Rozdział 43

2.8K 263 28
                                    

Otworzyłam oczy i zatrzepotałam rzęsami w zdziwieniu. Tej nocy nie śnił mi się żaden koszmar. Zupełnie nic mi się nie śniło. Usiadłam na łóżku, po czym spojrzałam w kierunku zegara. Była ósma czterdzieści pięć. Mozolnie zeszłam z łóżka, a następnie podeszłam do szafy. Wybrałam pierwsze lepsze ubrania, w które po chwili się przebrałam. Potem skierowałam się do łazienki. Gdy do niej wchodziłam moje serce zabiło szybciej, lecz powróciło do normalnego tępa kiedy spostrzegłam, iż w lustrze widać było jedynie moje odbicie. Umyłam zęby oraz twarz i zeszłam na dół. Przy stole siedziała już większość creepypast. Usiadłam pomiędzy Sally, a Jeffem jak ostatnio.

   — Chcę dzisiaj z tobą porozmawiać — szepnął czarnowłosy wprost do mojego ucha, a mnie przeszły nieprzyjemne dreszcze. Jego głos nie wyrażał żadnych uczuć. Przełknęłam ślinę zaniepokojona wizją rozmowy z "uśmiechniętym". Laughing Jack chyba zauważył, że Jeff coś do mnie powiedział, gdyż jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu, ukazując rząd ostrych zębów. Momentalnie policzki mnie zapiekły, a po czole spłynęła kropelka potu. Domyślałam się jak to mogło wyglądać. Aby zapomnieć chociaż na chwilę o tej sytuacji, zaczęłam jeść śniadanie oraz rozmawiać z Sally. Bez przerwy nadawała o naszej wczorajszej herbatce. Słuchałam jej najuważniej, jak mogłam. Za każdym razem, gdy mówiła o czymś co ją uszczęśliwiało, tak słodko marszczyła nosek.

   — Annabelle i Stefcio bardzo cię lubią — powiedziała z uśmiechem, przytulając swojego misia.

   — Ja też bardzo ich lubię — zaśmiałam się. Kiedy skończyłam jeść śniadanie, zatrzymała mnie Clockwork.

   — To pójdziemy do tych sklepów? — zapytała dość nerwowo. Czyżby zakupy nie były jej żywiołem?

   — Jasne — odpowiedziałam i po chwili byłyśmy już na zewnątrz. Szłyśmy sprężystym, lecz nie zbyt szybkim krokiem. Czułam się nieswojo, ale to nie dlatego, że obok mnie była Clockwork. Czułam się obserwowana. Ukradkiem rozglądałam się na wszystkie strony. Zegarkooka nieco przyspieszyła, a ja razem z nią. Z każdą sekundą jej tempo stawało się coraz szybsze, a ja nie wiedziałam o co chodziło.

   — Dlaczego idziemy tak szybko? — zapytałam, gdy w końcu się zatrzymałyśmy.

   — Też to wyczułaś, prawda? — odpowiedziała pytaniem na pytanie.

   — Ale co? — spytałam. Serce łomotało mi w piersi, płuca natomiast domagały się jak największej ilości tlenu.

   — Ktoś nas obserwuje z ukrycia. Musimy się pospieszyć, chodź — mruknęła, łapiąc mnie za ramię, po czym zaczęła ciągnąć w stronę wyjścia z lasu. Gdy go opuściłyśmy, zobaczyłam kątem oka czyjeś czarne włosy... a może tylko mi się wydawało? Gdy byłyśmy już w mieście, w końcu mogłyśmy odpocząć.

   — Tutaj będzie bezpiecznie — odezwała się. Dopiero teraz zauważyłam coś bardzo istotnego. Coś czego nie powinny zauważyć osoby z zewnątrz. 

   — Clockwork — powiedziałam cicho, co chwilę biorąc głębokie wdechy.

   — Co? — zapytała zdziwiona.

   — Zegarek — odpowiedziałam. Dziewczyna zaczęła grzebać w kieszeni. Wyjęła z niej czarną opaskę na oko, po czym zakryła nią sobie zegarek. Potem założyła na głowę jeszcze kaptur. Zaczęłyśmy chodzić razem po sklepach. Ludzie nie pytali Clockwork o opaskę, nawet jej nie zauważyli, bardzo mnie to zdziwiło. Przez kilka godzin brązowowłosa i ja szukałyśmy czegoś odpowiedniego dla niej. Za każdym kiedy pokazywałam jej coś, co według mnie by jej pasowało, ona odpowiadała tylko: "To nie w moim stylu" lub "Nie podoba mi się". Powoli zaczynałam tracić cierpliwość.

   — Zdecydujesz się w końcu na coś? — zapytałam zniecierpliwiona. Patrzyłam na Clockwork wyczekująco. Jej twarz ukazywała tak częste u niej znudzenie.

   — Nie ma tu niczego fajnego. Chodźmy dalej — mruknęła, po czym pociągnęła mnie do następnego sklepu. Nogi powoli przestawały ze mną współpracować, a ona nadal miała siłę na łażenie po tych wszystkich sklepach. Postanowiłam, że także sobie coś kupię. Wybrałam czarną bluzkę na ramiączka z jakimś nadrukiem, ciemne szorty z dużymi kieszeniami oraz grafitową bluzę z wielkim kapturem. Kiedy Clockwork zobaczyła, że przymierzałam ubrania, też postanowiła, iż w końcu coś sobie znajdzie. Wybrała granatowe dżinsy i ciemnozieloną kurtkę, ocieplaną gdzieniegdzie miękkim futrem. W sumie to kupiła sobie dokładnie to samo, co miała na sobie. W takim razie po co było to chodzenie po wszystkich sklepach?

   — Chodźmy już. Łażenie po sklepach jest nudne — powiedziała, wychodząc ze sklepu. Przewróciłam oczami i także opuściłam budynek.

Szłyśmy powoli, niosąc w torbach swoje ubrania. Kiedy doszłyśmy do lasu, na chwilę się zatrzymałyśmy.

  — Widzisz kogoś? — zapytałam.

   — Nie... — odpowiedziała, po czym obydwie weszłyśmy do lasu. Szybkim krokiem wędrowałyśmy leśnymi ścieżkami. Po dwudziestu minutach doszłyśmy do celu. Clockwork poszła ze swoimi ubraniami do swojego pokoju, a ja ze swoimi do mojego. W szafie schowałam bluzkę i szorty, a bluzę założyłam na siebie. Była ciepła, ale nie pociłam się w niej. Kaptur zakrywał mi połowę twarzy. 

Zeszłam na dół. Gdy znalazłam się w salonie, wszystkie creepypasty jakie tam były, dziwnie się na mnie spojrzały oprócz Jacka, bo on w końcu nie mógł mnie widzieć.

   — Co? — zapytałam ze zdziwieniem.

   — Wyglądasz jak Jeff, tylko nie masz wielkiego uśmiechu, a twoja bluza nie jest biała i ubrudzona krwią — odpowiedział Toby.

   — Jak to Jeff? — zapytałam zszokowana.

   — Masz długie, czarne włosy, dosyć jasną skórę oraz jesteś w jego wzroście — mruknął Masky. Ściągnęłam kaptur, siadając na kanapie obok Bezokiego Jacka.

   — Co oglądacie? — spytałam zaciekawiona.

   — Tysiąc sposobów na śmierć — odpowiedział klaun. Mój zdziwiony wzrok powędrował w stronę chłopaka z niebieską maską. Nie chciałabym być w jego skórze. Bez oczu, zdana jedynie na zmysł słuchu oraz dotyku. 

W pewnym momencie do salonu wparował Jeff. Bluzę miał prawie całą porytą szkarłatnymi plamami, a jego kruczoczarne włosy posklejane były krwią, która bynajmniej nie należała do niego.

   — Rosallie, musimy pogadać w... cztery oczy... teraz. — Zachrypnięty głos czarnowłosego drażnił moje uszy. "Roześmiany" zaśmiał się cicho, a ja skarciłam go spojrzeniem, po czym wstałam z kanapy. Jeff wyszedł na zewnątrz, a ja za nim. Rozmowa z nim była rzeczą, którą obecnie obawiałam się najbardziej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Taki trochę nudny ten rozdział, bo nie miałam weny, jednak mam nadzieję, że Wam się spodobał. Uuu, Jeff, gdzie ty zabierasz naszą główną bohaterkę xD? 

Jak zwykle pozdrawiam wszystkich i do następnego. :*

Moi najlepsi przyjaciele || Historia RosallieWhere stories live. Discover now