LXIV

823 59 10
                                    

Camila pov

- Nie mów, że Ci się nie podoba. - Zastygłam zawstydzona, a ona włożyła dłoń pod moja cienką bluzkę.

- Nie możemy..- Przymknęłam oczy sycąc się dotykiem Jej ust na mojej spragnionej szyi.

- Powiedz słowo, a przestane. - Zjechała dłońmi w dół, bardzo wolno, wręcz nieznośnie muskając swoimi długimi palcami mój nagi brzuch.

- Prze..- Otworzyłam szeroko oczy słysząc dźwięk dzwoniącego telefonu. Natychmiast zeskoczyłam z zawiedzionej Lauren i dotrwałam urządzenie. Połączenie przychodzi na FaceTime, a ja nie mam żadnej wymówki żeby nie odebrać, więc wygładzam włosy jedna ręka i odbieram.

- Hej, coś się stało? - Uśmiechnęłam się delikatnie widząc twarz mojego chłopaka, który uważnie lustrował moją.

- Po prostu przestałaś odpisywać, martwiłem się, ze coś z Cameronem. - Chrząknął.

- Wszystko w porządku, zasnął. - Usiadłam na kanapie obok Lauren.

- Całe szczęście, Zack strasznie za Wami tęskni, no i ja tez oczywiście. - Ukazał rząd białych zębów, a ja pisnęłam gdy Lauren nieoczekiwanie wsadziła rękę w moje spodenki. - Na pewno wszystko dobrze? Wydajesz się rozkojarzona. - Zmarszczył czoło.

- Tak, wszystko w porządku, jestem trochę zmęczona. - Spanikowana kiwam głową powstrzymując się od jęku, gdy Lauren odsunęła materiał moich spodenek na bok i włożyła dwa palce w moje wnętrze.

- To w porządku. Jakie plany na jutro? - Ciągnie dalej, a ja jestem u kresu.

- Myśle, że..hmm..tak...pójdziemy do..mhm..oceanarium. - Zaciskam szczękę kierując telefon jeszcze bliżej twarzy, jednocześnie spoglądam w dół, gdy Lauren teraz pospiesznie ściąga moje spodenki i nurkuje między udami.

- To super, ale na wszelki wypadek weź leki, wydaje się, że jesteś rozpalona. Możesz mieć gorączkę. - Mówił zmartwionym głosem.

- O tak kochanie, zrobię to.

- Kocham Cię, śpij dobrze i odezwij się jutro. - Uśmiechnął się szeroko przesyłając mi całusa z ekranu, a ja szybko odpowiedziałam i rozłączyłam się natychmiast.

Gdy przyszedł orgazm zacisnęłam oczy najmocniej jak mogłam starając się nie wydobywać z siebie jęków, żeby nie obudzić dziecka i połowy hotelu. Przycisnęłam bardziej głowę Lauren pomiędzy moje uda i szczytowałam w Jej ustach głośno dysząc.

Zadowolenie malujące się na Jej twarzy można byłoby dostrzec w Egipskich ciemnościach.

- Dlaczego to zrobiłaś?! - Byłam zła, ale tez..nie byłam..Szybko wciągnęłam szorty na tyłek i założyłam przedramiona na piersi.

- Bo dawno nikt porządnie Cię nie wyruchał. - Uniosła brew ku górze i się zaśmiała.

- Jesteś...Boże. - Przewróciłam oczami i nalałam sobie kolejna lampkę wina.

- Nie zamierzasz się odwdzięczyć? - Chwyciła swój pasek od spodni i stanęła przede mną.

- Ani mi się śni. - Prychnęłam na co się zaśmiała i usiadła na kanapie obok.

- Zobaczymy.

Lauren pov

Gdy słońce już wschodziło natychmiast zerwałam się z kanapy lustrując pomieszczenie. Odetchnęłam z ulga widząc Camilę śpiąca na drugim jej końcu. Stanęłam nad brązowowłosą chwile Jej się przyglądając i opuściłam pokój. Zegarek pokazywał godzinę szóstą rano, więc szybko udałam się do pokoju obok żeby przebrać się w czyste ciuchy i ruszyć do portu.

Nie potrafisz mi się oprzeć | CAMRENWhere stories live. Discover now