XLIII

1.1K 54 25
                                    


Camila pov

- Kocham Cię! - Krzyknęła trzymając moje ramiona obiema dłońmi, a ja poczułam, że zaraz zemdleje. Nie wiem, czy zemdleje z powodu zwłok faceta i tego przerażającego czarnoskórego mężczyzny, który wmawiał mi, ze zabił mojego męża na moje zlecenie, czy przez to, ze Lauren powiedziała, że mnie kocha.
- Camila, ja..przepraszam. - Zrobiła dwa kroki w tył, uprzednio puszczając moje ramiona i oparła się plecami o pancerna szafkę. - Powiedz coś. - Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Ja..ja..ja..chyba mdleje. - Złapałam się za brzuch i osunęłam na ziemie, nastała ciemność.

Lauren pov

- Lepiej mi powiedz, gdzie ona jest jebany doktorku! - Walnęłam pięścią w blat recepcji, a siwy gość w białym kitlu zaczął podnosić słuchawkę telefonu. - Nie radzę. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby wiedząc co próbuje zrobić.
- Musi pani natychmiast opuścić szpital, albo wezwę ochronę. - Powiedział i spojrzał prosto w moje oczy, a ja przesunęłam się bliżej przezroczystej ścianki za która stał, a zaraz obok na fotelu siedziała recepcjonistka. - Wiesz kim ja jestem? - Uniosłam brew i wyjęłam prawo jazdy z tylnej kieszeni spodni, a potem przyłożyłam je z impetem do szybki, na co recepcjonistka podskoczyła na swoim obrotowym siedzeniu.
- Oh..pani Jauregui, to pomyłka. - Uniósł słuchawkę i przyłożył do ucha, spojrzał na mnie i wezwał osobę, która ma zaprowadzić mnie do sali, w której leży Camila.
- No ja kurwa myśle. - Powiedziałam i pokazałam doktorkowi środkowy palec, a po chwili byłam już w windzie z pielęgniarzem.

Gdy dojechaliśmy na 9 piętro rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam wielki napis „ginekologia" przełknęłam ślinę i zaczęłam iść za pielęgniarzem w kierunku przedostatniej sali.

Jak przeze mnie stało się coś dzieciakowi, to Camila mi tego nigdy w życiu nie wybaczy..

Weszłam do sali, gdy zobaczyłam Ją leżąca na białym , szpitalnym łóżku coś zakuło mnie w klacie.

Na dłoni miała wenflon, na klatce piersiowej jakieś kable, na brzuchu jakieś dziwne urządzenie, spała.

Drzwi uchyliły się, a do środka wszedł doktorek, który wkurwił mnie na dole.

- Pani Cabello wyjdzie ze szpitala za 3 dni, zrobimy więcej dodatkowych badań. Ciąża jest zagrożona, więc teraz musi na siebie bardziej uważać i nie narażać się na sytuacje stresowe. - Mówił, ale nie słuchałam, tylko patrzyłam na matkę mojego dziecka, która przeze mnie znalazła się w szpitalu.

Co ja sobie myślałam? Nawet nie wiem po co Jej to powiedziałam, skoro jej nie kocham.

Camila pov

Obudziłam się z okropnym bólem głowy, w szpitalnym łóżku, spojrzałam w prawa stronę, gdzie na drewnianym, niewygodnym krześle z głowa i łokciami na moim łóżku spała Lauren.

Co się stało? Czy ona była tu cała noc?

- Lauren..- powiedziałam cicho i delikatnie dotknęłam jej głowy. - Lauren..- ponowiłem ruch.
- HALO?! Co?! - Stanęła na równe nogi i sięgnęła do wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurki.
- Boże, Lauren! - Wytrzeszczyłam oczy, kiedy wyjęła broń, ale po chwili schowała ja z powrotem i przetarła zaspane oczy. - Co się stało? - Spytałam cicho, a ta usiadła na krześle ponownie.
- Zemdlałaś, musisz być tutaj 3 dni, zrobią Ci badania i wrócisz do domu.
-  A Ty nie wrócisz do domu? - Westchnęła.
- Nie, nie wrócę, ale Ty tak. - Ułożyła dłonie na kolanach.
- Nie chce wracać do Twoich rodziców, a mój dom jest daleko..- Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami.
- Narazie wrócisz do rodziców, później coś wymyślę. - Jej telefon zawibrował, co oznaczało wiadomość.
- Kto to? - Nawet nie wiem dlaczego spytałam.
- Z pracy. Muszę lecieć. - Wstała z impetem z krzesła i wyszła z pomieszczenia, a ja opadłam na miękka poduszkę i westchnęłam.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum