LXII

799 52 12
                                    

Lauren pov

W tym tygodniu przydzielili mi w końcu prace. Ochujeje w tej celi, więc złożyłam gówniany wniosek o gównianą prace i udało się.

Miesiąc w samotności uderzył mi do łba. Nie wyznaczono jeszcze daty rozprawy sądowej, ojciec ani Ty jeszcze nie przyjechali na widzenie. Ostatnio rozmawiałam z tym drugim i zapewnił, że z Camilą i Cameronem wszystko gra, a to dla mnie najważniejsze. Mimo wszystko.

Drzwi do celi otworzyły się, a w nich typowo grubas Smith z głupim bananem na mordzie.

- Idziemy do pracy, osadzona. - Zaczął kręcić kluczami na palcu wskazującym i pogwizdywać stojąc w progu.

- Twoje zamówienie w MC było dziś w pierwszej kolejności, czy cieszysz się ze swojego upośledzenia umysłowego? - Przerzuciłam przez głowę granatowy materiał i podałam nadgarstki grubemu, aby zapiął stalowe bransolety.

- Jak zwykle zabawna. - Prychnął. - Dla Twojej wiadomości..wole KFC. - Poruszył dwukrotnie swoimi złączonymi jak mewa brawami.

- Widać.

Po paru minutach byłam już w warsztacie. Zmierzyłam wzrokiem wszystkie moje nowe współpracownice i kiwnęłam głową do Molly, którą znam.

Łysy funkcjonariusz „odebrał mnie" od grubasa i rozkuł z kajdanek.

- Officer Feels, osadzona. - Powiedział poważnie na co parsknęłam, a On zmarszczył
brwi w złości.

- Cóż za wyniosły ton. - Oblizałam usta.

- Jesteś w pracy, a nie na pogaduszkach, osadzona. - Wbił we mnie wzrok, a ja
zasalutowałam jak przykładny wojskowy.

- Tak jest, kapitanie. Prowadź! - Przewrócił oczami i zaczął pokazywać mi
moje nowe stanowisko pracy tłumacząc przy okazji zasady panujące w warsztacie.

Więzienie produkuje zabawki dla dzieci i reperuje różne
sprzęty, które uległy zepsuciu.
Wszystkie osadzone były czymś zajęte, skupione i wyciszone.
Łysa pała zarządził, że dziś naprawię radio i wdroże się w codzienne obowiązki.
Uzyskałam potrzebne narzędzia, oraz przypisany do nich numer i usiadłam na "swoim miejscu" po czym wzięłam się za robotę.

Po niecałej godzinie radio zostało zreperowane, co spotkało się z uznaniem łysej pały.

Postanowił, że teraz mam przyglądać się pracy więźniarek, które składały ciepłym klejem
elementy zabawek dla dzieci. Nuda. Przez dwie godziny krążyłam w kółko obłąkana myślami. Postanowiłam, że
jutro zadzwonie do ojca i dowiem się co dalej. Muszę spotkać się też z prawnikiem, co prawda
nie wyjdę zbyt szybko, ale muszę wyeliminować jak najwięcej zarzutów. Prawdą jest to, że
nie znajdą na mnie praktycznie niczego. Nie ma dowodów, nie mam winy. Oczywiście istnieje szczegółowy plan zacierania dowodów jeśli kiedykolwiek złapała mnie policja, więc teraz jest on wcielany w życie.

Wieczorem leżąc w swojej celi zaczęłam myśleć o Camili. Co teraz robi? Gdzie jest? W domu? W Naszym domu?
Co robi Cameron? Pewnie śpi, albo bawi się lego, które ostatnio składaliśmy.. Potrząsnęłam głową, aby wyzbyć
się tych myśli i zamknęłam oczy.

Jestem świadoma tego, że już Ich nie odzyskam. Co jest cholernie ciężkie. Muszą żyć, tam..na wolności. Uznałam, że zapomnę i nie będę nie będę
do tego wracać, ale co noc..dręczą mnie wyrzuty sumienia. Nie chcę, żeby tak było. Muszę przestać i zostawić to za sobą,
postanowione.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENWhere stories live. Discover now