50. "Nie zapominaj o nich"

11.5K 903 112
                                    

Usiadłam przy lustrze biorąc kilka głębokich wdechów i wydechów. Musiałam się uspokoić. Frankie próbowała cały czas ze mną o czymś rozmawiać tak, abym przypadkiem nie wybuchła, kiedy ona macała Matta. Jeśli by mi tam jeszcze na tym zależało... Nie denerwowałam się, kiedy dotykała jego ramienia. Nie denerwowałam się, kiedy probowała go obmacywać. Tym bardziej nie chciałam jej zabić, kiedy zauważyłam, że wchodzi za Mattem do jego pokoju. Byłam jebaną oazą spokoju. Nie denerwowałam się kurwa nawet, kiedy wyszła od niego po dwudziestu minutach z potarganymi włosami, które kurwa próbowała okiełznać, kiedy koło niej przechodziłam. Miałam ochotę wziąć jebaną szczoteczkę do zębów i wbić jej w oko.

Poczułam ból na wewnętrznej stronie dłoni. Spojrzałam w dół i zauważyłam, że moje paznokcie przebijają się już prawie przez skórę. Dlatego szybko wyprostowałam palce i spojrzałam na siebie w lustrze. Wciąż mam te same piwne oczy, które nie mają w sobie nic nadzwyczajnego. Nie zdradzają one żadnych uczuć. Tyle lat trzymałam swoje emocje schowane i nie zamierzam je od tak wypuścić. Nie chcę, aby historia się powtórzyła i żeby ktoś ucierpiał. Dzisiaj próbuję ludzi tolerować. Nie zamierzam z nimi się przyjaźnić ani ich zabić.

- Gotowa?

Usłyszałam głos Madeline, więc szybko odwróciłam się w jej stronę. Dziewczyna nie przejmowała się opinią innych, więc nie dziwię się, że wybrała strój, który nie pasuje do klubowego nastroju. Jakoś wątpię, abym ja też to zrobiła zważywszy na to, że jesteśmy ubrane podobnie. Obie mamy spodnie i trampki. Ja mam jednak zwykłą bluzę ze sweterkiem, a ona biały crop top z długim rękawem. Tak zawsze pięknie umalowana. Zdecydowanie odziedziczyła urodę po Nicole. Nie ma w sobie nic z Tobiasa w przeciwieństwie do Matta.

- Mam inne wyjście? - mruknęłam niezadowolona. - Będę piątym kołem u wozu. Ludzie stamtąd będę przede mną uciekali, a ty się odsuniesz, bo będziesz chciała kogoś wyrwać - powiedziałam otwierając drzwi.

- Mam Ashera. - Zeszliśmy na dół, gdzie ubrałyśmy swoje kurtki zimowe. - Nie wiem czy będę się dzisiaj dobrze bawić - mruknęła niezadowolona, kiedy wyszłyśmy z domu. Każdy już siedzi na swoim miejscu w aucie. Oczywiście Matt za kierownicą, a Frankie obok niego.

- Nie będziesz sama, która będzie się dzisiaj źle bawić. - Dziewczyna przekręciła oczami i otworzyła mi drzwi do samochodu. Ja siedzę na środku. Niezbyt dobrze się zaczyna. - Paula chyba też miała tutaj przyjechać, prawda?

- Niestety moja kuzynka jest zbyt uparta, aby tutaj przyjechać. Uważa, że jestem zbyt sztuczna i wredna, żeby nazwać mnie rodziną - mruknęła Frankie - Nie wiem dlaczego w ogóle tak powiedziała.

Przewróciłam oczami, kiedy dziewczyna położyła dłoń na kolanie Matta. Miałam Paulę za zło, ale kiedy dowiedziałam się, że uważa Frankie za większe zło to zaczęłam się nad tym zastanawiać. Paula nie rzuca słowa na wiatr. Jej stwierdzenia mają głębsze dno niż się wydaje. Może Frankie udaje tylko miłą? Jednak po co miałaby to robić. Ta dziewczyna jest bardzo miła i nie wiem czy tylko dobrze gra swoją rolę czy może rzeczywiście taka jest. Ufam Pauli czasami bardziej niż sobie. Jeśli byłabym chora, a ona powiedziała by, że mam skoczyć w ogień, bo mi to pomoże to bez zastanowienia bym to zrobiła. Na pewno by mi to pomogło. Dlatego może Paula się nie myli co do Frankie. W końcu znam ją niecały dzień. W dodatku możliwe, że ją nie polubie, bo...

- Nie obchodzi mnie zbytnio Paula. Ważne, że Harley tu jest - powiedział kładąc swoją rękę na moich ramionach i przyciągając mnie do siebie. - Czasami czuję, że trzymam w ramionach swój świat i powietrze.

- Pilnuj, żeby nikt nie wykopał cię z tego świata poprzez uduszenie - mruknął z niezadowolenia Matt, który zaczął masować w tym samym czasie dłoń Frankie. - Czasami wystarczy tylko odciąć ci ramiona, żeby...

- Matt... to boli. 

Skrzywiłam się na głos Frankie, który wydaje się, że dziewczyna walczy o życie. Jakoś nie zdziwiło mnie to, że Black zaczął mocno ściskać jej dłoń na swoim kolanie. Dlatego dziewczyna tak zareagowała. Matt szybko puścił dłoń dziewczyny powracając wzrokiem, ale nie na drogę tylko na tylnie lusterko. Złapał między palcami jego obudowę i przekrzywił ją w dół. Od razu zauważyłam jak spogląda na mnie, a jego szczęka staje się bardziej wyrazista. Od razu prostuję plecy wlepiając wzrok w podłogę. Zdecydowanie nie ma tam nic ciekawego. Dobrze, że zatrzymaliśmy się po chwili. Każdy zaczął wysiadać, a ja zrobiłam to ostatnia. Z racji tego, że Elias wyszedł szybciej to wysiadłam po stronie kierowcy. Chciałam się oddalić, ale Matt przytrzymał mnie za nadgarstek i nie pozwolił mi nigdzie odejść.

- Pamiętasz moje ostatnie słowa w nocy? - Jak mogłabym zapomnieć, że wyznał mi, że chciałby mnie nazywać swoją, a nie może. Dziwne, że parę godzin później jak gdyby nigdy nic pieprzy się z Frankie. - Nie zapominaj o nich. - Nie rozumiem o co mu chodzi skoro mówi jedno, a robi drugie. - Gdzie masz bluzę, którą dostałaś ode mnie na Wigilię?

- Jakoś nie pasuje do dzisiejszej nocy. - Wzruszyłam ramionami, a następnie razem poszliśmy w kierunku wejścia do klubu.

- Dostałaś ją specjalnie na takie okazje. Każdy musi tutaj wiedzieć, że należysz do Blacka.

- Od razu na mnie nasikaj lub napisz czerwonym niezmywalnym markerem, że jestem twoja.

- Z chęcią, ale mam jednak inny pomysł.

Nie wierzę. Znowu ta minka. Mina klowna, który właśnie uciekł z psychiatryka. Od razu zaczęłam się trząść, a serce podskoczyło mi do gardła. Paula to dziewczyna i jakoś wątpię, żeby mogła wymyśleć coś tak dziwnego jak on. Jednak Matt to Matt i wszystko co zrobi po takiej minie to zostanie to napisane w kartotekach policyjnych. Nie powinnam tak w niego wątpić, ale czasami nie ma się wyboru.

- Matt. Musimy poważnie porozmawiać. - Przy nas jak na zawołanie pojawiła się urocza i grzeczna dziewczynka o imieniu Frankie. Wszystkich zabiła swoją radością, a ja zabiłam ją swoją wściekłością. Powinnam ją już dawno zabić. - Po alkoholu lepiej przyjmie się nam niektóre informacje ważne do przekazania.

Przewróciłam oczami wyrywając się uściskowi nadgarstka, które nadal trzymał. Wcześniej nie zadawałam sobie tego trudu, bo nie widziałam sensu, ale teraz nie mam ochoty słuchać o tym jak super będą przeprowadzać poważną rozmowę. James mi już opowiedział o takich czynnościach i dał jasno do zrozumienia, że za każdym razem lądują razem w łóżku. Dlatego pokręciłam tylko kosmykiem włosów na palcu i objęłam ramię Eliasa. Szybko zostałam od niego oderwana i stanęłam twarzą w twarz z Mattem. 

- Wprowadź wszystkich do środka, mała - zwrócił się do Frankie, ale cały czas patrzył na mnie. Dziewczyna odwróciła się od nas i poszła w stronę wejścia. - Nawet nie masz pojęcia co chcę teraz zrobić. - Staliśmy tak jeszcze chwilę dopóki Matt nie zauważył czegoś nad moim ramieniem. - Skoro nie bluza to chociaż mogłaś ubrać bluzkę. - Odsunął się ode mnie o krok, a ja tylko wzruszyłam ramionami. - Nawet sobie nie wyobrażasz w jakiej sytuacji mnie stawiasz.

Podszedł do mnie tam, gdzie stał chwilę wcześniej, ale ja podniosłam dłoń, aby go zatrzymać. Stanął nie daleko mnie, a ja zrobiłam krok do tyłu. Wsadziłam rękę pod mały dekolt bluzki, a Matt rozszerzył oczy, a następnie zmarszczył mu się nosek. W końcu wyciągnęłam naszyjnik z powieszonymi naszymi imionami. Od razu się uśmiechnął.

- Harley. - Wziął jedno z imion w swoje palce obkręcając je dookoła.

- Oraz Matthew - powiedziałam trzymając drugie imię.

- Powiedz to jeszcze raz - nakazał.

- Oraz?

- Nie to.

- Matt?

- Moje pełne imię.

- Matthew.

- Jeszcze raz.

- Matthew... Matthew... Matthew... Matthew.

- Zajebiście to brzmi z twoją dziwną tonacją głosu i wysokością. - Nachylił się muskając nosem moją szyję. - Zapamiętaj to imię, bo tylko takie będziesz w nocy krzyczała.

- Kiedy będę się budziła z koszmaru. - Przewróciłam oczami.

- To miłe, że pomyślisz wtedy o mnie jako o swoim obrońcu.

Fucking mazeМесто, где живут истории. Откройте их для себя