Rozdział 7

25 2 0
                                    

— Wow. Chciałabym tak walczyć jak ty. — Odezwałam się

— Lata treningów robią swoje.

— Długo trenujesz?

— Odkąd skończyłem pięć lat. No w sumie dwanaście lat. Aki wsiadaj na Hektora.

— Dalej chodzisz w skórzanych ubraniach? — Zapytała wskakując na grzbiet lwa

— Nie jestem tobą. I nie. To kewlar. Chodź Tori. —Wyciągnął do mnie rękę.

Podeszłam do niego.

— Połóż nogę na mojej ręce i odbij się od ziemi. Podrzucę cię a potem przerzuć nogi nad jego grzbietem. Hektor przytrzyma cię skrzydłem a gdy już będziesz na jego grzbiecie usiądź okrakiem na nim. Hektor nie pozwoli Ci spaść. Ma mocne skrzydła.

Zrobiłam co kazał. Faktycznie Hektor przytrzymał mnie mocnym skrzydłem. Natomiast Jace cofnął się i biorąc rozbieg wskoczył siadając na grzbiecie za mną.

— Trzymajcie się jego futra, ale nie za mocno. — Odrzekł obejmując mnie w pasie. — Hektor, powoli w górę. Nie chcesz wystraszyć Victorii , prawda kolego?

Wielki kot bardzo wolno podniósł się a potem prostując skrzydła wzniósł się w powietrze.

— Dokąd szefie? — Usłyszałam mocny głos

— Narazie leć prosto. Jak będziesz miał skręcić to ci powiem.

— Co to był za głos? — Zapytałam

— Hektor. Wszystkie magiczne zwierzęta umieją mówić. Akiro o tym też Ci nie powiedziała?

— Nie. Nie rozumiem tego świata. Jest za bardzo skomplikowany.

— Narazie tak ci się wydaje. Zrozumiesz wszystko z biegiem czasu.

— Na pewno wszystko zrozumiesz. Wyglądasz na mądrą dziewczynę. — Odezwał się Hektor

— Am, dzięki?

Czy to nie dziwne, że rozmawiam ze zwierzęciem jak z człowiekiem? Najwyraźniej w świecie wojowników to normalne.

— Skąd moja mama cię zna?

— Nie zna. Jane Hunter zna mojego tatę. Dobrze wie, co potrafi rodzina Allen'ów.

— Chyba znała i wiedziała chciałeś powiedzieć. — Odezwała się Aki

— Nie mów tak jakby mama nie żyła. Znasz moją mamę Jace?

— Nie znam. A co chcesz wiedzieć?

— Mam w sumie kilka pytań.

— Pytaj. Jeżeli będę znał odpowiedź to ci powiem.

— W którym wieku mniej więcej powinno się pojawić Znamię żywiołów?

— Najczęściej pojawia się do dziesiątego roku życia. Czasami później ale to rzadko.

— A wiesz jakimi żywiołami włada mama?

— Wodą i powietrzem. Tak mówił tata. Twoje Znamię się jeszcze nie pojawiło?

— Nie. Myślisz, że jestem upośledzona czy coś?

— Myślę, że raczej coś cię blokuję. Ja też nie wszystko wiem. Zadzwonię do generała jak wylądujemy przy skrytce i zapytam go o to.

— O pozwolenie na pójście z nami do biblioteki też musisz zapytać?

— Nie będzie problemu jeżeli powiem o Mieczu. Jestem pewny, że to Nemezis go szuka.

— Zakon nie włada żywiołami debilu. —Odezwała się przyjaciółka

— Ale od piętnastu lat jego przywódcą jest Calum Walker, a on jest wojownikiem i włada wszystkimi żywiołami. Hektor, skręć w lewo i wyląduj za rzeką.

Hektor skręcił tak jak kazał mu Jace.

— Victoria będzie z nami na obozie? Lubię ją szefie. Może przyniesie mi dużo mięsa. Lubię mięsko. Przyniesiesz mi schabowe, Tori?

— Hektor. — Skarcił go Jace

— Jeśli mama nie będzie mieć nic przeciwko to przyniosę Ci schabowe.

— Kocham ją szefie.

Zaśmiałam się cicho. Jace zresztą też.

— Ja też cię kocham Hektor.

— Znalazłem sobie drugiego człowieka. Więcej człowieków, więcej mięsa.

— Viki przyniesie ci mięso jeżeli będziesz jej pilnował. Musi najpierw dotrzeć do obozu, cała, abyś dostał mięso.

— Rozumiem szefie. Nikt jej nie ktnie czy jak wy to tam mówicie. Przed tobą też mam jej pilnować, szefie?

— Nie przeginaj.

Ponownie się zaśmiałam. Hektor jest bardzo miłym lwem. Polubiłam go.

— Wybacz za niego. Czasem mu odbija.

— Lubię ładnych ludzi, szefie.

— Skup się na lądowaniu. Nie da ci mięsa jak ją zrzucisz.

— A wziąłeś dla mnie mięso?

— Tak. Dostaniesz jak wylądujemy.

— Tori, koleżanko, dasz mi mięsko?

— Pewnie. Jeśli Jace się zgodzi.

— Nie ma problemu. Możesz go nakarmić.

Hektor powoli zaczął obniżać lot aż w końcu zatrzymał się po drugiej stronie rzeki. Położył się a Jace i Aki zeskoczyli z jego grzbietu. Akiro zachwiała się gdy dotknęła stopami ziemi.

— Przełóż nogę i zeskocz. Postaraj się wylądować na ugiętych kolanach. Jak coś to cię złapie. Ale nie wachaj się. Zrób to płynnie.

Zeszkoczyłam z jego grzbietu i o dziwo się nie zachwiałam.

— Przypilnuj je. Zadzwonię do obozu aby porozmawiać z generałem. Jeżeli będzie się coś działo to ryknij.

Z kieszeni czarnej kurtki wyciągnął telefon i odszedł kawałek od nas. Poklikał coś i przyłożył telefon do ucha. Rozmawiał z kimś ale nie słyszałam o czym.

— Już wiesz dlaczego tak się obawiałam Allena? — Odezwała się dziewczyna

— Tak. Rozumiem. Potrafi dobrze walczyć.

Zdecydowanie lepiej niż Aki ale postanowiłam tego nie mówić na głos.

Wojowniczka Where stories live. Discover now