Rozdział 20

3.6K 316 58
                                    

   — Chcesz wiedzieć kim jest Zalgo? — zapytał Slender.

   — Tak — odpowiedziałam bez namysłu. Pragnęłam tego już wtedy, gdy usłyszałam to imię. Przerażało mnie tak samo jak jego właściciel, mimo to nie zawahałam się.

   — Powiem ci, ale musimy iść tam gdzie nikt nas nie usłyszy. Chodź za mną.

   — Chyba sobie ze mnie jaja robisz — pomyślałam. Stałam w miejscu. Nie miałam zamiaru z nim nigdzie chodzić. Wiedziałam, że jeszcze wczoraj sama do niego poszłam, ale z własnej woli, a nie, bo on tak chciał.

   — Nigdzie z tobą nie pójdę — powiedziałam stanowczo.

   — Rosallie, jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, to musimy iść do jakiegoś cichego miejsca, w którym nikt nas nie usłyszy — powtórzył, lecz ja ciągle stałam w miejscu.

   — Żebyś mógł mnie w spokoju zabić i powiesić na jakimś drzewie, tak? Nigdy w życiu — przeszło mi przez myśl. — Nigdzie nie idę — prychnęłam.

   — Ech, zachowujesz się jak Sally — powiedział Slender i głośno westchnął. Spojrzałam na niego zdziwiona.

   — Jaka Sally? — zapytałam w myślach.

   — Jeśli nie chcesz iść do lasu, to możemy przenieść się do twojego domu — powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy.

   — Co?! Nie! Nie wpuszczę cię do mojego domu! — krzyknęłam na jednym wdechu. Chyba musiałam bardziej uważać na to, co mówiłam. W końcu gadałam z mordercą, który w każdej chwili mógł mnie rozszarpać.

   — Nie martw się. Twój wujek mnie nie zobaczy. Ludzie widzą mnie tylko wtedy, kiedy ja tego chcę — powiedział. Trochę przerażająco to zabrzmiało.

   — Cholera i co mam zrobić? Nie chcę, aby wchodził do mojego domu, ale muszę poznać odpowiedzi na wszystkie, nurtujące mnie pytania. — Po krótkim rozmyślaniu pokiwałam głową na "tak".

   — Niech już będzie, ale, gdy skończymy rozmawiać, to od razu wychodzisz — powiedziałam. Slender wyciągnął rękę w moją stronę. Wpatrywałam się w jego dłoń, nie wiedząc, co zrobić. 

   — Chcę przenieść nas do twojego domu — powiedział. Niepewnie złapałam go za rękę.

Po chwili byliśmy już w moim pokoju. Zdjęłam kurtkę i usiadłam na łóżku. Slender chyba nie wiedział, co miał zrobić, bo stał na środku pokoju i nic nie mówił.

   — Siadaj — powiedziałam i poklepałam miejsce obok siebie.

   — Kurde, odważna jestem... Zbyt odważna. To do mnie niepodobne — przeszło mi przez myśl. "Tyczka" podszedł do mnie i usiadł obok. Przez chwilę myślałam, że łóżko się pod nim zarwie. Na szczęście jakoś się trzymało.

   — Powiedz mi o Zalgo jak najwięcej — powiedziałam po chwili, przerywając ciszę.

   — Dlaczego chcesz o nim tyle wiedzieć? — Zapytał. Obawiałam się tego pytania.

   — Po prostu muszę dowiedzieć się o nim jak najwięcej — powiedziałam.

   — Krótko mówiąc, jest zdrajcą — powiedział Slender. Mimo tego, iż mogłam spodziewać się takiej odpowiedzi i tak byłam zszokowana.

   — Zdrajcą? Jak to? — zapytałam zdziwiona.

   — Dawno temu, w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, założyłem hotel dla Creepypast. Właśnie tam przyprowadził cię ostatnio Toby — powiedział.

Moi najlepsi przyjaciele || Historia RosallieWhere stories live. Discover now