XVIII

1.4K 51 13
                                    




Camila pov:

Wróciłam do swojego akademickiego pokoju i opadłam zrezygnowana na łóżko. Czemu ona mi to robi?

Muszę opanować po prostu swoje ciało i przestać reagować na każdy jej ruch, bo mój rozum wciąż mówi mi, że Lauren to zła osoba. Co prawda miała wiele okazji, aby mnie wykorzystać, albo zabić, a tego nie zrobiła. Chyba najwyższy czas iść do kościoła. Harry ma racje co do tego, że powinnam trzymać się od niej z daleka, bo tylko narobię sobie kłopotów.

To jakieś szczeniackie zauroczenie, które zaraz minie i wszystko wróci do normy.

Wymieniłam jeszcze kilka wiadomości z Harrym i ułożyłam się do snu, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*

- Pobudka, złociutka! - Ledwo zdążyłam otworzyć swoje zmęczone oczy, a już byłam pozbawiona kołdry. Nade mną stał Harry, w sportowych (chyba damskich) legginsach, czerwonej sportowej bluzce i obuwiu do biegania na stopach. Spojrzałam na elektroniczny zegarek znajdujący się obok łóżka, a na nim widniała godzina 06:05.

- Wstawaj i pakuj swój seksowny tyłeczek w dres, idziemy na jogging! - Usiadł przy mojej toaletce i zaczął rozczesywać włosy.

W końcu postanowiłam się odezwać. - Co Ty tutaj robisz o szóstej rano?! - Usiadłam po turecku i spojrzałam na przyjaciela, po czyn głośno ziewnęłam.

- Idziemy biegać, a uprzedzając Twoje pytania, złość i frustrację.. - Wstał i opadł obok mnie na łóżku. - Musimy poszukać Ci chłopaka, a jak wiadomo, rano mają treningi chłopcy z drużyny, i..i to świetne partie, przystojni, na pewno dobrzy w łóżku... - Przymknęłam na moment oczy, aby zaraz je otworzyć i spojrzeć morderczym wzrokiem na Harrego, który usnósł poduszkę i schował za nią twarz. - Tylko mnie nie bij! Moja twarz jest warta miliony! - Wykrzykiwał.

- Harry.

- Camila.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak.

- NIE!

Owinęłam się szczelnie kołdrą i ułożyłam z powrotem do spania, natomiast Harry nie zamierzał odpuścić i skoczył na mnie tym samym napierając całym ciężarem na moje zmęczone ciało.

- No to chociaż sobie pooglądamy, jak nie chcesz szukać chłopaka..- Powiedział tuż nad moim uchem i ponownie zabrał mi kołdrę.

- Zabije Cię. - Wstałam z łóżka i podeszłam do swojej szafy, aby wybrać sportowy strój i buty. Jakimś cudem owy posiadam, choć kondycję mam jak siedemdziesięcioletnia babcia. Z balkonikiem.

*

- I co? mówiłem, sami przystojniacy. - Poruszył zabawnie brwiami.

- Taa, mieliśmy chyba biegać, a nie zajmować ławkę i gapić się na tych mięśniaków.

*

Po krótkim, naprawdę krótkim biegu opadliśmy na ławkę. Harry po kilometrze uznał, że za bardzo się poci, że buty ma niewygodne, że źle na nim leżą legginsy i że popsuła mu się fryzura.

Wiedziałam, że tak będzie.

Już mieliśmy wstać z ławki i udać się do akademika, gdy na drodze stanął nam chłopak z kuchni, chyba Shwan. Wyjął słuchawki z uszu i uśmiechnął się szeroko. - Camila, nie wiedziałem, że biegasz.

- Właściwie to..- Tak, biegamy. - Wtrącił się Harry i zlustrował bruneta.

- Shwan, milo mi. - Wyciągnął dłoń w kierunku mojego przyjaciela, a ten natychmiast uścisnął ją delikatnie. - Harry, złotko. - Puścił mu oczko, na co Shwan się speszył, schował ręce do kieszeni swoich dresów i skierował wzrok w moją stronę. - Dziś mój znajomy robi mają imprezę, może miałabyś ochotę..- Tak wpadniemy, a teraz musimy iść. - Harry pociągnął mnie za rękę, a ja odwracając głowę spojrzałam na bruneta przepraszająco i posłałam mu mały uśmiech, który odwzajemnił.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum