- Lucas, nie strasz biedaka - powiedział John, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. - Wystarczy, że jest skazany na Allie.

- Ej! - obruszyła się Allie.

- Nie ma za co - John uśmiechnął się, a nastolatka wywróciła oczami.

***

- To chyba wszystko - powiedziała Allie do Johna, który pomógł jej przynieść rzeczy do pokoju.

- Jestem za stary na noszenie twoich rzeczy - powiedział, rozmasowując sobie kark.

- Za stary? Masz dwadzieścia osiem lat... Stary to będzie po osiemdziesiątce - stwierdziła.

- Ty cwaniaro - zaśmiał się i poczochrał jej włosy.

- No wiesz co? Czochrać to ty se możesz Andy'ego - zaśmiała się, rozczesując włosy palcami.

- Dobra, ja już jadę, a ty masz być grzeczna i pilnuj brata.

- Jasne - przytaknęła. - Jak będzie chciał uciekać, to przywiąże go to kaloryfera.

- W sumie dobry pomysł - zaśmiał się.

***

Kiedy Allie skończyła się rozpakowywać, stwierdziła, że pójdzie poszukać pokoju brata, ale nie zdążyła, bo wparowała do pokoju uśmiechnięta Julie.

- Allie! - zawołała i podbiegła do przyjaciółki, przytulając ją.

- Cześć - przywitała się Allie, odsuwając się od niej. - I jak tam na świętach i urodzinach?

- A dobrze - uśmiechnęła się.

- Mam coś dla ciebie - stwierdziła Allie, po czym ze szuflady biurka wyciągnęła dwie paczki żelków. - To mój prezent dla ciebie z okazji twoich urodzin.

- Żelki! - zawołała uradowana i od razu otworzyła jedną paczkę. - Kocham cię Allie! Najlepsza przyjaciółka na świecie!

- Dla żelków zrobisz wszystko.

- I nawet więcej - przyznała, delektując się ich smakiem. Allie miała z niej dość spory ubaw.

- Dobra, ja idę szukać brata, a ty się rozpakuj.

- Twój brat tu jest?

- Tak - przytaknęła.

- O kurde, to muszę go poznać - przyznała.

- Jak się rozpakujesz - uśmiechnęła się. - Zaraz wracam - powiedziała i wyszła z pomieszczenia.

Szybko znalazła się w skrzydle budynku z pokojami chłopców. Zaczęła się rozglądać za pokojem Lucasa, ale nie potrafiła go odnaleźć.

Nagle ktoś objął ją od tyłu, a ona się wzdrygnęła.

- Przestraszyłem cię? - zapytał Sebastian, całując ją w szyję.

- Nie, wcale - odparła sarkastycznie.

- Jak wy słodko wyglądacie - usłyszeli za sobą głos Julie. Nastolatkowie odwrócili się.

- Nie powinnaś się rozpakowywać? - zapytała Allie.

- Powinnam, ale zrobię to później - odparła.

- Hej wszystkim - obok nich stanął Dylan Arwen wraz z jakąś dziewczyną, która była bardzo do niego podobna i nawet miała różnokolorowe oczy, tak jak on.

- Hej - odpowiedzieli równocześnie.

- Kto to? - zapytała Julie, patrząc na dziewczynę.

- Julianna Arwen - przedstawiała się dziewczyna. - Młodsza siostra Dylana.

- Ty masz siostrę? - zdziwiła się Julie.

- Tak - uśmiechnął się. - Jeszcze mam starszego, przyrodniego brata... Też chodzi tutaj do szkoły.

- Jakiś klan Arwenów? - zdziwiła się Allie.

- Być może, a tak w ogóle ta tutaj - wskazał na siostrę - jest ode mnie rok młodsza i od razu mówię, że nazywam ją Julie.

- A to w ogóle jest zrobienie od tego imienia? - spytał Sebastian, a Dylan wzruszył ramionami.

- Według internetu tak - odpowiedział.

- O kurde! Dwie Julie! - Allie otworzyła szerzej oczy. - Mamy przesrane! Ja więcej żelków nie mam! - zawołała, a wszyscy dookoła wybuchnęli śmiechem.

- Już cię lubię - powiedziała Julianna.

- Jakby co to jestem Allie, a to Sebastian - wskazała na swojego chłopaka, który nadal ją obejmował - a tę wariatkę już znasz - ruchem głowy pokazała na Julie.

- Dobra, my już się zbieramy - odezwał się Dylan. - Muszę ją oprowadzić po szkole, na razie - pożegnał się i pociągnął swoją siostrę za sobą.

- Polubiłam ją - odezwała się Julie.

- Podobna jest do Dylana - powiedział Sebastian.

- Zgadzam się, a teraz pomóżcie mi znaleźć Lucasa - stwierdziła Allie. - Czy ktoś wie, gdzie ma pokój?

- Przecież to twój brat, powinnaś wiedzieć - rzuciła Julie, a Allie popatrzyła na nią spode łba.

- Przecież miałeś leżeć w pokoju! - usłyszeli głos Mikea. Wszyscy popatrzyli w stronę, skąd dochodził jego głos. Zobaczyli jak Lucas wraz z Mikiem, wychodzi z pokoju niedaleko nich. - A tak w ogóle, gdzie masz kule?

- Przecież nic mi nie jest - mruknął Lucas i wywrócił oczami. - Strasznie nie wygodnie się z nimi chodzi.

- Nic ci niby nie jest?! Kurwa, Lucas! Masz złamaną nogę, szwy na policzku i łuku brwiowym, pęknięte dwa żebra i miałeś krwotok wewnętrzny! I ty mówisz, że nic ci nie jest?! - wydarł się.

- Nic mnie nie boli - odparł krótko i wzruszy ramionami.

- Kurwa! Nie wkurzaj mnie! Przecież ty jesteś chory na Analgezję!

- Już jesteś na mnie wkurzony.

- Ja pierdzielę - Mike westchnął. - Dlaczego ja muszę mieć z tobą pokój i się tobą zajmować?

- Nie wiem... może dlatego, że się przyjaźnimy i Melissa ci kazała? - Lucas zerknął na przyjaciela.

- Allie! - Mike zauważył siostrę przyjaciela. - Powiedz mu, że ma jeszcze leżeć w pokoju - powiedział błagalnie.

- Lucas mówię ci, że masz leżeć w pokoju - rzuciła.

- Ale tam mi się nudzi - stwierdził Lucas.

- To sobie porysuj, wiem, że zawsze lubiłeś to robić - powiedziała Allie.

- A co mam rysować? W pokoju stoją tylko dwa łóżka, dwa biurka i dwie szafy - stwierdził.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Narysuj Mikea - poleciła, a chłopcy popatrzyli na siebie.

- Jakieś inne propozycje? - zapytał Lucas.

- Nope - pokręciła głową przecząco.

- A więc to jest ten Lucas - odezwała się Julie. - Co ci się stało?

- Yyy... Nie interesuj się - powiedział, po czym zmarszczył brwi, przyglądając się jej. - Siostra Liama?

- Tak - Julie przytaknęła.

- Mike, ja stąd spadam - zwrócił się do przyjaciela, po czym odwrócił się i skacząc na jednej nodze, zaczął przemieszczać się w stronę swojego pokoju.

- Z nim jak z dzieckiem - westchnął Mike i truchtem ruszył za nim.

- Widzisz jak skutecznie odstraszasz ludzi? - Sebastian zwrócił się do Julie.

- Spadaj, Martin - rzuciła z uśmiechem.

--------------

Mam nadzieje, że się podobało :) Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziałów, ale byłam nieco zajęta.

Do zobaczenia :)

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now