LV

925 57 11
                                    

Camila pov

Było już sporo po godzinie 06:00, a Lauren nie dała żadnego znaku.
Cameron spał, a ja z Taylor i panią Clarą siedziałyśmy w salonie przy kominku w kompletnej ciszy.

Byłam w szoku, że Taylor zechciała Nam towarzyszyć bez słuchawek w uszach, a nawet zrobiła dla Nas herbaty. Po moim fatalnym poranku bolał mnie nos i piekł mnie policzek, ale i tak byłam z siebie dumna. W końcu pozbyłam się tej furiatki. Oczywiście nie na dobre, ale chociaż nie musiałam Jej oglądać. Oczywiście Lauren wróci do Niej, do ich apartamentu, ale to nie moja sprawa.

Wysłałam pare wiadomości do Shawna, który miał zjawić się dziś około godziny 20:00, aby mnie wesprzeć i pomoc z Cameronem. Dobijała mnie cała sytuacja, choć wiem, że Sędzia zapewne sobie na to zasłużył..przykre jest tylko to, że odbija się to na całej rodzinie Jauregui, ale oni tez nie są bez winy..

- Claro, może Pani się położy? - Zapytałam cicho podchodząc do fotela na którym siedziała kobieta.

- Nie martw się dziecko, może pomogłaby zrobić mi jakąś świąteczna kolacje? - Uśmiechnęła się słabo.

- Oczywiście, Taylor? Pomożesz Nam? - Zapytałam łagodnie, choć wiedziałam, że nie będzie chętna.

- Dobra. - Uśmiechnęłam się szeroko na co dziewczyna przewróciła oczami, ale we trzy po chwili znalazłyśmy się w kuchni.

Zabrałyśmy się za obieranie warzyw, oraz przygotowanie mięsa. Pani Clara postanowiła zrobić szarlotkę co na pewno odciągnęło jej myśli od tego całego bałaganu. Wiem jak czuje się ktoś, kto bardzo mocno kocha osobę, która nagle znika.

Szybko wyrzuciłam złe wspomnienia z głowy i zaczęłam kroić marchewkę.

- Jak dobrze, że ta suka w końcu się wyniosła. - Wymamrotałam Taylor, a na mojej twarzy pojawił się szok.

- Co masz na myśli? - Udałam głupią, ale widziałam o kim mowa.

- Ona doprowadza mnie do szału. - Zrobiła kwaśna minę. I jęczy jak zarzynana świnia gdy Lauren Ją posuwa.

- Taylor! - Powiedziała ostrzegawczo Clara.

- No a tak nie jest? - Uformowała usta w nieprzyjemna minę jakby wracała do obrzydliwych wspomnień i zabrała się za krojenie innych warzyw, a matka zgromiła Ją wzrokiem mieszając ciasto.

- Jest. - Szepnęłam i zachichotałam, choć to było nie na miejscu, a Taylor puściła mi oczko uśmiechając się nieznacznie.

Była już po siódmej, a Lauren i Tyron nadal nie wrócili.

Nakryłyśmy z Taylor stół, aby zrobić choć trochę świątecznego nastroju, który na ten moment potrzebny był Clarzei chyba Nam wszystkim. Choć to ona najbardziej przeżywała zaginięcie Sędziego. Po jakimś czasie wrócił również Chris, który pomagał mamie w kuchni i pocieszał Ją najlepiej jak tylko potrafił.

Muszę przyznać, że spędziłam miło czas z siostra Lauren, chyba pierwszy raz tyle rozmawiałyśmy nie licząc sytuacji, kiedy przyjechała aby wypytać o Lauren.

Chyba rzeczywiście lubiła mnie bardziej niż swoją imienniczkę i obecna dziewczynę swojej siostry.

- Masz kogoś na oku, co? - Powiedziałam polerujące nóż.

- Co? Nie. - Zaczęła świdrować wzrokiem po pomieszczeniu unikając mojego spojrzenia. - Nie jestem.. - Zawahała się.

- Wiem, że nie jesteś hetero. Nie wstydź się swojej natury. - Uśmiechnęłam się i ułożyłam widelec obok noża na świątecznej serwetce.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENWhere stories live. Discover now