II

1.9K 72 5
                                    



Camila pov;

Obudziłam się przed budzikiem, promienie słoneczne wpadające przez okno sprawiły, ze poczułam ciepło na skórze i leniwie się przeciągnęła napawająca się tą miłą chwilą.

Spojrzałam na druga stronę pokoju i nic się nie zmieniło, Ally nadal spała. Postanowiłam jej nie budzić i nie denerwować się z samego rana, więc złapałam za swoją kosmetyczkę po chwili kierując się oczywiście do łazienki.
Dobrze, ze jestem rannym ptaszkiem, przynajmniej łazienka nie jest zbyt zatłoczona.
Wyjęłam z kosmetyczki szczoteczkę i pastę do zębów z zamiarem umycia ich.
Chwile później weszłam do kabiny prysznicowej i zaczęłam zdejmować z siebie piżamę po chwili przerzucając ją przez ramę prysznica.

Kąpiel zajęła mi około 10minut, owinęłam się w ręcznik i opuściłam kabinę zabierając ze sobą piżamę.

- O mój Boże! - zasłoniłam oczy ujrzawszy pół naga Lauren z ręcznikiem wokół pasa myjąca zęby.
- Co? - wypluła pastę co zlewu i przetarła twarz ręcznikiem.
- Co Ty tutaj robisz! Warknelam ściskając ręcznik tak, aby na pewno mi nie spadł.
- Myje zeby. - odwróciła się w moja stronę ukazując swoje wręcz idealne piersi i oczywiście białe zęby.
- Czy możesz...czy możesz się ubrać? - wpuściłam wzrok w dół czując się nieswojo.
- Uspokój się mała, ide pod prysznic. - minęła mnie jak gdyby nigdy nic i po chwili słychać tylko było lejąca się wodę.

Czy kiedykolwiek przestane na nią wpadać? Co to miało znaczyć? Jak można tak nie szanować swojego ciała i świecić nim publicznie. Zreszta nie ma łazienki na jej pietrze? Dowiem się tego. - rozmyślałam w drodze do pokoju idąc najszybciej jak tylko się da.

Kiedy dotarłam do pokoju Ally już nie było, a jej łóżko przypomniało pobojowisko.
Udałam, ze tego nie widzę, po czym sięgnęłam do szafy i wyjęłam z niej sukienkę na szelkach oraz biała bluzkę z długim rękawem.

Lauren pov;

Wkurza mnie ta snobka, niesamowicie. Za kogo ona się uważa podnosząc na mnie głos, następnym razem zamknę jej tą niewyparzona gębę.

- Lo! Zaczekaj! - nasłuchuje po czym odwracam się ujrzawszy jakaś dziewczynę, która jak mniemam powinnam znać i przekręcać głowę w bok nie mogąc sobie przypomnieć skąd powinnam ja znac.
- Lauren, to ja Samantha? Klub? Zeszły weekend? My? Seks?
- Ahh tak.. - już wiem skąd ją kojarzę. - Czego chcesz? - pytam patrząc prosto na dziewczynę, na której twarzy można dostrzec nieprzyjemny grymas. - No co? Nie mam czasu i.. - nim zdążę dokończyć otrzymuje siarczysty policzek po czym dziewczyna wymija mnie i obchodzi. Co za suka, burczę pod nosem wyciągając z kieszeni paczkę papierów i zapalniczkę, nie moja wina, ze zapominam o imionach przypadkowych ludzi, No i zazwyczaj zpaomniam jak wyglądają, ale mniejsza. Opuszczam budynek i odpalam papierosa kierując się prosto na uczelnie.
- Kurwa, jestem za wcześnie. Jebac.
- Usadawiania się na samym końcu sali i kładę nogi na stół oczekując na Harrego, bo się kurwa widocznie nie spieszy. Drzwi się otwierają, a w nich pojawia się ta mała wkurzająca wspolokatorka Ally. Na mój widok mina jej rzednie i upuszcza wszystkie notatki na ziemie. Przez chwilę wpatruje się we mnie, ale zaraz sięga po kartki próbując je uporządkować.
- No cóż może być zabawnie - wstałam ze swojego miejsca i szybkim krokiem podeszłam bliżej tej panny. Nie zauważyła mnie zbierając notatki, wiec się schyliłam, zeby jej pomoc.
- Co Ty tutaj robisz? - cedziła przez zęby i spojrzała na mnie z kwaśna mina kiedy tak trwałyśmy w przykucu zbierając jej notatki.
- Pomagam Ci, nie widzisz? Mogłabyś być trochę milsza - uśmiechnęłam się zadziornie w jej kierunku na co spuściła wzrok i nerwowo zaczęła wpychać notatki w segregator wstając powoli.
- D-dam sobie radę., pomijając fakt, ze to Twoja wina. - próbowała unikać mojego wzroku, ale nie lubie dawać za wygrana.
- Czyżby? - zrobiłam krok w jej stronę na co się wzdrygnęła i próbowała mnie wyminąć, ale byłam szybsza i przycisnęła ja lekko do ściany kładąc rękę na ścianie zaraz obok jej głowy.
- Przepuść mnie. - syknęła wzrokiem szukając drogi ucieczki, co było bardzo zabawne.
- Lo! - zostaw tą niewinna dziewczynę w spokoju - odwróciłam głowę w prawo, aby dostrzec śmiejącego się Harrego idącego radośnie w naszym kierunku.
- Grzecznie rozmawiamy, prawda...? Szukam w głowie imienia, ale nic nie świta.
- Camila! - przewróciła oczami. - Przysunęłam się tak blisko, ze praktycznie stykaliśmy się policzkami i chrypliwie szepnęłam jej do ucha - Nie powinnaś tego robić, nie przewracaj oczami. Nie lubie tego. - Zaniemówiła, jej policzki stały się gorące i czerwone, powoli odsunęłam się od niej i obróciłam się na pięcie wracając na swoje miejsce.

Camilla pov

Stałam w bezruchu przez parę chwil patrząc na oddalająca się sylwetkę Lauren i dopiero kiedy wchodzący do sali wykładowej ludzie zaczęli na mnie wpadać wróciłam do żywych. Co to było? Zdecydowanie ta dziewczyna wzbudza we mnie niepokój, pewnie stąd ta gęsia skórka na całym moim ciele. Jak ona ma czelność mówić do mnie w ten sposób, zdecydowanie muszę jej unikać. Kierując się do ławki spojrzałam w jej stronę na co posłała mi niepokojący uśmiech, o czym ona myśli? Chce mnie zabić? Upić? Zgwałcić? Chyba muszę pomyśleć nad zmiana pokoju jeśli jej wpadanie do nas będzie się powtarzać. Ona w ogóle nie ma skrupułów, żadnych reguł, ani przyzwoitości.

Zajęcia minęły dość szybko, zdecydowanie podoba mi się mój kierunek. Jestem wniebowzięta, studiowanie tutaj zawsze było moim marzeniem. Kto powiedziała, ze marzenia się nie spełniają? Uśmiechnęłam się pod nosem kierując się w stronę małej kafejki w której wzięłam kawe na wynos i udałam się do swojego pokoju. Muszę w końcu kogoś poznać, kogoś normalnego i oczywiście kogoś, kto nie nosi skórzanych kurtek i ciężkich butów i nie należy do gangu. Czy ona należy do gangu? Pewnie tak, a jeśli nie to i tak jest podejrzana..na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
W zamyśleniu przemierzam kampus aż docieram do swojego pokoju, nie spodziewając się niczego co mogłoby popsuć mi mój wieczór z popcornem z mikrofali i netflixem.

- Cholera! Jasna cholera! - wrzasnęłam wchodząc do pokoju po tym jak połowa mojej kawy wyładowała na mojej białej bluzce.
- Spokojnie, mała co to za przeklinanie? - wyraźnie rozbawiona Lauren leżała na łóżku mojej współlokatorki śmiejąc się w niebogłosy.
- Jakby tego było mało...- Co? -Warknęłam - Co jest takie zabawne? Oparła się na łokciach, po czym skierowała wzrok na moja poplamiona koszulkę.
- Mały wypadek? - drążyła pomimo widocznej irytacji na mojej twarzy.
- Nawet nie będę pytać co Ty tutaj ZNOWU w ogóle robisz, po prostu będę Cię ignorować.
- Okej - wzruszyła ramionami i jak gdyby nigdy nic ponownie zaczęła oglądać telewizje.
- Żartujesz sobie? - powoli odwiedziłam płaszcz na wieszak z tylu drzwi po czym podeszłam do odbiornika i nacisnęłam przycisk wyłączania po czym udałam się w stronę szafy.
- Co do cholery! Oglądałam to! - zerwała się z łóżka i już po chwili stała naprzeciwko mojej twarzy, niebezpiecznie blisko tak, że czułam jej oddech na swojej twarzy.
- Proszę nie rób mi krzywdy.. - spuściłam wzrok i ściszyłam głos do minimum.
- Boisz się mnie? - Zaśmiała się podnosząc palcem wskazującym mój podbródek zmuszając mnie tym, żebym spojrzała w jej szmaragdowe oczy.
- J-ja.. - nie zdążyłam dokończyć, bo z opresji „uratowała" mnie moja współlokatorka Ally.

- Wow, co do cholery tu się dzieje? - nie spuszczała ze mnie i Lauren wzroku, a jej oczy wyglądały jakby miały wystrzelić z orbit.
- To nie to co myślisz, Lauren..- spojrzałam na nią błagalnie - Lauren pomagała zmyć mi kawę z koszulki. - W tym momencie zaczęłam żałować swoich głośno wypowiedzianych słów, zwłaszcza, ze plama z kawy znajdowała się na wysokości moich piersi.
- Właśnie tak, a teraz chodź skończymy zmywanie tej plamy - Uśmiechnęła się wymownie i zaczęła unosić brwi.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENKde žijí příběhy. Začni objevovat