po pokoju i odkłada jakiejś rzeczy z powrotem na półki. Nie zauważa mnie. Podchodzi do szafki z ubraniami i zaczyna coś w niej szukać. Serce zaczyna mi łomotać, kiedy myślę że już się pakuje na wyjazd.

- Mam nadzieję, że chociaż się pożegnasz - mówię, a Matt od razu odwraca się w moją stronę. Podnosi jedną brew do góry jakby czekał na dalszą moją wypowiedź. Chociaż on sam zaczyna mówić.

- Nigdzie nie wyjeżdżam, więc...

- Skończ pierdolić, bo dobrze wiem jaka jest prawda. - Matt jak stał oparty tyłem o meble tak teraz jest wyprostowany jak struna. - Nie wiem tylko dlaczego tak postąpiłeś. Nie chcesz mieć ze mną żadnego kontaktu? Dobra usunę się, ale zostań dla tych ludzi z Hali. Widziałam co z nimi się dzieje. Izzy jest dzieckiem cracku do tego nimfomanką i potrzebuje pomocy Nicka. Nie dostałaby jej gdyby nie ty. To właśnie ty pomagasz tym ludziom przejść przez piekło jakim jest życie. Nie opuszczaj ich. - Podeszłam do niego bliżej, aby lepiej mógł usłyszeć słowa, które nie chcę, aby Chris usłyszał. - Nie opuszczaj mnie.

- Nie chcę cię opuścić. - Chłopak łapie za moje policzki przykładając swoje czoło do mojego. - Nie pomagam tym ludziom przejść przez piekło, ale do niego ich sprowadza. Hala to jest piekło, a wszyscy ludzie tam to diabły. Ja tam jestem szatanem. Mimo to nie chcę ich opuścić. Myśl o mnie co chcesz, ale czuję się tam jak w domu. Jak wtedy kiedy piliśmy cacao z piankami. Czuję tam taki wewnętrzny spokój, więc nigdy nie zdołał bym opuścić tamtych ludzi. Stali się moją rodziną.

- Dlatego wyjeżdżasz?

- Skąd w ogóle wiesz, że wyjeżdżam? - Ściągnął brwi w dół oznajmiając mi, że coś mu tu już nie gra.

- To nie jest ważne.

- Nick czy Chris?

- Ważne jest to, że ty mi o tym nie powiedziałeś i wyjedziesz.

- Który z nich? - Nie daje za wygraną. Matt jest uparty i dobrze o tym wiem. Potrafi postawić na swoim za wszelką cenę. Nie ulega, a nawet robi się dla kogoś miły. Nigdy nie rezygnuje ze swoich planów.

- Jakie to ma znaczenie?

- Muszę wiedzieć którego usunąć z Hali.

- Czemu?

- Złamali zasadę, więc muszą ponieść konsekwencje. Takie reguły i oni dobrze o tym wiedzieli. Który z nich? - spytał ponownie, ale teraz nie jestem pewna czy mu odpowiedzieć. Dlatego zrobiłam kilka kroków do tyłu. Nie powinnam w ogóle mu o tym mówić. - Jeśli nie chcesz powiedzieć to usunę ich oboje. - Zaczął iść w stronę drzwi. Już naciskał za klamkę, kiedy serce mnie ścisnęło i wydobyło się ze mnie jedno słowo.

- Nick.

Matt zastygł w bezruchu, a następnie odwrócił się do mnie. Podszedł tak samo blisko do mnie jak wcześniej. Tym razem tylko nie złapał mnie za policzki, ale próbował. Nie oparł swoje czoło o moje, ale się starał. Nie chcę, aby był taki jak wcześniej. Władczy i nie potrafiący przyjąć do wiadomości że nie chcę mu nic powiedzieć. Wymusił na mnie, abym powiedziała na którego wypisuje wyrok.

- Wiedziałem - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha. - Wiesz, że go nie wyrzucę z Hali, prawda? Chciałem po prostu wiedzieć który to był.

- Po co? Co chcesz zrobić z tą wiadomością? Zabić go, skrzywdzić czy co?

- Czy. Wybieram słowo mniej brutalne. Nie jestem potworem, ale szatanem. Lubię krzywdzić psychicznie a nie fizycznie. Naucz się tego i wtedy mi powiedz czy dalej chcesz być moją przyjaciółką.

Odpowiedź jest prosta. Nie chcę być jego przyjaciółką. Nie chcę utrzymywać z nim takiej relacji. Nie podoba mi się ona. Chciałabym być dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Chociaż to ja się tylko wzbraniam, ale mam ku temu powód. Może nie zbyt poważny, ale zakorzeniony we mnie odkąd skończyłam osiem lat.

- Nie chcę cię opuścić, ale ty masz inne plany.

- Niestety.

- Powiesz mi chociaż dlaczego? - Matt westchnął przeciągle jakby miał już dość tej rozmowy. Następnie odwróciliśmy się do siebie twarzami. Spoglądając na siebie.

- Mówiłaś mi, że jestem doskonałym dla ludzi z Hali przywódcą. - Pamiętam to zdanie. Chciałam nim zagrać na jego uczuciach, ale mi się nie udało. - Nie ma kogoś takiego. Nikt nigdy nie będzie doskonały. Dlatego właśnie wyjeżdżam. Nie stanę się doskonałym, ale lepszy dla tych ludzi. Stanę się kimś kto zasługuje na to stanowisko. Zupełnie jak mój dziadek.

- Nie musisz być dla nich lepszy. Już jesteś. Hala ma się dobrze, a to twoja zasługa. Musisz tu po prostu być, aby być lepszy.

Nie minęło zbyt długo czasu od kiedy skończyłam swoją wypowiedź a Matt od razu złapał mnie za tył głowy i w pasie, aby zbliżyć mnie do niego. Tylko po to, aby zamknąć nasze usta w pocałunku. Tak, wciąż jego usta smakują jak truskawki. Wciąż ma miękkie łóżko, które było kilka kroków za mną, a teraz jest pode mną. Natomiast Matt jest nade mną. Podoba mi się takie ustawienie. Zwłaszcza kiedy jego ręce błądzą po moim ciele, a jego usta atakują moje. Jego dłonie są ciepłe, a moje lodowate jak zawsze. On daje mi rozkosz swoimi poruszającymi się dłońmi na moim ciele, a ja nic, bo pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.

- Nie...! - Od razu rozpoznaje męski głos Chrisa. Dlatego szybko odsuwam się od Matta, bo znowu zostaliśmy przyłapani w takiej sytuacji. Mogłam nie zapominać, że chłopak stoi pod drzwiami. - Yy... No więc... - Zaczyna się jąkać. Natomiast Matt wstaje z łóżka, bo zrzuciłam go obok mnie. Na szczęście nie spadł z niego. - Ja...

- Wypierdalaj już stąd! - wrzeszczy Matt, a chłopak jak posłuszny i przestraszony piesek wychodzi za drzwi. - Powinnaś to przerwać, bo na całowaniu by się to nie skończyło.

- Dlaczego mnie o to obwiniasz.

- Bo jesteś dziewicą i potrafisz się powstrzymać, a ja już nie.

- Nie chcesz się ze mną pieprzyć?

- Spójrz na mojego kutasa i sama sobie odpowiedz. - Nie powinnam tam patrzeć, ale to było silniejsze ode mnie. Poza tym to jego penis stoi na baczność przyszykowany by wystrzelił. - No właśnie.

Fucking mazeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora