LV

787 46 1
                                    


Camila pov

Po filmie który obejrzeliśmy mężczyzna poszedł pod prysznic, a w tym czasie do domu wróćił Harry.

- Jestem! - Krzyknął od wejścia i wszedł wgłąb domu.

- O, hej, Shawn jest u nas. - Weszłam do kuchni, aby zabrać się za przygotowanie kolacji, a Harry poszedł przywitać się
z Cameronem i wrócił po jakiś 10 minutach.

-Idę dziś na noc do Zayana, więc macie wolną chatę. - Poruszył brwiami w wymowny sposób, a ja przewróciłam
oczami, ale uśmiechnęłam się pod nosem.

- Uważaj na siebie i daj znać jak będziesz na miejscu. - Powiedziałam krojąc pieczywo, a mój przyjaciel podszedł do mnie,
pocałował mnie w czoło i udał się po swój plecak. - Będę rano! - Krzyknął i trzasnął drzwiami.

Po skończeniu kolacji wsadziłam mojego syna do krzesełka i razem ze Shawnem usiedliśmy do stołu.

- Pyszne. - Uśmiechnął się podnosząc widelec z jajecznicą do ust.

- Wykwintne - Zachichotałam na co Cameron zaczął się śmiać i babrać rączkami w swojej jajecznicy.

- Myślałaś o mojej propozycji? - Zapytał nagle.

- Shawn...no nie wiem, jesteśmy ze sobą dopiero od miesiąca. - Westchnęłam.

- Chciałbym mieć Was cały czas przy sobie..i tak wciąż tutaj jestem.

- Wiem, ale...- Usłyszałam dziwny krzyk, który powtórzył się jeszcze pare razy na co brunet wstał od stołu
i podszedł do okna.

- To pewnie jakieś dzieciaki. - Wyjrzał za zasłonę i wrócił do stołu. - Nie chcę naciskać, ale przemyśl to.

- Pomyśle. - Uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam zbierać naczynia po kolacji.

Nie jest to najlepszy pomysł, zwłaszcza teraz, gdy wróciła Lauren i powiedziała, że chce widywać się
z dzieckiem. Wiem, że jeśli Shawn tylko tutaj zamieszka Lauren zrobi z jego życia piekło, albo po prostu
zrobi mu krzywdę, a tego nie chce. Jest przy mnie i chroni mnie i mojego syna, postanowiliśmy spróbować związku, choć
mamy za sobą jakąś burzliwą przesłość, ale gorzej niż Lauren nie trafię.

Lauren pov

- Nie masz prawa wchodzić w Jej życie z buciorami! - Krzyczał jakby zrozpaczony.

- Oczywiście, że mam.

- Nie, nie masz! Wiesz ile ona przeszła?! Wiesz jak było Jej ciężko? Wiesz ile nocy nie przespała wylewając
morze łez?! Jak czekała na wiadomośc o Twojej śmierci?! - Łzy płynęły strumieniami z jego policzków, ale jednocześnie
biła od niego niesamowita pewnośc siebie i złość. - Nic nie wiesz! - Ma racje.

- Chcę to naprawić.

- Teraz?! Gdzie byłaś, gdy Jej świat stanął w miejscu?! - Oczy wychodziły mu z orbit.

Wstałam gwałtownie nie mogąc słuchać już tego jazgotu i podeszłam do bruneta chwytając za jego
szyję tak, że odchylił głowę do tyłu, a jego twarz stała się purpurowa.

- Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, a poderżnę Ci gardło. - Puściłam go i ponownie upadłam na krzesło.

- Przepraszam. - Powiedział cicho i spojrzał w prawo.

- Pomożesz mi, a ja Cię nie zabije. - Kiwnął głową, a ja wstałam, żeby go rozwiązać.

Camila pov

- I co? Przemyślałaś to? - Powiedział kładąc się po mojej lewej stronie i gasząc lampkę nocną
stojącą obok mojego łóżka.

- Chyba..chyba możemy spróbować. - Westchnęłam, bo nie do końca uważałam, że to dobry pomysł.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα