30. "Pojedź gdzieś ze mną dzisiaj"

13.3K 881 58
                                    

Weszłam na teren szkoły ze słuchawkami na uszach. Uwielbiam, kiedy słyszę swoją ulubioną piosenkę, a ludzie poruszają się jakby tańczyli na drodze. Nie minęła nawet dłuższa chwila, kiedy poczułam uderzenie z tyłu swoich nóg. Nim zdążyłam się odwrócić i popatrzeć co jest tego przyczyną, to znowu mnie coś uderzyło. Złapałam się obiema rękoma maski i podskoczyłam tak, żeby na nią usiąść. Skoro nie mogę nic zobaczyć to chociaż będę miała podwózkę. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że auto nadal jedzie, ale nie szybko. Jechało w miarę tak, abym mogła normalnie na nim usiedzieć. Mijaliśmy wszystkie ciekawskie spojrzenia, a ja podniosłam głowę do góry z wyższością. W końcu królowa jedzie. Położyłam plecy na masce i zaczęłam czuć się jak na latającym dywanie. Czyste niebo dawało urok dnia, a mi powód do szczęścia. Uwielbiam to, że chociaż jest zima to nadal świeci słońce i nie ma żadnych chmur. Czasami wiatr zawiał, ale nie mocny. Taki do wytrzymania. Jednak na ciele i tak pojawiała się gęsia skórka. To wszystko przypomina mi dzieciństwo, kiedy mieszkałam jeszcze na wsi i było tam lepiej niż jest tutaj.

Auto się zatrzymało na parkingu obok wejścia do szkoły. Nie chcę jeszcze wstawać, więc leżę tak dalej. Wibracje wydzielane z samochodu zniknęły tak jak charakterystyczny odgłos silnika. Jednak zostały promienie słoneczne na mojej twarzy, ale po chwili ktoś stanął przede mnę i zasłonił wszystko. Podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam w czarne jak węgiel oczy. Tylko jedna osoba ma tak charakterystyczny kolor. Matt.

- Wracamy do rzeczywistości? - spróbowałam unikać jego wzroku, ale jakoś nie za bardzo mi się to udawało, bo za każdym razem przywoływał mnie jego kolor oczu. To jest niesprawiedliwe, kiedy osoba z najpiękniejszym kolorem oczu to wykorzystywała - Słońce wstało, a my razem z nim. Razem z nami rzeczywistość, bo marzenie z oczu znikło - zarecytowałam sama nie wiem co. Może ktoś nam to kazał zapamiętać, ale nigdy nie znam do końca prawdy - Kleopatra powiedziała tak do Juliusza Cezara.

- Wiesz co jej odpowiedział? - to ona na prawdę coś takiego powiedziała? - Nie ważne ile nocy jeszcze przed nami to i tak to za krótko. Czas najwyższy na powstanie i zrobienia z marzenia rzeczywistości.

Uśmiechnęłam się. Nawet nie wiem dlaczego, ale poczułam, że tak muszę. Możliwe, że to może być to, że nasze twarze aktualnie dzielą niewielką przestrzeń, a on stanął pomiędzy moimi nogami i chwycił jedną dłonią mój policzek. Chociaż możliwe jest też to, że to co on powiedział, że ma się to tak samo do naszego życia. Chociaż bardziej powinno mnie to przerażać niż cieszyć.

- Pojedź gdzieś dzisiaj ze mną. Nie będzie to nic takiego jak w nocy. Teraz możesz powiedzieć o tym każdemu, bo ja na pewno tak zrobię - oparł swoje czoło o moje.

Ta bliskość jest jak labirynt. Kiedy go koło mnie nie ma to go chcę mieć przy sobie albo chociaż go widzieć. Kiedy on koło mnie jest to mam ochotę uciec od niego i nakrzyczeć, żeby sobie już poszedł. Jestem na niego zła. Chociaż w takich momentach jak ten to mam go ochotę pocałować. Dlatego odpycham go szybko od siebie zanim zrobię coś głupiego. Powinnam jak najszybciej wyjść z tego pierdolonego labiryntu. Dlatego wstałam stanęłam szybko przed nim i podniosłam głowę ku górze. Nienawidzę, kiedy jest ode mnie wyższy. Czuję się wtedy jak małe, zagubione dziecko. Chociaż pewnie z boku to słodko wygląda.

- Zobaczymy jak wyjdzie - odpowiedziałam.

Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się od niego oddalać. Wcześniej mogłam normalnie z nim gdzieś wychodzić bez problemu. Teraz muszę ograniczyć z nim kontakt dla swojego dobra. Nie chcę znowu przez to przechodzić. Moje myśli przerwało pociągnięcie za nadgarstek i po chwili stanęłam już twarzą w twarz z Mattem. Może nie dosłownie, bo on zaczął mnie całować, a ja stoję jak jakiś pieprzony posąg. Nie mogę się ruszyć. Ze szczęścia? Nie, ze strachu. Nie powinien tak robić. Dlatego zebrałam w sobie resztki sił i odepchnęłam go od siebie. Nie pierwszy raz mnie już pocałował. Co się zmieniło? Moje nastawienie do niego. Kiedyś miałam go za zwykłego dupka, a dzisiaj mogę go nazwać moim kolegą. Podobał mi się ten pocałunek i to właśnie boli najbardziej. Nawet nie wiem, kiedy pomyślałam o tym, ale następne co zauważyłam to odchylająca się głowa Matta do tyłu i moja czerwona wewnętrzna część dłoni. Nie powinnam tego robić. Nie powinnam w ogóle siadać na to pieprzone auto. Nie powinno mnie tu w ogóle być. Dlatego odwróciłam się tyłem do Matta i szybko poszłam w stronę szkoły. Nikogo już nie ma, bo lekcja już dawno się zaczęła.

Nie zaczęłam się kierować na lekcje. Byłoby głupotą, abym w takim stanie weszła do klasy. Dlatego wybrałam lustro, żeby sprawdzić czy wyglądam aż tak źle, czyli toaletę. To jedyne miejsce, gdzie teraz dostanę lustro. Normalnie to pewnie by miała to Madeline, ale ona jest teraz na lekcji.

Weszłam do środka i popatrzyłam w lustro. Brązowe włosy jak zawsze upięte w wysokiego kucyka, który się trochę zniekształcił przez moje leżenie. Piwne oczy, które zaczęły się szklić. Większość ma jakiś sposób na pokazywanie braku łez i ja również jestem w ich grupie. Usta bardziej czerwone niż zazwyczaj i duży nos. Nic więcej. Mało ważne szczegóły, które potrafię zawsze zakryć. Dlatego moje włosy już po chwili były na miejscu, po chwili również reszta.

- Nie wiedziałem, że to tak przyjmiesz - usłyszałam głos za sobą, więc złapałam się tylko za serce i obróciłam w stronę chłopaka. Matt stoi sobie w damskiej toalecie jak gdyby nigdy nic i patrzy się na mnie swoimi czarnymi oczami. Nie powinien tego tak wykorzystywać - Gdybym wiedział to nie zrobiłbym tego - podszedł do mnie i złapał mój policzek unosząc moją głowę do góry, abym mogła na niego spojrzeć. Teraz nie będę mogła nic powiedzieć. Ekstra. Dlatego właśnie nie lubię się przywiązywać do ludzi - Myślałem... Nie myślałem w sumie, kiedy to robiłem. Jednak teraz jestem świadomych swoich słów. Czy ktoś cię kiedyś dotknął nie przyzwoicie? - zmarszczyłam brwi chcąc uzyskać jakiejś konkrety lub chociaż ponowienie pytania - Czy ktoś cię dotykał w miejscach intymnych?

- N...

- Nie okłamuj mnie, bo widziałam przed chwilą jak reagujesz na mały gest z mojej strony. Chciałem cię tylko pocałować. To przecież nie oznacza, że będę cię zaraz pieprzył. Wczoraj chciałaś się przytulić, ale dziś wyglądasz jakbyś nie chciała mnie znać. Coś musiało się stać w przeszłości. Coś co ma wpływ na teraźniejszość. Miałaś chłopaka, który cię brutalnie rzucił? Zdradził? Z-Z-Zgwałcił? - nigdy nie sądziłam, że jakiś chłopak będzie miał problemy z mówieniem.

- Miałam jednego chłopaka, z którym do niczego nie doszło. Miałam ciężkie przeżycie, które ma związek z jednym mężczyzną. Kochałam go nad życie, a on odszedł. Może nie z własnej woli, ale już go tu nie ma. Każdy w końcu odejdzie. Tak się nauczyłam przez całe swoje życie. W końcu nie chcę do siebie nikogo dopuszczać, bo bym tęskniła, a ja nie chcę już cierpieć. Mam dość.

Fucking mazeWhere stories live. Discover now