Twoje usta wygięły się w ogromnym uśmiechu. Miałaś dosłownie banana na ryjcu. Nagle poczułaś, iż ktoś złapał cię za pośladki. Przestraszyłaś się tak bardzo, że aż podskoczyłaś, uderzając głową o drzwi. Gdy odwróciłaś się, zobaczyłaś uśmiechniętego Offendermana. Zaczęłaś szczerzyć się jeszcze bardziej. Podeszłaś do niego powoli i z całej siły kopnęłaś go w czuły punkt.

   — Lubię cię Offendy, ale teraz przegiąłeś — powiedziałaś dumna z siebie. Offender zaczął turlać się po podłodze, trzymając swoje krocze. Nikt nie zauważył tego zdarzenia, więc dalej podglądałaś creepypasty.

   — Mam to, mam to. Marzenia się spełniają! — wykrzyknęła zadowolona czarnowłosa dziewczyna, po czym podniosła do góry kilka, wielkich foliówek z czymś w środku.

   — Daj mi, proszę — poprosiła Sally jednocześnie z Lazari. Dziewczyna zaczęła wysypywać na podłogę paczki... zaraz, zaraz co?! Zaczęła wysypywać na podłogę paczki żelków! Były tam także różnego rodzaju czekolady.

   — Żelki, czoko! Jeeeeeeeej! — wykrzyknęli wszyscy i zaczęli tańczyć jakieś dziwne tańce.

   — Co tu się odpierdziela!? — szepnęłaś zdziwiona tym niecodziennym widowiskiem. Offenderman nadal turlał się na podłodze. Zaczęłaś się z niego śmiać. Śmiałaś się jak jakaś wariatka. Twojego po prostu śmiechu nie dało się nie usłyszeć.

   — Kto to? — zapytał nagle Jeff. Dopiero teraz zorientowałaś się, że wszystkie oczy skierowane są w twoją stronę.

   — Ja jestem tu no, bo... eeeeee. Nie wiedziałaś zbytnio, jak wybrnąć z tej sytuacji.

   — Ona chce ukraść żelki i czoko! — krzyknął Toby i razem z Jeffem, Benem, E. Jackiem i Splendym rzucił się na paczki, jak na zwierzynę.

   — Nie otwierajcie tego jeszcze! — warknęła Jane, a chłopaki uspokoili się w sekundę. — Hej, widziałam cię dzisiaj w mieście. To ty wyglądałaś, jakbyś miała się zanudzić na śmierć. — mruknęła czarnowłosa.

   — Na śmierć? Bez przesady. — Zaśmiałaś się nerwowo.

   — Jestem Rosallie, a ty? — zapytała, wyciągając rękę w twoją stronę.

   — [Twoje imię] — odpowiedziałaś, uśmiechając się, po czym uścisnęłaś dłoń dziewczyny.

   — A to są... 

   — Tak wiem, Creepypasty. Znam was wszystkich — przerwałaś nagle Rosallie, a następnie zaczęłaś wymieniać wszystkich po kolei.

   — Wow — Ben szeroko otworzył buzię, gdy skończyłaś swój monolog.

   — Naprawdę nas lubisz — mruknął Bezoki. W myślach stwierdziłaś sarkastycznie, iż jego spostrzegawczość była na naprawdę wysokim poziomie, a na zewnątrz zrobiłaś się czerwona jak burak.

   — D-dosyć często czytam wasze historie — wydukałaś.

   — Może chcesz do nas dołączyć? Z nami nigdy nie będziesz się nudziła. A mi przydałaby się jakaś normalniejsza znajoma — zaśmiała się Rosallie, lecz ostatnie zdanie wyszeptała ci do ucha.

   — Ja? Creepypastą? — spytałaś z niedowierzaniem. Taka propozycja była bardzo kusząca, ale w twoim umyśle pojawiło się mnóstwo wątpliwości. — A-ale ja nigdy n-nie zabijałam — dodałaś po chwili, jąkając się mimowolnie.

   — Nie martw się, z wielką chęcią nauczę cię, jak odpowiednio wyrwać wszystkie flaki z czyjegoś brzucha za jednym zamachem — powiedział klaun z dumnym uśmiechem na twarzy, a ty zrobiłaś krok do tyłu. Wszyscy spojrzeli na niego z wyrzutem. — No co? — zapytał, nie wiedząc, o co wszystkim chodziło.

Moi najlepsi przyjaciele || Historia RosallieWhere stories live. Discover now