Rozdział 51

2.8K 252 34
                                    

Per. Rosallie

Zeszłam na dół chwiejąc się trochę. Nadal widziałam w głowie sceny ze snu. Byłam ciekawa, co mogło dziać się dalej.

   — Co tata zrobił późnej? —  zapytałam samą siebie. — Czy Zalgo zmusił go do podpisania tego kontraktu? — szepnęłam. Sama myśl o demonie czy czym on właściwie był, znającym mojego tatę wywoływała u mnie niepokój. Natomiast fakt, że mój ojciec podpisał z nim kontrakt był jeszcze gorszy. Odchodziłam od zmysłów... dosłownie. Nie czułam otaczających mnie zapachów, nie słyszałam dźwięków z zewnątrz, a widziałam jedynie twarz Zalgo oraz jego usta wygięte w złowieszczym uśmiechu, dokładnie tak jak w moim śnie. 

Chcąc się trochę odstresować... i zjeść coś, postanowiłam zrobić sobie dwa tosty. Usiadłam przy stole, wpatrując się w posiłek zachłannym wzrokiem. W kuchni jeszcze nikogo nie było, czemu miałam pewność, że nikt nie będzie mnie rozpraszał. Spojrzałam w stronę zegara. Była szósta czterdzieści pięć. Zjadłam tosty, zmywając po sobie naczynia, a następnie poszłam na górę. Weszłam do łazienki i szybko się ogarnęłam. Przez cały czas byłam niespokojna. Miałam dziwne uczucie, jakbym była obserwowana. Cały czas odwracałam się za siebie. 

Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie w salonie, po czy włączyłam telewizor. W wiadomościach ciągle mówiono o tajemniczych morderstwach. Nagle prezenterka zaczęła mówić moim wczorajszym wypadzie z Eyeless Jackiem do domu Tiffany.

   — Kiedy usłyszałam krzyk taty, od razu wstałam. Gdy to zrobiłam, poczułam ból po lewej stronie brzucha, o tutaj. — Wskazała palcem wskazującym na miejsce, w którym Bezoki wyciągał jej nerkę. — Kiedy podwinęłam piżamę, zobaczyłam, że na moim brzuchu są szwy. Potem okazało się, że... że nie mam lewej nerki. Ktoś wyciął mi nerkę, gdy spałam — zaszlochała do mikrofonu, lecz po chwili szloch przemienił się w głośno płacz przepełniony rozpaczą oraz strachem. Czułam się dziwnie, oglądając to. Nie było mi żal dziewczyny, bo w końcu był to mój wróg numer jeden od samego przedszkola, jednak... jej cierpienie nie przynosiło mi szczęścia. Nie czułam dosłownie nic. Miałam dziwne wrażenie, jakbym została wyprana ze wszystkich emocji. Patrzyłam na ekran telewizora nieobecnym wzrokiem. Czułam się niczym zombie, tylko nie byłam głodna, a także nie opanowała mnie żądza ludzkiego mięsa. Wyłączyłam telewizor i położyłam się, kładąc głowę na niewielkiej poduszce. Przymknęłam oczy, próbując odprężyć się choć odrobinę. Nie udało mi się to. Wszystkie mięśnie w moim ciele były naprężone. Przygryzłam dolną wargę w irytacji i zmarszczyłam brwi. 

Nagle poczułam w ustach metaliczny posmak. Skupiłam się na smaku krwi na moim języku. Przez chwilę zapomniałam o dzisiejszym śnie. Lecz po kilku sekundach znowu zobaczyłam Zalgo oraz mojego tatę. W pewnym momencie poczułam, iż obok mnie ktoś usiadł. Otworzyłam oczy i wzdrygnęłam się. Wpatrywała się we mnie dziewczęca kopia Jeffa. Jej włosy były czarne jak węgiel i upięte w kucyk. Zauważyłam, że pomiędzy w samym środku burzy jej włosów było jedno, fioletowe pasemko. Jej skóra była biała i szorstka, dziewczyna nie miała powiek, a rozcięcia na jej policzkach formowały się w krwawy uśmiech. Ubrana była natomiast w fioletową bluzę. Nastolatka wyglądała na czternastolatkę.

   — Kim jesteś? — zapytałam. Mój głos był dziwnie spokojny i zachrypnięty. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko dalej przeszywała mnie wzrokiem. — Odpowiesz? — spytałam. Nadal nic nie mówiła, a ja czułam się, jakbym mówiła do ściany. — Nie to nie — mruknęłam, odwracając się plecami do dziewczyny.

   — Jak się nazywasz? — Usłyszałam jej głos po chwili, lecz zignorowałam go.

   — To chyba jakiś żart. — Przeszło mi przez myśl. Czarnowłosa już się nie odezwała.

Moi najlepsi przyjaciele || Historia RosallieOn viuen les histories. Descobreix ara