XXIX

1.1K 43 7
                                    

Camila pov

Gdy byłam już na swoim piętrze udałam się najpierw do biura Chrisa, aby się przywitać.

Nie wiedziałam, że zajmuje tak ważne stanowisko. Nie wiedziałam, że w ogóle istnieje coś takiego jak kancelaria Jauregui. Wiem tylko, że tata Lauren jest Sędzią.

Jeszcze wiele rzeczy o tej rodzinie nie wiem.

Zapukałam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Weszłam do środka gdzie siedział zdenerwowany Chris i pan Jauregui, gdy tylko przekroczyłam próg zaprzestali rozmawiać.

- Dzień dobry, ja przyjdę innym razem...- Zaczęłam się wycofywać.

- Dzień dobry Camila, miło Cię widzieć. - Starszy mężczyzna wstał z krzesła uprzednio zapijając guzik swojej czarnej marynarki.
- Przepraszam, że przeszkodziłam chciałam tylko..się przywitać. - Posłałam im słaby uśmiech.
- Camilo, zrób nam proszę dwie czarne, mocne kawy.
- Oczywiście. - Szybkim krokiem udałam się do swojego biura, aby odłożyć płaszcz i torebkę, a następnie zjechałam na niższe piętro, w którym znajduje się kuchnia pracownicza.

Z wrząca kawą na małej tacy dotarłam do drzwi.

- Dzwoniłeś do Apito? - Głos Michała dobiegał do drzwi, a ja nie mogę się powstrzymać i przystaje na chwilę.

- Tak, nic Jej nie będzie. Obiecywał informować na bieżąco. - Odpowiedział Chris.

- Nie mów matce. - Subtelnie zapukałam do drzwi i pchnęła je wolną ręka. Postawiłam dwie parujące kawy na stoliku i uśmiechnęłam się do obu mężczyzn.
- Dziękujemy, Camila. Masz może ochotę wpaść na kolacje? Clara na pewno chętnie by Cię zobaczyła. - Zapytał senior.
- Ja..ja nie wiem czy..powinnam? - Jąkałam się.
- A dlaczego nie? To, że Lauren jest kretynką wiedza wszyscy. - Chris puścił mi przysłowiowe oczko, a moja twarz oblał rumieniec.
- Przemyśl to, a ja będę się zbierać. Mam nadzieje do zobaczenia wieczorem, Camilo. - Podszedł do mnie o objął mnie ramieniem. - Synu. - Uścisnął jego dłoń i wyszedł z pomieszczenia.
- Chyba będziesz zmuszona napić się kawy ze mną.  - Kiwnęłam głową i usiadłam  naprzeciwko mężczyzny.

Gdy znalazłam się w archiwum natychmiast zajęłam się pracą. Chcę dobrze wykonywać swoje obowiązki, bo wiem, że Lauren maczała palce w moim zatrudnieniu, a jak nie ona to Chris.

Muszę dowiedzieć się co stało się z Lauren, pójdę na tę kolację. Nawet jeśli ona mnie nie chce i potraktowała mnie w ten sposób chce wiedzieć czy nic Jej nie jest. Może wplątała  się w złe towarzystwo i coś jej grozi? Może jest w jakimś gangu, albo może jest jakimś metalem, czy Harleyowcem?!

Po skończonej pracy razem z Chrisem skierowałam się do Jego auta, przecież i tak jedziemy w to samo miejsce.

- Co u Lauren? - Chrząknęłam, a zielonooki zacisnął szczękę.
- Dobrze.
- Dobrze? - Uniosłam brew.
- Tak Camila, dobrze. - Westchnął,  ja stwierdziłam nie kontynuować rozmowy, bo ewidentnie tego nie chciał.

Dojechaliśmy do posiadłości państwa Jauregui, Clara jak zwykle wyglądała pięknie i oczywiście miała na sobie kuchenny fartuszek. Zaprosiła wszystkich do stołu, abyśmy mogli zjeść kolację.
- A więc Camila, jak podoba Ci się praca w naszej kancelarii? - Zapytała Clara.
- Oh, dziś był dopiero drugi dzień, ale jestem zachwycona. Chris jest świetnym szefem. - Uśmiechnęłam się do niego, a on posłał mi wymuszony uśmiech. Ewidentnie ma zły dzień.

Kolacja przebiegała w dziwnym nastroju, ale nie było jakoś bardzo niezręcznie.

W pewnym momencie Taylor trzasnęła pięścią w stół.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENOù les histoires vivent. Découvrez maintenant