Rozdział 5

5.6K 412 81
                                    

Per. Rosallie.

Po rozmowie z wujkiem o moich rodzicach, poszłam do łazienki. Szybko wyszczotkowałam zęby, po czym weszłam do wanny. Ciepła woda powoli zmywała ze mnie cały dzisiejszy stres.
  
Wyszłam z wanny, po czym przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. Spokojnym krokiem poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Przez pół godziny przewracałam się z boku na bok. Czyli jednak odrobinę stresu we mnie pozostało.  
  
Gdy w końcu zasnęłam, zamarzyłam o tym, żeby obudzić się jak najszybciej. W moim śnie, a raczej koszmarze działy się okropne rzeczy. Henry był torturowany przez jakiegoś faceta. Wszędzie była krew, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie widziałam twarzy mordercy, ale wydawał mi się on dziwnie znajomy. Jakbym już go kiedyś widziała.
  
Kiedy wujek był torturowany, ja siedziałam w rogu. Moje nogi oraz ręce były skrępowane. Szarpałam się na podłodze, brudząc sobie ubrania szkarłatną cieczą.

   — Nie rób tego — powiedziałam do mordercy, lecz on mnie nie słuchał.

   — Zostaw go! — krzyknęłam na cały głos. Moją duszą zawładnęła furia. Chłopak lub mężczyzna, sama nie wiem, spojrzał na mnie, po czym zaśmiał się psychicznie.
  
Gdy podchodził do mnie powoli z nożem w ręku, próbowałam poluzować więzy, uniemożliwiające mi, jakikolwiek ruch. Lecz nawet to nic nie dało i nadal siedziałam związana, bez żadnej możliwości uratowania wujka. Nagle do mojego serca zagościł strach. Uczucie, którego tak bardzo nienawidziłam, którego chciałam się pozbyć raz na zawsze, ale... Nie umiałam. Byłam zbyt bezbronna i słaba, żeby zachować spokój.
  
Gdy był już blisko mnie, przejechał lekko nożem po mojej szyi, wywołując nieprzyjemne dreszcze na całym moim ciele.

   — Dlaczego? — zapytałam spokojnie... chwila coś tu się nie zgadzało. Wypowiedziałam to słowo zbyt spokojnie. Dlaczego się nie rozryczałam?
  
Moje zdziwienie zwiększyło się jeszcze bardziej, gdy zaczęłam się cicho śmiać. To nie było do mnie podobne. Czułam się, jakby moja świadomość była uwięziona w obcym ciele, nie należącym do mnie. 
  
Śmiech, wydobywający się z mojego gardła, z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy, a morderca patrzył na mnie z przechyloną głową. W dalszym ciągu nie widziałam jego twarzy, lecz byłam pewna, że się uśmiechnął. Jego uśmiech był nienaturalnie wielki.

   — Zostaniesz jedną z nas, obiecuję. — Jego głos był mieszaniną szaleństwa oraz zadowolenia. Psychopata złapał pewniej za rękojeść noża, po czym szybkim ruchem ręki, zrobił na mojej szyi głębokie, krwawe nacięcie. Krew trysnęła na wszystkie strony, po czym sen się skończył.

Szybko otworzyłam oczy, usiadłam na poduszkach i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Spojrzałam na swoje ubrania, które na szczęście nie były poplamione krwią, a przede mną nikt nie stał.

   — Ufffff... jak dobrze, że to był tylko zły sen. — odetchnęłam z ulgą, lecz mój spokój nie trwał długo, bo po chwili zaczęłam rozmyślać nad czymś istotnym... lub nie.

   — Kurde, gadam trochę, jak laska z jakiegoś filmu, która nie zdaje sobie z niczego sprawy. Na początku nic się nie dzieje, a później zaczyna się prawdziwy horror. A co jeśli ten sen miał w sobie choć trochę prawdy? Co jeśli ten koleś ze snu naprawdę tu przyjdzie? Co jeśli coś stanie się wujkowi? — Nagle dostałam tak powszechnego u gatunku ludzkiego – laga mózgu.
  
Po chwili potrząsnęłam głową, próbując wyrzucić z siebie wszystkie głupie myśli.

— Chyba zaczynam dramatyzować. To na pewno tylko sen. Nic złego się nie stanie. Ech... muszę się w końcu ogarnąć... — przerwałam swój monolog i wstałam z łóżka.
  
Popatrzyłam na zegar i pognałam do łazienki. Była 7:50. Ogarnęłam się w kilka sekund, po czym szybko wróciłam do pokoju i przebrałam w jakieś ciuchy, nadające się do chodzenia szkole.
  
Śniadania nawet nie zjadłam, postanowiłam, że jeśli nie zapomnę, to kupię sobie coś w sklepiku szkolnym. Gdy wyszłam z domu, z plecakiem zarzuconym na ramię, pognałam do szkoły.
   Gdy weszłam do środka, na korytarzach już nikogo nie było.

Moi najlepsi przyjaciele || Historia RosallieWhere stories live. Discover now