LVIII

978 56 11
                                    

Camila pov

- Poczekaj..czyli Twoja matka i Shawn knują od dłuższego czasu za Twoimi plecami? - Uniósł brwi ku górze i upił łyk wina.

- Myśle, że od dość dawna. Teraz przypomniało mi się jak wiele razy mama przez telefon albo Shawn wspominali o Hiszpanii, o życiu w Europie. Ewentualnie miałabym wrócić do Brixton, do matki. Oczywiście z dala od Lauren. - Przybrałam poważny wyraz twarzy.

- I co Ty na to? - założył kosmyk swoich bujnych loków za ucho i upił łyk wina.

- Nie zgodzę się na to, tu nam dobrze. - Powiedziałam zgodnie z prawda. - Poza tym mam tu Was, chciałabym niedługo wrócić na studia, Cameron ma tutaj przedszkole, przyjaciół..- Wyliczałam.

- I Lauren.

- Co?

- I Lauren jest tutaj. - Prychnęłam, bo to nie miało żadnego znaczenia. Przynajmniej dla mnie, dla Camerona na pewno, bo tęskniłby za Lauren, z która ostatnio o dziwo bardzo dobrze się dogaduje.

Opowiedziałam jeszcze brunetowi o tym jak Lauren celowała bronią do mojej matki, która mnie obraziła, o Shawnie, który postawił ultimatum i o tym, że chce adoptować Camerona. A ja dowiedziałam się o tym od mojej matki.

Harry o mało nie wypluł wina z powrotem do kieliszka gdy to usłyszał.

- On chyba postradał zmysły, nie zdaje sobie sprawy z tego co Lauren może mu zrobić? - Przybrał poważny wyraz twarzy jakby sobie coś przypomniał. - gdyby tylko się dowiedziała bez wahania wybiłaby mu nóż w oko. - Skrzywił się i sięgnął po żelki.

- Dlatego nie może się dowiedzieć i nie dowie. - Westchnęłam i opadły mi ramiona. - Jestem między młotem a kowadłem. Chyba go po prostu zostawię i będę żyć w spokoju. - Spojrzałam na bruneta.

- Po prostu chcesz bzykać się z Lauren bez wyrzutów sumienia. - Uniósł brwi ku górze.

- Harry! - Przewróciłam oczami i wstałam.

- To napięcie seksualne nie wpływa dobrze na Twój nastrój. Jesteś strasznie sukowata. - Wykrzywiła usta w głupi uśmieszek.

- Zrobiła mi placówkę. - Powiedziałam stojąc tyłem do przyjaciela.

- Ty mała ździro. - Zaczął się śmiać.

- Zamknij się. - Chwyciłam za telefon stacjonarny i wybrałam numer do baru sushi. - Zaraz będziesz mógł zapchać sobie gębę rybą.

Lauren pov

- Jak to wrócił? - Zapytałam wkurwiona, ale tez skołowana matkę, która zadzwoniła do mnie z informacja, że ojciec pojawił się w domu cały u zdrowy.

- Nic nie mówi, twierdzi, że go porwano i wypuszczono. - Powiedziała jak gdyby tez mu nie wierzyła.

- Przyjadę do Was. Chce zamienić z nim pare zdań.

- Wrócił do pracy, nie wiem co o tym myśleć, dziecko. - Westchnęła. - Ale pewnie wróci wieczorem..przyjedź. Cameron jest u Nas. - Powiedziała a ja oczyma wyobraźni widziałam jak się uśmiecha mówiąc o swoim wnuku.

- Dlaczego? Gdzie jest Camila? - Wsiadłam do samochodu i przekręciłam kluczyk w stacyjce.

- Oh, chciała spotkać się z przyjacielem, więc zaproponowałam, żeby Cameron u Nas przenocował.

- Aha. Niedługo będę. - Rozłączyłam się i udałam w kierunku willi rodziców.

Jestem niespokojna, bo wiem, że ojciec coś knuje. Jaki porywacz wypuściłby go po takim czasie nie mając z tego żadnych korzyści? Czy on myśli, ze jestem upośledzona?

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENDonde viven las historias. Descúbrelo ahora